[BOOKTOUR] "Dziewczyna z portretu" Natalia Thiel - opinia

"Niczego nie musiałem, mogłem tam już nigdy nie wracać. A jednak wracałem, najpierw z ciekawości, z czasem z przymusu, gdyż od pewnych rzeczy człowiek nigdy się nie uwolni.”


Miałam taki moment, gdy myślałam, żeby uwolnić się od lektury "Dziewczyny z portretu". Na szczęście tego nie zrobiłam...

Książka trafiła w moje ręce w ramach booktouru zorganizowanego przez dziewczyny prowadzące profil Czytam dla przyjemności. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki i początkowo wydawało mi się, że niezbyt udane.

"DZIEWCZYNA Z PORTRETU"
Natalia Thiel


Stron: 456
Gatunek: powieść historyczna
Wydawnictwo Zysk
Opis: 

Pasja i miłość w czasach wojennej zawieruchy…

W życiu Hani Skorskiej nic nie dzieje się tak, jak sobie wymarzyła. By oderwać się od problemów, Hania decyduje się na wyjazd do dworku dziadków, Mirosławy i Jana Doroszów, na Pomorzu. Na targu pod wpływem impulsu kupuje portret nieznanej dziewczyny. Osobliwa reakcja dziadków na obraz skłania Hanię do poszukiwań odpowiedzi na pytanie, kim jest dziewczyna z portretu. Splot wydarzeń sprawia, że Jan Dorosz, obecnie słynny malarz, postanawia zdradzić wnuczce swój sekret i wrócić pamięcią do czasów wczesnej młodości.

Lata dwudzieste XX wieku. Dziesięcioletni Janek, uczony przez ojca krawieckiego fachu, podczas wizyty w luksusowym pensjonacie „Biała Dama” po raz pierwszy widzi świat pełen bogactw i elegancji. Tam spotyka młodą panienkę Klarę i jej bogatego przyjaciela, Williama Goldsteina. To przy nich Janek dorasta, poznaje smaki i odcienie dorosłości, przeżywa pierwszą miłość i pierwsze rozczarowanie.

Spokojne życie trójki przyjaciół przerywa wojna.

*** *** ***

Stylistycznie i językowo jest to bardzo przyjemna, dopracowana i świetnie napisana historia. Jednak kreacja Hanny, dziewczyny, która wprowadza nas w historię, niezmiernie mnie irytowała. Jej romantyczne wyobrażanie sobie rzeczywistości pisarskiej, mitycznej weny, dzięki której spływa na piszącego olśnienie, czekanie aż doskonały pomysł na powieść sam ją znajdzie sprawiały, że prawie zgrzytałam zębami. Zaś brak wrażliwości, jakiegoś wyczucia w stosunku do dziadków i trudnego tematu, który poruszała sprawił, że bliska byłam porzucenia lektury. Na szczęście dość szybko przeszłam do wspomnień Jana Dorosza, sławnego malarza i dziadka Hani.

*

Od tamtego momentu moja frustracja zniknęła. Autorka bardzo umiejętnie przedstawia klimat przedwojennej Polski, swoistego tygla międzynarodowego, a także ówczesnych różnic klasowych. Tę część czytało mi się zdecydowanie lepiej. Co prawda niespecjalnie czułam zaciekawienie, niejako leciałam siłą rozpędu, bo też tak naprawdę takie wojenne historie oparte są na podobnym, dość przewidywalnym schemacie i wielkiego zaskoczenia być nie mogło. Nie sposób jednak odmówić tej historii pewnego uroku i słodko-gorzkiego posmaku. A przy tym jest to powieść napisana pięknym językiem, przenosząca czytelnika w zupełnie inny świat.

*

„Dziewczyna z portretu” to historia o przyjaźni i miłości, o determinacji i pasji, o uczuciu tak wielkim, że wręcz niszczącym, o wojennej zawierusze, która burzy ustalony porządek i zmienia konfigurację. Jeśli lubicie właśnie takie opowieści to zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł.

Moja ocena 7/10

Cytaty:

„Wszystkie te wspomnienia, które przez lata próbował wymazać z pamięci, które tak usilnie tłumił, jedno po drugim zaczęły wracać, atakować go z każdej strony. A przecież obiecał, dawno temu, ale obiecał. Czy po latach obietnice nie mają już żadnego znaczenia?”

„Nie zdawałem sobie sprawy, że ta nowa znajomość odmieni mnie na zawsze, przynosząc tyle samo radości, ile cierpienia, a Klara wedrze się w moje serce i myśli, by trwać w nich bez ustanku zuchwała i nieśmiertelna. Aż do końca moich dni.”

„Byliśmy dwójką dzieci z różnych światów, lecz w rzeczywistości mieliśmy tę samą potrzebę: bycia kochany. Bycia bezpiecznym, dostrzeżonym. I choć każde z nas przeżywało swoją samotność na własny sposób i mierzyło się z innymi demonami, zgryzota pozostawała ta sama i w równym stopniu odciskała na nas swoje piętno.”

Komentarze