"Córka słońca. Miejsce początku" Vanelia Ksantos - opinia

"Powinna być w tym momencie przeszczęśliwa, ponieważ spełniało się właśnie jej największe, dziecięce marzenie o powrocie do miejsca, do którego należała, tymczasem czuła się teraz tak, jakby bardzo długie wakacje dobiegały zbyt prędko końca."

Trzeci tom perypetii Derry Amno za mną. Ciężko się wraca do świata po ponad trzech latach nieobecności. Bowiem tyle czasu upłynęło od mojego ostatniego pobytu w rzeczywistości bohaterów serii Córka słońca Vanelii Ksantos.

Obawiałam się tego powrotu. Tego, że zbyt wiele zatarło się w mojej pamięci. I faktycznie tak było. Sporo rzeczy nie pamiętałam, na szczęście część wspomnień wracała w momencie czytania. Ciekawiły mnie losy Derry Amno, Aldorenta Morrisona oraz Lorany Yel i to jak zakończą się ich perypetie. Czy los będzie dla nich łaskawy? Czy osiągną szczęście? Jak bardzo będzie wyboista droga do tego szczęścia? 

Współpraca barterowa z Autorką.

"CÓRKA SŁOŃCA. MIEJSCE POCZĄTKU"
Vanelia Ksantos


Cykl: Córka słońca (tom 3)
Stron: 379
Gatunek: fantastyka
Wydawnictwo Inspiracje
Czytany format: pdf

Opis: Akcja znów nabiera tempa już na samym wstępie książki. W Quatessinie pojawia się niespodziewanie Aldorent Morrison i zabiera Derrę wraz z jej ukochaną Loraną, na powrót do Entorii. A czas nagli, ponieważ Eliminatorzy dzięki pewnemu zaskakującemu zbiegowi okoliczności niemal wpadli na jej trop. Największe marzenie dziewczyny o powrocie do "miejsca początku" nareszcie się więc spełnia. Ale czy na pewno tak wygląda szczęście?

W życie rodziny Amno wkracza przebojem pewien bardzo wpływowy Sangacjanin, doprowadzając do kolejnego procesu sądowego i w rezultacie uniewinnienia dziewczyny. Derra jest nareszcie wolna i dzięki osiągnięciom sangackiej medycyny odzyskuje także wzrok. Pusty fotel po zamordowanym marszałku Raszkiewiczu zajmuje najmniej odpowiedni człowiek, co oznacza, że Altorent, odbywający w Entorii fikcyjną karę wygnania, nieprędko wróci do ojczyzny.

Także w uczuciach Entorianki zachodzą poważne zmiany. Postanawia rozstać się z Loraną i poczekać, aż w jej życiu pojawi się mężczyzna. Co nie trwa długo, ponieważ parę tygodni później jest znów zaręczona. Kto jest jej nowym wybrankiem i czy ten związek przetrwa próbę czasu?

*** *** ***


„Miejsce początku” prowadzi nas tam, skąd wyrwana została Derra, czyli do jej rodzinnej osady – Sokoła. Młodziutka bohaterka, dzięki działaniom Aldorenta wraca do domu, do miejsca, z którego została brutalnie zabrana jako dwunastolatka, do raju swojego dzieciństwa, do rodzeństwa i rodziców, za którymi tak tęskniła. Tylko że… Nic nie jest już takie samo.

Venelia Ksantos pokazuje nam prostotę i surowe reguły życia w rodzinnej osadzie Derry. Lepiej też poznajemy rodzinę Amno i jej wzajemne relacje. W szczególności wyrozumiałą przywódczynię, a prywatnie babkę Derry – Kendrę oraz stanowczą i konserwatywną (momentami aż do przesady) matkę – Arminę. Wspomniane kobiety reprezentują dwa odmienne stanowiska wobec orientacji ich podopiecznej i podejścia do partnerki Derry.

*

Ta część jest bolesnym zderzeniem oczekiwań z twardymi zasadami, jest weryfikacją wcześniejszych założeń oraz planów i niezwykle mocno przesiąknięta jest rozczarowaniami i bólem.

Zaskoczyła mnie postawa i decyzje podejmowane przez Derrę. Uleciała moja sympatia do tej dziewczyny, mimo pewnego zrozumienia dla jej młodego wieku, burzy hormonów i naprawdę kosmicznie trudnej sytuacji w jakiej się znalazła.

