[BOOKTOUR] "Ślady na śniegu" praca zbiorowa - opinia

Dzień dobry

Antologię Samowydawców przeczytałam dzięki udziałowi w booktourze zorganizowanym przez Czytam dla przyjemności. Bardzo dziękuję za tę możliwość.

Opowiadania zawsze były jednymi z moich ulubionych form literackich, a jeśli do tego taki zbiór łączył w sobie różnorodność gatunkową tym lepiej. A do tego spodobała mi się okładka i to właśnie ona wraz ze słowem "antologia" skusiły mnie by zgłosić się do zabawy.

Zapraszam na kilka zdań opinii. Bardziej skupiam się w niej na trzech, które najbardziej przypadły mi do gustu. Nie mam też w zwyczaju zwracać uwagi na te historie, które z jakichś powodów mi się niezbyt podobały, bo wiadomo, każdy ma inny gust.


"ŚLADY NA ŚNIEGU.
ANTOLOGIA SAMOWYDAWCÓW TOM 2"
praca zbiorowa

Gatunek: różne

Wydawnictwo Samowydawcy

Opis: Niedługo po tym, jak Samowydawcy wybrali „Własną Ścieżkę” kariery literackiej okazało się, że ich pomysłom i ambicjom brakuje hamulców!

Wydeptali nieokiełznane bezdroża i pozostawili wyraźny ślad w wyobraźni tysięcy Czytelniczek i Czytelników.

„Ślady na śniegu” to drugi tom opowiadań autorstwa dwunastu niezależnych pisarzy tworzących w ośmiu różnych gatunkach.

FANTASY, SCIENCE-FICTION, HISTORYCZNE, KRYMINAŁ, GROZA, OBYCZAJ, ROMANS, PODRÓŻNICZO-PRZYGODOWE

Surowe warunki polowe w czasach napoleońskich, romans na środku zamarzniętego jeziora, intrygi w szeregach na afgańskim froncie, wehikuł czasu ukryty w lodowcu, polowanie na dziedzica elfickiej monarchii, nawiedzony dom w Wielkiej Brytanii, tropienie mordercy po śladach końskich kopyt…

Te i wiele więcej porywających wątków w jednej, zimowej antologii!

Po lekturze tego zbioru zauważysz, że każdy ślad na śniegu ma swojego bohatera, tajemnicę, przeszłość i kierunek. Przekonasz się również, jak bardzo pragniesz podążać ich tropem.

Wszystko (dosłownie) w Twoich rękach!

*** *** ***


„Ślady na śniegu” stanowiły dla mnie doskonałą mieszankę w większości nieznanych autorów i autorek (wcześniej znałam tylko twórczość pana Janusza Muzyczyszyna) oraz gatunków, po które sięgam z przyjemnością: obyczajowe, fantastyczne, paranormalne i kryminał. Zbiór zawiera 12 opowiadań, a przed każdym z nich znajduje się notka o autorze/autorce, zdjęcie oraz kilka zdań o napisanej historii. Choć każda ma inną tematykę, wszystkie bez wyjątku łączy wspólny motyw śladów na śniegu.

*

Jak to z opowiadaniami i różnymi autorami bywa nie każda historia jednakowo przypadła mi do gustu. Raczej tę antologię oceniam jako średnią, ale było w niej kilka opowiadań, które bardzo, ale to bardzo mi się podobały:

Z całą pewnością nie zawiodło, nie rozczarowało, ale też nie zachwyciło jakoś szczególnie opowiadanie autorstwa pana Janusza Muzyczyszyna, pt. „Ślady na śniegu”. Otwiera opisywany zbiór, dobrze napisane, klimatyczne i choć przewidywalne, nie można mu nic zarzucić. To naprawdę dobra historia, a czytając ją zastanawiałam się na tym, co kryje pod powierzchnią i jakie wątki mogłyby zostać rozwinięte w ewentualnej powieści. Nie ma tu porywów serca, jest raczej samotność, częściowo zaleczone rany, niedopowiedziane historie, tęsknota i romantyzm. Choć to opowiadanie nie jest jakieś porywające z pewnością potrafi trącić romantyczną strunę w sercu czytelnika, a przy tym nie jest przecukrowane i nie daje gwarancji szczęśliwego zakończenia. Oczywiście jakie ono faktycznie było, musicie sami się przekonać.

„Wstań i idź!” Mateusza R. M. Rogalskiego rzuciło mnie w fantastyczny świat, w którym moja wyobraźnia wykreowała bohaterów niczym Wikingów. A co tam znajdziecie prócz śniegu, mrozu i ciężkiej przeprawy po wybawienie? Różnice międzypokoleniowe, światopoglądowe, skomplikowane relacje ojca z synem oraz nieco brutalności. A zakończenie… No powiem Wam, że mnie to bardzo kupiło. Bardzo.

Natomiast „Wilkołak” Agaty Kasiak przeniosło mnie do czasu wojen napoleońskich, gdzie wśród śniegów i mrozu bohater zmaga się nie tylko z głodem i mrozem, ale też z przerażającą i krwiożerczą siłą. Napisane dość specyficznym językiem, mowa stylizowana na zamierzchłą, krótkie, barwne opisy i gra na emocjach czytelnika sprawiają, że jest to doskonała historia.

„Pieśń Księżyca” Radosława Lewandowskiego to moim zdaniem najlepsza historia tego zbioru. Choć to fantastyka, przenosimy się do przeszłości dalekiej północy, gdy politycznie Skandynawia dopiero się kształtowała. Klimat, styl, kreacje i język bohaterów, dynamika sprawiły mi prawdziwą czytelniczą ucztę.

Naturalnie były i takie opowiadania, które zapowiadały się nieźle, ale potem czułam rozczarowanie. Znalazło się i takie, które przeczytałam niejako siłą rozpędu, choć miałam ochotę dać sobie spokój.

*

Choć od przeczytania „Śladów na śniegu” minęło stosunkowo niewiele czasu w mojej pamięci pozostała może jedna trzecia poznanych historii. Niemniej zachęcam Was do sięgnięcia po tę książkę i przekonanie się samemu, które opowiadani przypadną Wam do gustu. Ja z całą pewnością nie czuję się zawiedziona. Spędziłam przyjemne chwile z tą antologią, czytało się szybko, mimo że momentami bez emocji. Dla tych perełek, które w niej odkryłam warto było sięgnąć po tę książkę. Polecam.

Moja ocena 7/10


Komentarze

Prześlij komentarz