Do „O pisaniu na chłodno” Remigiusza Mroza podchodziłam dwa razy. Pomiędzy tymi podejściami minęło kilka lat i najwyraźniej zmieniło się również moje nastawienie, a może też i po części oczekiwania co do zawartości.
Czy czuję się usatysfakcjonowana? Jak najbardziej. Być może trudno to, co napisałam poniżej nazwać opinią, ale nie mogłam przejść obok tej książki obojętnie.
Stron: 300
Gatunek: biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo Czwarta Strona
Tym razem było inaczej. Najprawdopodobniej, dlatego że zwyczajnie chciałam się dowiedzieć czegoś o samym autorze, a nie tylko poznać jego sposoby na pisanie. Z Kingiem rzecz miała się odmiennie. Lubię prozę Kinga, mam kilka swoich ulubionych powieści, więc i o jego życiu jakoś tak przyjemniej mi się czytało.
Bo wiecie, z książkami Remigiusza Mroza to jest tak, że mnie nie pociągają. Owszem zerknę na opis, nawet się nim zaciekawię, zachwycę okładką, ale to wszystko. Natomiast nie przestaje mnie fascynować fenomen szybkiego pisania pana Mroza. I tak, przyznaję, kiedyś wydawało mi się nieprawdopodobne jak można pisać i wydawać tak dużo, i tak często. Toż to niemożliwe!
Okazuje się, że możliwe.
Trzeba po prostu… pisać, żyć pisaniem, oddychać nim (i powietrzem ze świata swoich bohaterów).
Mnie bardzo pomocne w zrozumieniu tego było wcześniejsze poznanie rutyny pisarskiej R. Mroza – tutaj zainteresowanych odsyłam na YouTube, do kanału Natalii Brożek Na Tapet, do serii Cały dzień piszę jak…
*
„O pisaniu na chłodno” to pozycja częściowo autobiograficzna, skupiona na pisarskim elemencie życia autora oraz poradnikowa, gdzie znajdziecie całkiem sporą garść porad pisarskich.
Czy te porady były dla mnie odkrywcze? Nie. Ale czytało się świetnie. Autor nie przynudza, nie narzuca swoich metod pracy (mam na myśli kwestię planować czy nie), urozmaica licznymi przykładami, a przy okazji możemy sporządzić listę wartościowych lektur.
Czy część autobiograficzna mnie nużyła? Ależ skąd. No dobra, troszeczkę. Przy okazji udało mi się jeszcze lepiej zrozumieć niezwykłą pisarską płodność pana Mroza oraz przekonać się jak wielkie znaczenie w jego życiu ma pasja, z której uczynił źródło swojego dochodu i jak bardzo wsiąka w tworzone światy.
*
Co wyciągnęłam dla siebie z tej pozycji? Niech podsumowaniem tego będą poniższe cytaty. Nie są odkrywcze, bo też i wiedza zawarta w książce nie była mi obca, ale jakoś wyjątkowo we mnie uderzyły.
Jestem z tych osób, które lubią budować rozbudowane zdania. Długie, płynne, piękne – bądźmy szczerzy wychodzi jak wychodzi, ale to jest coś do czego dążę, bo i mnie samej takie zdania bardzo się podobają.
Jednakże.
Krótkie treściwe zdania, skonstruowane tak, że w paru słowach mogą zawrzeć i cały akapit są majstersztykiem. Naprawdę trudno jest skonstruować takie zdanie. Szczególnie, gdy mamy tendencję do rozpisywania się. W tej kwestii chciałabym się dokładniej przyjrzeć swojemu pisaniu i popracować nad konstrukcją.
A tutaj opuszczę kurtynę milczenia. Ciężką jak moje wyrzuty sumienia.
*
„O pisaniu na chłodno” Remigiusza Mroza to kolejna pozycja autobiograficzno-poradnikowa na mojej półce. I kolejna, do której zabrałam się stanowczo zbyt późno.
Lubisz czytać powieści tego autora? Chcesz poznać jego drogę pisarską, a może i garść rad dla pisarzy? W takim razie to idealna pozycja.
Interesuje cię bardziej część poradnikowa? Chciałbyś pisać, a może piszesz i chcesz poznać fachowe porady kogoś, kto osiąga spektakularne wyniki sprzedażowe i wydawnicze z rodzimego rynku książki? Nie mogłeś trafić lepiej!
Przynajmniej na początek. Bo jednak po bardziej szczegółowe porady, a nawet zaryzykuję kurs kreatywnego pisania odsyłam cię do „Maszyny do pisania” Katarzyny Bondy.
Nie trzeba lubić się z prozą Remigiusza Mroza, żeby docenić i czerpać z wiedzy zawartej w „O pisaniu na chłodno”. Polecam gorąco!
Moja ocena 8/10
Czy czuję się usatysfakcjonowana? Jak najbardziej. Być może trudno to, co napisałam poniżej nazwać opinią, ale nie mogłam przejść obok tej książki obojętnie.
