Dzień dobry
"Cholerna książka" Magdaleny Czmochowskiej stała się swoistym remedium na ponure, jesienne wieczory. Dawkowałam ją sobie po troszku, chichrając się pod nosem, albo ukradkiem ocierając łzy.
Od początku wiedziałam, że to będzie świetna książka. Madziu, dziękuję Ci, że do mnie napisałaś i miałam przyjemność poznać nie tylko kolejną, świetną polską autorkę, ale i świetną, fajną dziewczynę.
"Cholerna książka"
Magdalena Czmochowska
Stron: 580
Gatunek: obyczajowa
Wydawnictwo Editio
Maryśka - polska Bridget Jones!
Maria Łódzka, dla przyjaciół Maryśka. Samotna matka dwóch nastolatków, rozwódka. Wyjątkowo pechowy człowiek; tylko jej w bezwietrzny dzień spada na głowę sucha bułka, i to z drzewa! Maryśka ma wielkie serce, naiwność dziecka i mnóstwo marzeń. Zdarza jej się być konsekwentną, a swoją dorosłość trenuje na synach, którzy zazwyczaj traktują ją z pobłażaniem.
Ma wspaniałe przyjaciółki - lekarkę Agatę, makijażystkę Mańkę i częściowo bezrobotną Ewelinę. Każda z nich jest inna, ma odmienny system wartości, a jednak w czwórkę znakomicie się uzupełniają.
Maryśka wikła się w dziwne relacje z facetami, poznanymi na przykład na portalach randkowych, jej najlepszym kumplem zaś jest gangster Krystian Poppucci (po ojcu Włochu, żołnierzu neapolitańskiej mafii), postrach osiedla wzrostu siedzącego psa. Galerię męskich postaci uzupełniają: piękny policjant Cieszmir Wykręt, przedziwny aptekarz Balbin Rącznik, który słowami strzela jak z karabinu, podkomendny Krystiana, czyli osiłek Pancerny, małolat Przemek i ten najważniejszy - łysy Tymon, w którym Maryśka zakochuje się bez pamięci. Nie obywa się przy tym bez komplikacji, rzecz jasna. Zresztą jak we wszystkim w jej życiu.
***
Na
zachętę by sięgnąć po "Cholerną książkę" wystarczył mi sam jej opis.
Mój nos wyczuł świetną i zabawną lekturę i nie pomylił się. Warto słuchać
swojego wewnętrznego głosu, chociaż porównanie Maryśki do polskiej Bridget
Jones nieco moje zapędy ostudziło, ale o tym nieco dalej.
Poznajcie Marysię
"Maryśka
ma wielkie serce, naiwność dziecka i mnóstwo marzeń. Zdarza jej się być konsekwentną,
a swoją dorosłość trenuje na synach, którzy zazwyczaj traktują ją z
pobłażaniem."
Maryśka
to bohaterka, której nie da się nie lubić. Ja w każdym razie polubiłam ją od
pierwszej strony i wcale nie dlatego, że jestem w jej wieku, mam dorastającego
syna, na którym szkolę się z dorosłości i w ogóle trochę mam z Marysią
wspólnego. Oprócz głównej bohaterki, która wprowadza nas w swój świat i jest
jego narratorką, mamy całą gamę nie mniej ciekawych i barwnych postaci. Jednym
z moich ulubionych jest Krystian Poppucci. W ogóle bohaterowie nazywają się
bardzo oryginalnie. Z pewnością taki zabieg miał za zadanie dodać książce
komediowej lekkości.
***
Humor
jest nieodzownym elementem tej powieści. I choć jest go tu sporo, to jest on odpowiednio
wyważony i naturalny. Owszem Marysi przytrafiają się niekiedy mało sympatyczne
przygody, niekiedy robi z siebie idiotkę do kwadratu, niekiedy popada w czarną
rozpacz i snuje się w całe dnie w piżamie, ale jest przy tym jak najbardziej
realistyczna. I jestem pewna, że wiele czytelniczek w obliczach Marysi ujrzy
samych siebie.
"Cholerna
książka" to nie tylko Marysia, chociaż ona jest bezwarunkowo
najważniejsza, ale i inne osoby: jej przyjaciółki: Agata, Mania i Ewelina, to
także pojawiający się w historii osobnicy płci męskiej, tacy jak: Przemek,
Cieszmir, Balbin, Jerzy czy Tymon. Oprócz scen komediowych, obyczajowych, a
nawet dramatycznych (takich, że łezka się w oku zakręci) znajdziecie tu również
łagodne sceny erotyczne, opisane delikatnie, bez wdawania się w fizjologiczne
szczegóły, ale na tyle sugestywnie, żeby
dać swobodnie podziałać wyobraźni.
***
To
powieść napisana przez kobietę, dla kobiet, o kobietach. Opowiada nie tylko o
pragnieniach (całkiem naturalnych i nikomu nie obcych) kobiet w wieku 35+,
przede wszystkim to zapis pięknej i głębokiej przyjaźni pomiędzy kobietami,
które znalazły wspólny język pomimo różnych zawodów, stanów cywilnych i
charakterów. Wspierają się wzajemnie, ochrzaniają kiedy zajdzie taka potrzeba,
po prostu są.
***
Główna
bohaterka jest też mamą. I to bycie mamą jest świetnie przez autorkę
przedstawione. Maryśka jest taką matką jakich wiele. Nie jest idealna. Nie jest
nieugięta. Dialogi jakie prowadzi ze swoimi nastoletnimi synami przypominają
te, które sama prowadzę ze swoim nastolatkiem. I ten realizm, nie
przecukrowany, a właśnie słodko-gorzki sprawia, że "Cholerna książka"
jest tak dobra.
Powieść
Magdaleny Czmochowskiej silnie oddziaływała na moje emocje. Czytając wkraczałam
do jej świata, co prawda innego niż mój, ale w jakiś sposób znajomego. Śmiałam
się kiedy przytrafiały jej się zabawne przygody, cierpiałam, gdy nie udawały
się jej kolejne związki i kiedy dopadały ją wątpliwości i bezsens życia.
***
Wypadałoby
wspomnieć choć jednym zdaniem o stylu...
Styl niewymuszony, lekki, czyta się płynnie, a przy tym widać, że
redakcja i korekta jest na wysokim poziomie.
Nie
da się ukryć, że książka jest długa i zdecydowanie nie nadaje się na przeczytanie
w dwa, czy trzy wieczory. Być może objętość powieści, dla niektórych będzie pewną
przeszkodą. Ja ją sobie dawkowałam w niewielkich fragmentach i to był strzał w
dziesiątkę.
***
Podsumowując
zakochałam się w Maryśce od przeczytania opisu. Już wtedy wiedziałam, że jest
to książka dla mnie i się nie pomyliłam. Życiowa, realistyczna, doprawiona
humorem, a co najważniejsze nie przesłodzona, bo życie przecież takie nie jest.
Życie jest właśnie słodko-gorzkie, takie jak "Cholerna książka",
składa się z zabawnych sytuacji, ze śmiechu, drobnych radości, ale także z łez
i niepowodzeń.
Na
okładce znajdziecie opis, że Marysia to polska Bridget Jones.
Wiecie
co?
To
bzdura! Maryśka jest o niebo lepsza!
Czy
polecam? Tak, tak, tak. Moja ocena 9/10.
Komentarze
Prześlij komentarz