"Tajemne rysunki" Jason Rekulak - opinia

Dzień dobry


Dawno nie zdarzyło mi się, żebym AŻ TAK niecierpliwie wyczekiwała jakiejś książki. Na przełomie maja i czerwca za to oczekiwałam aż dwóch. Jedną z nich jest powieść Jasona Rekulaka "Tajemne rysunki". Druga dotrze na dniach.

Dzięki współpracy barterowej z Wydawnictwem Zysk i S-ka mogłam cieszyć oczy niezwykle klimatycznym wydaniem "Tajemnych rysunków", przeczytać tę historię i wam o niej parę słów opowiedzieć.

Musicie mi wybaczyć dość enigmatyczne zażalenia w kwestii niedociągnięć, ale są one ściśle związane z głównym wątkiem.

"TAJEMNE RYSUNKI"
Jason Rekulak


Stron: 432
Gatunek: horror

Wydawnictwo Zysk i S-ka

Opis: Krótko po wybrnięciu z życiowych kłopotów Mallory Quinn podejmuje pracę jako niania na idyllicznym przedmieściu w New Jersey. Ma swój własny kąt, codziennie wieczorem trenuje biegi i osiąga upragnioną stabilność. Ponadto nawiązuje szczerą więź ze swoim podopiecznym Teddym, nieśmiałym pięciolatkiem, który nie rozstaje się nigdy ze swoim szkicownikiem. Chłopiec rysuje to, co zwykle rysują dzieci: drzewa, króliki i balony. Ale pewnego dnia Teddy kreśli coś zupełnie innego: mężczyznę w lesie, który ciągnie gdzieś zwłoki kobiety… Od tego momentu rysunki dziecka stają się coraz bardziej mroczne i Mallory zaczyna się zastanawiać, czy nie są jakoś związane z wydarzeniem sprzed lat – nierozwiązanym do dziś morderstwem popełnionym w okolicy. Choć Mallory wie, jak szaleńczo to brzmi, zaczyna podejrzewać, że przez chłopca przemawia jakaś nadnaturalna siła, która chce ujawnić sprawcę tamtej zbrodni…

*** *** ***

Jaka historia kryje się za niepokojącymi rysunkami małego chłopca?


Na „Tajemne rysunki” Jasona Rekulaka miałam ogromną ochotę czytając zapowiedzi wydawnictwa. Czułam, że to jedna z tych historii, które się wręcz połyka, które niepokoją i nie pozwalają o sobie zapomnieć, także po dotarciu do końca. Ilustracje dodają mrocznego klimatu!

*

Nie trudno się domyślić, że spodziewałam się duchów, rozwiązywania tajemnicy dawnego morderstwa i poczucia grozy, w pakiecie z dreszczykiem emocji na plecach. Co do samej grozy to czy ja wiem… Jakoś specjalnie jej nie czułam. O wiele bardziej moją uwagę skupiało rozwiązywanie co ma do przekazania owa siła i czy ma faktycznie związek z nierozwiązanym morderstwem, do którego doszło wiele lat wcześniej w okolicy.

Lekkie pióro autora i świetny pomysł na tę powieść sprawiły, że dałam się jej pochłonąć. Proste historie niejednokrotnie potrafią wciągnąć o wiele bardziej niż te przekombinowane, z wieloma wątkami, płaszczyznami, psychologicznie skomplikowanymi bohaterami. A „Tajemne rysunki” takie właśnie są. Proste i wciągające. 

"Nie mogę rozróżnić, gdzie kończy się moje poczucie winy, a zaczyna jej. Może to ten rodzaj żalu, z którego nigdy nie możemy się otrząsnąć, nawet gdy już nie żyjemy."


Są i niedociągnięcia, ale o nich pomyślałam dopiero kiedy dotarłam do końca, poznałam tajemnicę i pożegnałam się z bohaterami. Najbardziej boli mnie pewne „nieogarnięcie” Mallory (nie mogę zdradzić o co chodzi, bo to byłby koszmarny giga spojler) i nielogiczne zachowanie Teda i Caroline. Kupuję natomiast wizję tajemnej siły przemawiającej poprzez rysunki.

*

Z całą pewnością moje nastawienie na dobrą historię, zachwyt ilustracjami i to, że po prostu lubię podobne opowieści sprawiły, że „Tajemne rysunki” przeczytałam niesamowicie szybko, w dodatku będąc autentycznie zaangażowaną w odkrywanie prawdy. A ta jest dość zaskakująca. Co prawda niedociągnięcia, które mogą irytować, a nawet wydają się głupie, bo można było ich uniknąć w inny sposób rozwiązując pewne kwestie, ale w ogólnym rozrachunku ta powieść spełniła swoje zadanie. Uprzyjemniła mi kilka godzin i pochłonęła moje myśli.

Polecam!


Moja ocena 7/10

Komentarze