"Świrownia" Łukasz Radecki - opinia

Dzień dobry


Dziś opinia o książce nietypowej, tzw. paragrafówce. To rodzaj gry fabularnej przeznaczonej dla jednej osoby, w której czytelnik po przeczytaniu opisów, podejmuje decyzje i przechodzi do wskazanych paragrafów.

Już za dzieciaka uwielbiałam tego typu książki i ponownie odkryłam je po wielu latach. Wcześniej czytałam "Dom zła", ale tam nie do końca pasowało mi rysowanie mapy, rzucanie kośćmi i tym podobne rzeczy. Sięgnęłam po "Świrownię" ponieważ tam niczego takiego nie trzeba, no może za wyjątkiem ołówka i karteczki, ale równie dobrze wystarczy dobra pamięć. Idealna dla kogoś takiego jak ja :)


"ŚWIROWNIA"

Łukasz Radecki


Seria: Gra strachu
Stron: 250
Gatunek: horror

Wydawnictwo Nowa Baśń

Opinia: Świrownia tak młodzież nazywa opuszczony budynek szpitala psychiatrycznego znajdujący się na obrzeżach miasta. O tym, jakie sekrety skrywa to miejsce, krążą legendy, ciekawość podsyca liczba wypadków wśród śmiałków, którzy nocą odwiedzili to miejsce. Czwórka przyjaciół planuje tam pojechać, by móc się potem chwalić przed znajomymi. Czy dotrą na miejsce? Czy odkryją tajemnice Świrowni? Czy przeżyją? O tym zdecydujesz TY, Czytelniku!
Połączenie horroru i gry paragrafowej w wykonaniu uznanego autora grozy Łukasza Radeckiego. Mroczna zabawa nie tylko dla młodzieży. Poprowadź grupkę przyjaciół i odkryj sekrety Świrowni. Kluczowe decyzje, które podejmiesz, zaprowadzą Cię do różnych rozdziałów, w tym do jednego z niemal dwudziestu możliwych zakończeń. Czy się odważysz?

*** *** ***

"(...) właśnie dał się wciągnąć w jakąś nocną grę w starym, opuszczonym szpitalu psychiatrycznym, gdzie zginęło wcześniej kilku nastolatków."

„Świrownia” Łukasza Radeckiego to książka paragrafowa. Ścieżka fabuły takiej powieści nie jest liniowa, zależy od wyborów jakie dokonuje czytelnik, a zakończeń jest więcej niż jedno. Takie rozwiązanie pozwala nawet kilka razy towarzyszyć bohaterom w ich zmaganiach, podejmując inne niż wcześniej decyzje.

Do zabawy wystarczy kartka papieru i ołówek, ale tak naprawdę jeśli macie dobrą pamięć to i wymienione przedmioty nie będą potrzebne. Takie rozwiązanie jest świetne dla osób, które zaczynają przygodę z tego typu historiami, bądź nie przepadają za dodatkowymi czynnościami przy czytaniu, jak rzucanie kośćmi i prowadzenie kart postaci.

Jeśli o mnie chodzi dość irytujące przy innej paragrafówce było dla mnie rzucanie kośćmi, rysowanie mapy itp. Szukałam czegoś mniej wymagającego na początek i cieszę się, że trafiłam właśnie na tę pozycję. Z tymi bardziej wymagającymi również zamierzam się zapoznać, kilka już nawet czeka na półce.

*

Ogólnie sama fabuła jest bardzo prosta. Mamy za zadanie wejść na teren opustoszałego i zrujnowanego szpitala psychiatrycznego, wejść do budynku i z niego wyjść. Najlepiej, jeśli ocalimy wszystkich bohaterów i pozostaną oni przy zdrowych zmysłach. Brzmi prosto? Nic bardziej mylnego. Powiem wam szczerze, że za pierwszym razem nawet nie weszłam do budynku. Da się? Da się! A zakończeń jest dwadzieścia! Szaleństwo!

Od dziecka uwielbiam tego typu książki. Tutaj dodatkowo skusił mnie polski autor, gatunek (horror) i to, że nie potrzeba wiele by cieszyć się czytaniem. Szkoda tylko, że nie mogłam lepiej poznać się z bohaterami i pierwszych wyborów dokonywałam w ciemno, bo nie mogłam wyczuć, jak zachowałaby się dana postać. Tak naprawdę bardzo długo miałam ten problem, potem natomiast priorytetem stało się w ogóle opuszczenie czeluści starego szpitala i poznanie jego tajemnicy.

Tak, dobrze przeczytaliście. Prócz tego, że uciekamy przez zniszczone korytarze, usiłując ujść z życiem, odkrywamy też sekrety tego mrocznego miejsca oraz dowiadujemy się z czym/kim mamy do czynienia. I to od podjętych przez nas decyzji zależy czy i ile uda nam się dowiedzieć.

*

"(...) stanęli przed szerokimi kamiennymi schodami prowadzącymi do budynku. Na ich szczycie znajdowały się podwójne, dwuskrzydłowe drzwi. Kiedyś musiały być częściowo przeszklone, dziś raziły szczerbami pobitych szyb, które błyskały w świetle latarki."

*

Język jest prosty, styl dialogów adekwatny do ludzi, których życiem szafujemy, opisy krótkie, treściwe i momentami dość makabryczne. Mnie to nie przeszkadza, wszak mamy do czynienia z horrorem nastawionym na tego typu sceny. Ogólnie autor skupił się na akcji, więc jest dynamicznie, szczegółowo tam gdzie trzeba. Mimo oszczędnego języka bez problemu mogłam wczuć się w emocje postaci i wierzcie mi, bywały takie momenty, gdy nie wiedziałam, która z decyzji do wyboru będzie najlepsza i dokąd mnie zaprowadzi.

A teraz trochę cyferek: całość zajęła 312 stron, 193 paragrafy, 20 zakończeń (jeśli wierzyć słowom autora we Wstępie) i 4 epilogi. Także no, jest z czym szaleć na początek.

Podsumowując

Lubisz książki paragrafowe i ten rodzaj specyficznej zabawy z fabułą? Masz odwagę by zapuścić się w otchłań starego szpitala psychiatrycznego? Nie boisz się podejmować trudnych decyzji i patrzeć na śmierć postaci, którym towarzyszysz?

Polecam sięgnąć po „Świrownię” Łukasza Radeckiego. Udana zabawa niezależnie od wieku.

Moja ocena 7/10

Komentarze