"Ostatniej nocy w klubie Telegraph" Malinda Lo - opinia

Dzień dobry :)

Trafiają mi się takie książki, że gdy przychodzi do pisania o nich opinii czuję się totalnie niekompetentna, bo swoją treścią, problematyką, złożonością i cudownością zwyczajnie przerastają moje umiejętności zmieniania uczuć w słowa i konstruowania z nich sensownych zdań. Tak właśnie miałam z "Ostatniej nocy w klubie Telegraph".

Bezapelacyjnie najlepsza powieść od mega długiego czasu.

Trafiła do mnie w ramach wygranej w rozdaniu u jej tłumaczki, czyli Joanny Krystyny Radosz. Kłaniam się w pas za doskonale wykonaną pracę.

Zapraszam na kilka zdań niedoskonałej opinii i polecam Wam tę powieść całym sercem.

"OSTATNIEJ NOCY W KLUBIE TELEGRAPH"
Malinda Lo


Stron: 450
Gatunek: literatura młodzieżowa

Wydawnictwo We need YA

Opis (fragment z LC): „Ostatniej nocy w klubie Telegraph” Malindy Lo to powieść, która wciąga od pierwszej strony. Główną bohaterką jest siedemnastoletnia Lily Hu. Wraz z dorastaniem stopniowo odkrywa swoją queerową tożsamość. Nie jest pewna, kiedy te myśli po raz pierwszy pojawiły się w jej głowie, ale pierwsze ukłucie pewności poczuła wraz z zobaczeniem reklamy w magazynie. To była zapowiedź występów Tommy Andrews – kobiety w męskim stroju, która obudziła w Lily chęć pójścia do lesbijskiego klubu.

*** *** ***


„Natychmiast poczuła zapach Telegraph Club, dźwięk pianina, uderzających o stół kieliszków. Jej myśli pobiegły ku Kath i ich ostatniemu spotkaniu; ku uczuciu, jakie towarzyszyło chwili, gdy ich dłonie się stykały, ku obietnicy kolejnego spotkania w przedostatnią noc roku.”

Przede wszystkim zachwycił mnie język. Piękny, liryczny, delikatnie dotykający czułych strun duszy. Autorka w niezwykle subtelny sposób ukazuje uczucia i emocje siedemnastoletniej głównej bohaterki – Lily Hu. Budowanie jej relacji z innymi postaciami oraz ciekawość co takiego wydarzyło się tej ostatniej nocy w pewnym klubie (klubie, do którego nie chodzą grzeczne chińskie dziewczęta) skutecznie przywiązywały mnie do fabuły.

Nie ma tu może zbyt dużo akcji, większość rzeczy dzieje się na poziomie emocji, ale absolutnie mi to nie przeszkadzało. Obserwowanie budzenia się pomiędzy bohaterkami tej niezwykłej więzi, pierwszego młodzieńczego zauroczenia, posmakowanie nieśmiałego pożądania napisanego w tak wyjątkowy sposób to była prawdziwa uczta. Natomiast to, co działo się w tle wzbudzało niepewność, jak może się potoczyć ta relacja i co może stanąć jej na drodze. A nie należy zapominać, że były to lata 50 XX wieku.

*

To powieść nie tylko o dwóch zakochanych w sobie dziewczętach. Jest o wiele bardziej skomplikowana i wielopłaszczyznowa, a to sprawia, że całościowy odbiór nabiera zupełnie innego znaczenia. Nie bez znaczenia jest narodowość bohaterki, czas akcji oraz tło społeczne i polityczne.

Bo oto trafiamy do San Francisco w roku 1954. Urodzona w Stanach Lily Hu mieszka z rodziną w Chinatown i aż do momentu pójścia do szkoły średniej jej świat zamykał się w granicach tej jednej dzielnicy. Ma przyjaciółkę i grono znajomych, jest posłuszną córką i pilną uczennicą. Kiedy władzę w Chinach przejmują komuniści nie pozostaje to bez znaczenia dla Chińczyków żyjących w Stanach, także tych już tam urodzonych, co w pewien sposób przekłada się na życie Lily.

