"Moja martwa dziewczyna" Marcin Bartosz Łukasiewicz - opinia

Wiecie co mnie kupiło w przypadku „Mojej martwej dziewczyny”? 

Jedno zdanie. 


Historia o miłości, silniejszej niż śmierć, i morderstwie, które przeraziło nieumarłych (fragment opisu).

No i to, że główna bohaterka jest zombie. Ale nie myślcie sobie, że to taka cuchnąca istota, z odłażącymi płatami gnijącego ciała i takie tam. Nic z tych rzeczy. Jutka ma fioletowe włosy, nosi krótkie szorty i koszulkę, ma nieziemską siłę, nadpobudliwość i wysokie libido. Bardzo wysokie libido, ale o tym lepiej niż ja opowie wam Piotr, którego oczami śledzimy wydarzenia.

"MOJA MARTWA DZIEWCZYNA"
Marcin Bartosz Łukasiewicz


Stron: 336
Gatunek: fantasy, horror
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Opis: Historia o miłości, która jest silniejsza niż śmierć, i morderstwie, które przeraziło nieumarłych.

Piotr i Jutka mogliby wyglądać na zwykłą parę, gdyby nie to, że Jutka jest zombie, a miejscem ich randek jest rozległy cmentarz zamieszkały przez nieumarłych i duchy. Sytuację jeszcze bardziej komplikuje fakt, że Jutka ma dziewczynę – Kasię, która nie żyje już od kilkuset lat i wcale nie jest zachwycona nowym adoratorem swojej kochanki.

Spokojną egzystencję zjaw, topielic, ghuli i innych mieszkańców nekropolii zakłóca tajemnicze morderstwo bezpośrednio związane z przeszłością Jutki. Znalezienie trupa na cmentarzu uruchamia lawinę zdarzeń, która zagrozi pokojowemu współistnieniu ludzi, nieumarłych i duchów.

*** *** ***

Tajemnicze morderstwa to ja biorę, proszę państwa, w ciemno. A tym bardziej takie dziejące się wśród nieumarłych, duchów, ghuli, porońców. Ogólnie bardzo przypadł mi do gustu świat stworzony przez Marcina Bartosza Łukasiewicza. Nikt nie neguje istnienia takich istot jak duchy, zjawy, a nawet zombie. Inna kwestia to taka czy te dwa światy wzajemnie się akceptują. Kruche porozumienie zostaje naruszone przez brutalne morderstwo. No i dzieją się rzeczy…

*

Narracja w większości opiera się na dialogach i absolutnie mi to nie przeszkadzało. Jutka ma niewyparzony język, nie stroni też od przekleństw, a opisy są krótkie i klarowne. Może trochę za mało wiadomo o rzeczywistości Piotra i Jutki, a szkoda, bo to bardzo wdzięczne uniwersum. 

Sama fabuła też nie jest zbyt skomplikowana i odniosłam wrażenie, że zagadka kryminalna służy bardziej pokazaniu świata i relacji bohaterów, a te nie są wcale takie oczywiste, jak mogłoby się to wydawać. I z całą pewnością autor dba, żeby czytelnik nie nudził się podczas lektury i tak kończy rozdziały w ten perfidny sposób, że nie sposób nie zacząć czytać kolejnego.

*

„Moja martwa dziewczyna” to pozornie lekka historyjka z wątkiem kryminalnym i romantycznym. Nie brakuje tu drastyczniejszych opisów i cielesnych uniesień, ale pomiędzy tą lekkością i dynamizmem kryją się tutaj też akceptacja odmienności, pokojowe współistnienie, trauma, nienawiść, poliamoria.

Wiecie czym jest poliamoria? Ja wiedziałam, ale pierwszy raz spotkałam się z tym w powieści i ogromnie mi się ten wątek podobał. Szczególnie w taki nietypowym miejscu jak tutaj i wśród takich postaci.

Uważam, że to bardzo udany debiut. Mam nadzieję, że autor jeszcze pozwoli nam wrócić do świata Piotra i Jutki. I w końcu dowiem się jak powstaje zombie 😉

Moja ocena 7/10


Cytaty:

Czyż ten nie brzmi jak (przydługi) początek kawału?

„Ruszyliśmy w drogę. Fioletowowłosa zombie, drapieżna i bombardująca otoczenie seksapilem. Eteryczna, zwiewna północnica, zwykle cicha i zimna, ale z tlącym się gdzieś w środku uczuciem, do tego niebezpieczna niczym syberyjski mróz. I ja, zwykły człowiek, na doczepkę.”


A ten mnie bardzo wzruszył:

„Ja umarłam. (…)Ale te wszystkie chwile… one nadal we mnie są. Istnieją. Może trochę przykurzone, tak samo jak ten pokój. Pewnie pogniecione jak ta taśma, z której teraz leci Man in the Box. Kolory im trochę wyblakły, ale żyją. Wciąż. A ja pamiętam.”

Komentarze