WYWIAD z Natalią Hermansą, autorką m.in. "Świateł ślepego miasta"

"To miasto było prawdziwym piekłem i okrutną pułapką bez wyjścia w jednym"
 Natalia Hermansa - matka, żona i... zootechnik. Miłość do książek i pisania przez całe życie autorki ścigała się z pasją do zoologii, co znajduje odzwierciedlenie w jej tekstach przeznaczonych dla młodszych Czytelników. Po studiach na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie podjęła pracę w redakcji czasopism przeznaczonych dla lekarzy weterynarii. Obecnie zajmuje się opieką nad dwiema córeczkami, a każdą wolną chwilę poświęca na pisanie. Należy do dwóch grup literackich: Piórem Czarownic oraz Ailes. (Biogram umieszczony na portalu Lubimy Czytać.)

Pozwoliłam sobie wypytać Natalię właśnie o "Światła ślepego miasta". W poniższym krótkim wywiadzie znajdziecie odpowiedzi na pytania dotyczące powstawania tej historii, genezy tytułu czy dalsze plany wydawnicze.

Zapraszam!

Jak narodził się pomysł na fabułę „Świateł ślepego miasta”?

„Światła…” początkowo były tylko krótkim opowiadaniem napisanym na konkurs literacki. Starałam się połączyć motyw walk z czymś nietypowym, nie do końca pasującym do takiej tematyki. Pomyślałam, że ciekawym pomysłem mogłyby być wampiry w roli zawodników, ale później doszłam do wniosku, że można nadać im inną rolę i zrobić z nich „właścicieli” owych zawodników.

Wiedziałaś od początku, jaki będzie tytuł, czy pomysł na niego pojawił się w trakcie pisania?

Roboczy tytuł brzmiał „Pragnienie wolności”. Przyznaję, że kompletnie nie miałam pomysłu na to, jak zatytułować tę historię. Z czasem jednak zaczęłam myśleć o ślepym mieście – z uwagi na brak okien w budynkach zamieszkiwanych przez wampiry, ale też ze względu na brak empatii cechujący wielu z bohaterów mojej powieści. Światła natomiast miały być metaforą tych postaci, które pomimo przeżytych traum i cierpienia wciąż pozostały ludzkie i stanowiły pewien promyk nadziei dla innych, swoiste „światełka w ciemności”.

Skąd taka wizja wampirów?

Kreowałam je stopniowo. Na pewno nie chciałam zrobić z nich pozytywnych postaci, od początku wiedziałam też, że chcę przedstawić je jako istoty, które w gruncie rzeczy zostały w pewien sposób skrzywdzone przez los. Z pewnością po części inspirowałam się „cudzymi” wampirami („Wywiad z wampirem”, „Miasteczko Salem”), to chyba nieuniknione, choć równocześnie starałam się, by były jak najbardziej „moje”, a nie stanowiły tylko kolejną kopię czegoś, co już było.

Co było dla Ciebie najtrudniejsze podczas pisania tej powieści?

Zdecydowanie początek. Jak już wspomniałam, ta historia pierwotnie była jedynie opowiadaniem, a jak łatwo się domyślić, jego akcja toczyła się już w samym mieście. Musiałam zatem w jakiś sposób doprowadzić Werę i Olę do New Blindley. A ponieważ te dwie bohaterki były początkowo zwykłymi nastolatkami, a ja nie do końca odnajduję się w pisaniu typowych młodzieżówek, opisanie ich życia sprzed porwania sprawiło mi pewną trudność. Nadal jest to zresztą część książki, z której jestem najmniej zadowolona.

Od początku wiedziałaś, jak potoczą się losy poszczególnych bohaterów, czy pewne rozwiązania pojawiły się dopiero w trakcie pisania?

Nie wiedziałam tego od początku, bo pierwotnie nie zamierzałam nawet rozwijać tej historii. Kiedy więc zaczęłam rozbudowywać moje opowiadanie, kolejne wątki pojawiały się w miarę potrzeb i rozwoju fabuły. Na pewno bardzo mocno rozwinęła się historia Gabi, która w opowiadaniu występowała bardziej jako mało znacząca postać „w tle”. W książce urosła do rangi jednej z głównych bohaterek, a jej przeszłości poświęciłam chyba najwięcej uwagi.

Która z postaci jest Twoją ulubioną i dlaczego?

Właśnie Gabrysia, która nieoczekiwanie – chyba nawet dla mnie samej – wywalczyła sobie całkiem sporo miejsca w „Światłach…”. I nieźle je wykorzystała – a przynajmniej taką mam nadzieję. To postać, która jest najbardziej niewinna i szczera, a równocześnie najmocniej poturbowana przez życie (a może raczej przeze mnie jako autorkę...). Podoba mi się siła jej charakteru i to, że mimo wszystko do końca przetrwały w niej ludzkie odruchy i emocje.

Twoje najbliższe plany wydawnicze.

W najbliższym czasie planuję skupić się ponownie na literaturze dla dzieci i napisać wreszcie kolejne trzy części przygód Popy – kota, który był głównym bohaterem mojej debiutanckiej książki. Po drodze może uda mi się wziąć udział jeszcze w jakiejś antologii, bo naprawdę lubię pisać krótkie formy, a współpraca z innymi autorami zawsze bardzo mnie cieszy i za każdym razem jest dla mnie okazją do nauki czegoś nowego. A później… Później mam nadzieję wrócić w końcu do serii książek z gatunku fantasy, nad którą pracuję już od kilku lat i którą również chcę wkrótce wydać. Swoje już chyba odczekała ;)

***

Natalio, bardzo dziękuję Ci za niezwykle wyczerpujące odpowiedzi, trzymam mocno kciuki za powodzenie Twoich planów wydawniczych i życzę niegasnącego źródła inspiracji oraz czasu na ich realizację.


Dotychczasowy dorobek literacki:


Opowiadania i powieści:

  • "Księga czarownic. W kotle osobowości" - praca zbiorowa
  • "Szczypta magii" - praca zbiorowa (premiera 14.11.2023)
  • "Światła ślepego miasta"


Książki dla dzieci:

  • "Popa, jeż i drogocenna dynia"
  • "Jak wykurzyć kikmorę?"


Komentarze