„Przez te cztery lata Stany dały jej naprawdę dużo, ale niestety regularnie przypominały też, jak postrzega się tu takich ludzi jak ona.”

*

Mniej więcej przez trzy czwarte powieści czytałam ją sobie po trochu, delektując się stylem, a potem, po wydarzeniach w klubie coraz niecierpliwiej przewracałam kartki, bo zrobiło się bardziej dynamicznie. Co prawda, w pewnym momencie miałam wrażenie, że już pod koniec pewne sceny są zbyt rozwleczone, że cała akcja traci impet, a już na samym finiszu zrobiło się takie szast prast i dziękujemy za uwagę. I to był dla mnie pewny zgrzyt.

Uwielbiam tę powieść za jej niespieszność, bogactwo językowe, emocjonalność i rozbudowane tło, które jednocześnie jest szczegółowe, ale nie przytłacza. Dla mnie to jedna z tych książek, do których z pewnością wrócę i tym bardziej cieszę się, że mam ją na półce.

*

„Tęskniła za Kath. Tęskniła za tym, jak Kath mówiła – owszem, ale tęskniła też za tym, jak jej słuchała. (…) Przy niej wszystkie niewyobrażalne rzeczy stawały się realne.”

Co znajdziecie na stronach „Ostatniej nocy w klubie Telegraph”? Tak z grubsza, bo przecież nie będę Wam zdradzać wszystkiego 😉:

  • Odkrywanie swojej tożsamości seksualnej – wątek queerowy (jeśli takiego nie lubicie, nie sięgajcie, bo to motyw przewodni).

  • Pierwsze zauroczenie i młodzieńcze pożądanie.

  • Oblicza przyjaźni – zarówno tej szczerej prawdziwej, jak i nieco toksycznej.

  • San Francisco lat 50 XX wieku – autorka serwuje czytelnikowi sporo detali związanych z nazwami i miejscami. Brakowało tylko starych fotografii do kompletu.

  • Zadymione wnętrze klubu Telegraph.

  • Odwagę – były takie sceny, w których Lily mi niesamowicie zaimponowała, zarówno w niezaprzeczaniu swojej seksualności, jak i obronie uczucia jakim darzyła Kath.

  • Odmienną od naszej kulturę – chociaż Lily, jak i jej matka urodziły się w Stanach, są przede wszystkich Chinkami i ich tożsamość kulturowa jest bardzo silna. Wychowanie Lily jest odmienne od jej rówieśników. Choć jak pokazuje autorka pewne kwestie wyglądają identycznie niezależnie od pochodzenia, wychowania i grupy społecznej, z której się pochodzi.

Jednym zdaniem: polecam całym sercem.

Moja ocena 9/10



A tutaj kilka detali, które może Was zaciekawią i podpowiedzą co jeszcze znajdziecie w powieści:

Pomiędzy poszczególnymi częściami znajdują się pomocne kalendaria obejmujące najważniejsze wydarzenia z życia rodziny Lily oraz działań na arenie politycznej na linii Chiny – Stany Zjednoczone.

Na końcu znajdziecie również obszerny dodatek, zawierający informacje m.in. o społeczności homoseksualnej tamtego okresu i podejścia do nich władz państwowych.

Po raz pierwszy spotkałam się z propozycją pytań do dyskusji po przeczytaniu. Skłaniają do myślenia i pozwalają spojrzeć na czytany tekst wnikliwiej i jeśli tylko ma się ochotę samemu sobie odpowiedzieć na zadane pytania.



Takie dodatki, a przede wszystkim nie pozostawienie Czytelnika bez zarysowania kontekstu wydarzeń z powieści są zawsze przede mnie mile widziane i chętnie je czytam.


Komentarze