[BOOKTOUR] "Gen 56" Adrianna Biełowiec - krótka opinia

Biopunk, survival horror, humor?

Poproszę wszystkie.


Biopunk, postapo, survival horror i humor, to motywy, które biorę zawsze i chętnie, dlatego tak bardzo zaciekawiła mnie historia autorstwa Adrianny Biełowiec „Gen 56”. Miałam możliwość przeczytać ją w ramach udziału w booktourze, zorganizowanym przez Oliwię Tybulewicz.

Tak prawdę mówiąc z biopunkiem w literaturze miałam po raz pierwszy do czynienia i nabrałam ochoty na więcej.

"GEN 56"
Adrianna Biełowiec


Stron: 140
Gatunek: fantasy, science-fiction
Wydawnictwo Hm
Opis:

Zaleca się zachować ostrożność przy podchodzeniu do latających stułbi – mogą tryskać kwasem!

Trwa czwarta wojna światowa. Szeregowy Aksel Sikora po incydencie w jednostce widzi tylko dwa wyjścia. Oba są złe. Ale mając wybór między schylaniem się w więzieniu po mydło a napromieniowaniem przez czerwonego karła, wybierze oczywiście tę ciekawszą opcję. Rzeczywistość jednak go przerośnie. Będzie musiał odnaleźć się w całkowicie nowej sytuacji i zmierzyć z najgorszymi koszmarami, przy których te senne to istne eldorado.

Historia będąca pierwotnie opowiadaniem z antologii, pełna nawiązań do popkultury oraz wydarzeń historycznych. Idealna dla osób zaczynających przygodę z science fiction albo szukających relaksującej lektury.

*** *** ***

Szeregowy Aksel Sikora ma do wyboru albo pójść do więzienia, albo wziąć udział w wyprawie na odległą planetę Proxima e. Oczywistym było wybranie tej drugiej opcji i tutaj zaczyna się wielka i wielce niebezpieczna przygoda zdawałoby się zwykłego szeregowego.

Plusami były stosunkowo niewielka objętość (raptem 140 stron przyjemnym dla oka fontem), dynamika (dzieje się dużo i szybko) oraz objaśnienia niezwykłych futurystycznych rozwiązań. Jak dla mnie te wszystkie wynalazki ciut za bardzo ułatwiały problematyczne kwestie, ale nie będę się zbytnio czepiać. Gdyby nie takie rozwiązania Aksela ubiliby zaraz na wstępie i nie byłoby przygody. Warto również wspomnieć o lekkości pióra, humorze i niezwykle barwnej wyobraźni autorki.

*

Jeśli chodzi o to, co nie było oczywiste dla szeregowego, a dla mnie tak, to trochę wywracałam oczami, ale młody na swoje usprawiedliwienie ma to, że autorka wrzuciła go w takie atrakcje, że nie dziwię się, że nie miał czasu ani może ochoty na rozkminianie takich rzeczy i analizowanie co, kto mu napomknął. Nie będę wam zdradzać, o co chodzi, byłby to bowiem ogromny spojler. Aczkolwiek, ten pomysł bardzo mi się podobał. Jest oryginalny i dobrze uzasadniony fabularnie.

Było interesująco, krótko, treściwie i dużo się działo. Takiej lektury potrzebowałam.

Moja ocena 8/10

Komentarze