„O pisaniu na chłodno” Remigiusz Mróz
Stron: 300
Gatunek: biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo Czwarta Strona
*** *** ***
Po „Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika” Kinga oczywistym było, że sięgnę po lekturę podobnego typu. Wtedy coś między mną a „O pisaniu na chłodno” coś nie zagrało.Tym razem było inaczej. Najprawdopodobniej, dlatego że zwyczajnie chciałam się dowiedzieć czegoś o samym autorze, a nie tylko poznać jego sposoby na pisanie. Z Kingiem rzecz miała się odmiennie. Lubię prozę Kinga, mam kilka swoich ulubionych powieści, więc i o jego życiu jakoś tak przyjemniej mi się czytało.
Bo wiecie, z książkami Remigiusza Mroza to jest tak, że mnie nie pociągają. Owszem zerknę na opis, nawet się nim zaciekawię, zachwycę okładką, ale to wszystko. Natomiast nie przestaje mnie fascynować fenomen szybkiego pisania pana Mroza. I tak, przyznaję, kiedyś wydawało mi się nieprawdopodobne jak można pisać i wydawać tak dużo, i tak często. Toż to niemożliwe!
Okazuje się, że możliwe.
Trzeba po prostu… pisać, żyć pisaniem, oddychać nim (i powietrzem ze świata swoich bohaterów).
Mnie bardzo pomocne w zrozumieniu tego było wcześniejsze poznanie rutyny pisarskiej R. Mroza – tutaj zainteresowanych odsyłam na YouTube, do kanału Natalii Brożek Na Tapet, do serii Cały dzień piszę jak…
*
„O pisaniu na chłodno” to pozycja częściowo autobiograficzna, skupiona na pisarskim elemencie życia autora oraz poradnikowa, gdzie znajdziecie całkiem sporą garść porad pisarskich.
Czy te porady były dla mnie odkrywcze? Nie. Ale czytało się świetnie. Autor nie przynudza, nie narzuca swoich metod pracy (mam na myśli kwestię planować czy nie), urozmaica licznymi przykładami, a przy okazji możemy sporządzić listę wartościowych lektur.
Czy część autobiograficzna mnie nużyła? Ależ skąd. No dobra, troszeczkę. Przy okazji udało mi się jeszcze lepiej zrozumieć niezwykłą pisarską płodność pana Mroza oraz przekonać się jak wielkie znaczenie w jego życiu ma pasja, z której uczynił źródło swojego dochodu i jak bardzo wsiąka w tworzone światy.
*
Co wyciągnęłam dla siebie z tej pozycji? Niech podsumowaniem tego będą poniższe cytaty. Nie są odkrywcze, bo też i wiedza zawarta w książce nie była mi obca, ale jakoś wyjątkowo we mnie uderzyły.
„Sztuką jest napisać krótkie, przejrzyste zdanie. Zdanie, w którym zawrze się wszystko, co ma się na myśli. Taka rzecz to powód do dumy, nie wstydu”.
Jestem z tych osób, które lubią budować rozbudowane zdania. Długie, płynne, piękne – bądźmy szczerzy wychodzi jak wychodzi, ale to jest coś do czego dążę, bo i mnie samej takie zdania bardzo się podobają.
Jednakże.
Krótkie treściwe zdania, skonstruowane tak, że w paru słowach mogą zawrzeć i cały akapit są majstersztykiem. Naprawdę trudno jest skonstruować takie zdanie. Szczególnie, gdy mamy tendencję do rozpisywania się. W tej kwestii chciałabym się dokładniej przyjrzeć swojemu pisaniu i popracować nad konstrukcją.
„Jeśli rutyny brakuje, to niestety brakuje też profesjonalizmu – bo to ona jest podstawą tego zawodu”.
A tutaj opuszczę kurtynę milczenia. Ciężką jak moje wyrzuty sumienia.
*
„O pisaniu na chłodno” Remigiusza Mroza to kolejna pozycja autobiograficzno-poradnikowa na mojej półce. I kolejna, do której zabrałam się stanowczo zbyt późno.
Lubisz czytać powieści tego autora? Chcesz poznać jego drogę pisarską, a może i garść rad dla pisarzy? W takim razie to idealna pozycja.
Interesuje cię bardziej część poradnikowa? Chciałbyś pisać, a może piszesz i chcesz poznać fachowe porady kogoś, kto osiąga spektakularne wyniki sprzedażowe i wydawnicze z rodzimego rynku książki? Nie mogłeś trafić lepiej!
Przynajmniej na początek. Bo jednak po bardziej szczegółowe porady, a nawet zaryzykuję kurs kreatywnego pisania odsyłam cię do „Maszyny do pisania” Katarzyny Bondy.
Nie trzeba lubić się z prozą Remigiusza Mroza, żeby docenić i czerpać z wiedzy zawartej w „O pisaniu na chłodno”. Polecam gorąco!
Moja ocena 8/10
Komentarze
Prześlij komentarz