Czas, w którym poznawałam tę powieść nie sprzyjał też zbytniemu analizowaniu, odczytywaniu przesłań, czy rozkładaniu na czynniki pierwsze postępowania bohaterów. Trudno mi było ponownie emocjonalnie związać się z bohaterami i chyba nigdy do tego nie doszło. Dialogi czytało mi się świetnie, doskonale oddawały charakter postaci, natomiast opisy dłużyły się bardzo i zdarzało mi się zaledwie przebiegać wzrokiem pobieżnie tekst.

Koniecznie muszę zwrócić uwagę na jedną rzecz: opis. Nie czytałam go przed lekturą. Naturalną koleją rzeczy chciałam poznać losy Derry, znajomość opisu nie była mi potrzebna. Dopiero przygotowując wpis na bloga zapoznałam się z nim i nie będę ukrywać, że poczułam ogromne rozczarowanie, ponieważ zdradza zdecydowanie zbyt dużo, praktycznie stając się streszczeniem fabuły.

*

"Miejsce początku" było dla mnie opowieścią o wyborach (tych słusznych i tych niekoniecznie), podporządkowaniu i narzuconej przez wiekową tradycję roli w społeczeństwie, o niełatwym wchodzeniu w dorosłość młodego człowieka, od którego oczekuje się określonego zachowania i „jedynych, słusznych” wyborów, a także o arcytrudnej walce o swoje miejsce w świecie.

Czy mnie usatysfakcjonowało? W pewnym sensie tak. Autorka pozamykała wątki, każda z postaci znalazła swoje miejsce. Przyznaję szczerze, że absolutnie nie spodziewałam się tego, co przygotowała autorka – zarówno jeśli chodzi o zakończenie, jak i wydarzenia. Moje serce chciało innego finału, ale patrząc obiektywnie (na tyle, na ile jest to możliwe) wszystko zgrabnie się ze sobą łączy.

Pamiętajcie, żeby części czytać według kolejności:

1. Zderzenie światów
2. Prawo miłości
3. Miejsce początku

Polecam! 
Moja ocena 7/10

Cytaty:
Była dorosła na długo przed osiągnięciem pełnoletniości, tymczasem za chwilę na nowo stanie się czyjąś córką. Będzie musiała liczyć się z wolą mężczyzny i kobiety, którzy zdążyli już stać się dla niej wyidealizowanymi, na wpół legendarnymi postaciami z raju utraconego, nie ludźmi z krwi i kości.

*

Właśnie traciła ostatnią z ocalonych wiar, tę, bez której całe jej dotychczasowe życie nie miałoby sensu. Było to przekonanie, że cały świat może być zły, ale Entoria zawsze będzie dobra i przyjazna. Że umiłowana ojczyzna także kocha córkę słońca i nigdy jej nie skrzywdzi.

*

- (…) Przeszedłem bardzo wiele za twoją przyczyną, a ty za moją. Nasze losy są ze sobą związane, dlatego nie opuszczę cię teraz w potrzebie.

Był jak gaz. Wciskał się wszędzie, każdą szparką, i pewnie robiłby to nawet wtedy, gdyby rozpaczliwie usiłowała pozbyć się go ze swojego życia. Na razie o tym nie myślała, ponieważ za bardzo go potrzebowała.

*

Jesteś jak chorągiewka, którą łatwo obracać. Wiatr porywa chorągiewki i niesie je nad ocean, gdzie rozdziobują je morskie ptaki. Jeśli chcesz rządzić kiedyś ludźmi, powinnaś być jak skała.

*

(...) marzenia osiemnastoletniej Derry nie były tymi samymi, które snuła w samotności uprowadzona dwunastolatka. Głębokie rozdarcie pomiędzy tymi dwoma światami powodowało, że przynajmniej na razie nie umiała należeć w pełni do jednego miejsca.

*

Kocha się po to, by obdarzać drugą osobę troską, czułością, przywiązaniem, by wspierać się wzajemnie dzień po dniu, wspólnie realizując marzenia i osiągając rozmaite cele. Kocha się po to, by nocami wyrysowywać spragnionymi dłońmi na ciele drugiego człowieka skomplikowane mapy miłości. A także po to, by razem chodzić do kina, siadywać w parku na ławce i wycinać w pniu pobliskiego drzewa serce, przebite strzałą. Po to, by czytać na głos książki i z zapałem o nich rozprawiać. Po to wreszcie, by przechadzać się w blasku słońca po plaży, z psem albo bez psa, gawędząc o drobiazgach.

Komentarze