Dobra Przyszłość - czy na pewno taka dobra? Opinia o książce Anny Stokłosy "Ważka. Przeobrażenie"

Dobra Przyszłość. Czy na pewno taka dobra?

Lubicie powieści w klimacie dystopii? Od razu wiadomo, że przyjemnie nie będzie, optymistycznie też może nie i w sumie trudno powiedzieć na co można liczyć.


Książkę przeczytałam dzięki współpracy barterowej z Autorką - Anną Stokłosą.

Do tej pory ukazały się dwie części. Pierwsza, o której tutaj opowiadam, dostępna jest w wersji papierowej oraz elektronicznej. Część druga jest tylko w ebooku.

"WAŻKA. PRZEOBRAŻENIE"
Anna Stokłosa


Tom 1
Stron: 352
Gatunek: science-fiction
Wydawnictwo Dragon
Opis:

Dystopijna opowieść o świecie, w którym władzę sprawują wielkie korporacje.
Wyobraź sobie świat, w którym jedyną wartością jest praca. Książki już dawno zostały spalone, religie zakazane, a sztuka skazana na zapomnienie. Tu liczy się tylko produktywność.
W takim świecie dorastała Weronika, wychowana przez system dziewczyna, która podczas trzeciej wojny światowej straciła oboje rodziców. Dziś ma przed sobą wielką szansę – niedawno rozpoczęła pracę w korporacji. Może korzystać z przywilejów niedostępnych dla zwykłych śmiertelników. Jej życie wydaje się być poukładane i spokojne. Do czasu… Na jej drodze staje agent tajnej policji, którego zamiary wobec dziewczyny nie są jasne. Weronika wplątuje się również w działalność ruchu oporu, a sytuację dodatkowo komplikuje niespodziewane uczucie…

*** *** ***


Po wielkiej, wyniszczającej wojnie na tle religijnym światem rządzą wielkie korporacje. Panują jasne zasady (albo się dostosujesz, albo zostaniesz zdegradowany i zniszczony), wszechobecna inwigilacja i wychowywanie według określonego kanonu. Naturalność, wiara, umiłowanie dawnych czasów (kultura, sztuka, język), spontaniczność i uczuciowość są niemile widziane, często piętnowane i karane.

Weronika jest przykładną obywatelką, żyjącą w zgodzie z zasadami. Nie jest typem buntowniczki, choć skrywa w sobie tęsknotę za czymś, czego nie może jej dać Koalicja. Pewnego dnia wplątuje się w działania ruchu oporu i wówczas jej życie przewraca się do góry nogami.

*

Anna Stokłosa w „Ważce. Przeobrażenie” stworzyła ponurą, przytłaczającą rzeczywistość. I chociaż mowa jest tam o barwach, w mojej wyobraźni odmalowywane obrazy są w całej gamie szarości, przechodzącej także w czerń.

Nawet, gdy wychodziłam poza wielkomiejską, korporacyjną aglomerację; gdy czułam powiew rześkiego górskiego powietrza i mogłam przyjrzeć się przyrodzie, to te barwy pozostawały przytłumione i mgliste. Bo taki jest ten świat. Autorka osłodziła go uczuciami przyjaźni i miłości, pokazując, że i w najczarniejszych czasach rodzi się coś pięknego.

Dostrzegłam tu bardzo dużo nawiązań do współczesności, do doskonale nam znanego pędu za doskonałością, konsumpcjonizmu i tym łatwiej było mi wczuć się w ten świat. Tym bardziej przerażał.

*

Sam styl jest przyjemny, czyta się szybko, przynajmniej na początku, gdy poznajemy wykreowany świat i uczymy się jego reguł. Potem odniosłam wrażenie, że jest trochę zbyt dużo „gadania”, a za mało działania.

Ogólnie nie jest to powieść z pędzącą akcją i szybko następującymi po sobie wydarzeniami. Jest raczej stonowana, lecz są i momenty, gdy akcja przyspiesza, czuć napięcie i oddech niebezpieczeństwa na karku. Może to dziwnie zabrzmi, ale zabrakło mi większej brutalności. Więcej skupienia jest na przeżyciach Weroniki, uczuciu, które opanowuje ją niejako wbrew niej.

Nie kupuję również opinii o Janie, jako o brutalnym, bezwzględnym pracowniku Koalicji, któremu nie drgnie powieka przy skazywaniu na śmierć czy torturach. Dla mnie mowa o tym aspekcie jego działań było pustą gadaniną, nie widziałam jego okrucieństwa, a przede wszystkim nie czułam tego, że mógłby taki być. Widziałam zmęczonego człowieka, mającego misję do spełnienia, skupionego na zadaniu, ale z całą pewnością nie bezwzględnego. W tym aspekcie był dla mnie nieprzekonującym bohaterem. Niemniej bardzo go lubiłam.

*

„Ważka. Przeobrażenie” pozostawiła we mnie smutek i ciężar przemyśleń. To jedna z tych historii, w której muszą zostać poniesione straty, w której mimo okrucieństwa i twardej rzeczywistości jest miejsce na rzeczy piękne i uniwersalne. Sporo tu wątku romantycznego, może nawet ciut za dużo w porównaniu do tego związanego z ruchem oporu, ale prawdę mówiąc niespecjalnie mi to przeszkadzało.

Liczyłam na ciekawą historię i ją dostałam. Nie jest idealna, ale jeśli ktoś lubi mniej działania, nie epatowanie przemocą (choć uprzedzam, że parę „mocniejszych” scen tu znajdziecie), mocny wątek romantyczny (zakazana miłość, zazdrość) sięgając po tę powieść powinien być usatysfakcjonowany.

Moja ocena 7/10



Cytaty:


„- (…) Nazywamy was, dzieci wychowane przez konglomeraty, Motylami. Mamy wrażenie, że lekko przychodzi wam życie w Dobrej Przyszłości. Poza tym łatwo wami kierować, lecicie z wiatrem, nigdy pod wiatr.”

„Zawsze ktoś decydował za mnie, a ja się na to pokornie godziłam. (…) Tym razem jednak nie potrafię pogodzić się z losem, jaki mi narzucono (…).”

„To brak empatii zgubił ludzkość.”

„Wytwarzać i konsumować – oto misja współczesnego człowieka.”

„Jego idee pokrywają się z moimi, mamy wspólny cel, nie wiem tylko czy podobnie widzimy drogę do niego.”

„Jego czułość jest jak narkotyk, odurza i pozwala zapomnieć o wszystkim.”

Komentarze