"Głusza" Mark Edwards - opinia

Dzień dobry


Już nie pamiętam w jakich okolicznościach "Głusza" Marka Edwardsa znalazła się na moje półce Legimi, ale korzystając z nieoczekiwanego wolnego popołudnia postanowiłam zacząć czytać. I niestety szybko tego pożałowałam... Spokojnie, nie było tak źle, ale mogło być zdecydowanie lepiej. Książkę oceniam bardzo średnio, ale przyznaję, że okładkę ma niesamowicie przyciągającą wzrok.

"GŁUSZA"
Mark Edwards


Stron: 352
Gatunek: kryminał, sensacja, thriller

Wydawnictwo Muza

Opis: Wypoczynek z dala od cywilizacji zmieni się w wakacyjny koszmar.

Gdy Tom Anderson wraz z nastoletnią córką trafia do „Płytkich Zdrojów”, ośrodek jest świeżo po rewitalizacji. Malowniczo położony w leśnej głuszy nieopodal jeziora. Okolica przepiękna. Zapowiadają się wspaniałe wakacje.

Jak się niebawem okaże, ten relaks w „środku nicości” obfitować będzie w mocne wrażenia. Urokliwe „Płytkie Zdroje” skrywają bowiem mroczną tajemnicę sprzed lat. Okolica tylko z pozoru jest senna, leniwa i spokojna. Wiele się tu działo, a echa wydarzeń sprzed lat wciąż krążą ponad głowami. Przerażające odgłosy, które raz po raz dobiegają z różnych stron, przyprawiają o dreszcz. W dodatku miejscowi nie są przyjaźnie nastawieni do przybyszów. Atmosferę niepokoju i napięcia wiszącego w powietrzu potęgują niesamowite opowieści. Mówi się o złych duchach, które czają się w głębi lasu. O rytualnym mordzie na pobliskiej polanie. O mordercy, którego nie zdołano schwytać i ukrył się w leśnych ostępach. Po serii dziwnych incydentów ojciec i córka wiedzą już, że to nie będzie sielski wypoczynek…

*** *** ***


Jak dokładnie sprawdzacie miejsce, do którego pierwszy raz wybieracie się na wakacje?

Tom Anderson, bohater „Głuszy” Marka Edwardsa niezbyt się do tego przyłożył, dlatego tak wielkim zaskoczeniem była dla niego przeszłość Płytkich Zdrojów, kurortu, do którego wybrał się wraz z nastoletnią córką.

Ogólnie mam z tym bohaterem problem (Tomem, nie Płytkimi Zdrojami). Szczególnie na początku miałam wrażenie, że chował się w szafie, bez dostępu do Internetu, a potem doszłam do wniosku, że jest po prostu życiową pierdołą. Trzeba mu jednak oddać, że zależało mu na relacjach z córką, a w obliczu zagrożenia stanął na wysokości zadania.

Nie lubiłam żadnego z bohaterów, a było ich sporo i teoretycznie stanowili różnorodną grupę (zbyt liczną jak na tak krótką książkę, moim zdaniem). Chociaż piszę tę opinię dzień po zakończeniu lektury za bardzo nie pamiętam ich imion. Losy postaci były mi totalnie obojętne, gdyby wszystkich wyrżnęli nawet nie drgnęłaby mi powieka.

*

Czego spodziewałam się po tej powieści?

Na pewno nie irytacji i wywracania oczami, które towarzyszyły mi przez pierwsze pięćdziesiąt stron. Byłam bliska rezygnacji. Bo rozumiem: prosty język (oklepane porównania tylko przyprawiały mnie o dreszcze), fabułę i nieskomplikowane charakterystyki postaci, ale przerastały mnie te kości policzkowe tak ostre, że mogłyby ciąć papier i chudoszczawowe ciało (serio, nie kłamię). I nie mam pojęcia, czy to Mark Edwards tak pisze, czy zawiodło tłumaczenie.

Spodziewałam się ciekawej zagadki z przeszłości, może elementów grozy. Dyskusyjną kwestią jest czy to dostałam, ale niezwykle spodobał mi się motyw lokalsów, z którymi lepiej nie zadzierać oraz klimat miasteczek, w których wszyscy znają się od pokoleń i których tajemnice są pilnie strzeżone.

*

Nie przedłużając, „Głusza” mnie zawiodła, czytałam bez większej ciekawości, ale też nie chciałam jej porzucać nie dowiedziawszy się kto i dlaczego. Niemniej znajdziecie tu m.in. wątek morderstwa sprzed lat, nawiedzonych fascynatów tychże, nastoletniej ciekawości i nieprzywidywania podjętych działań.

Jeśli nie macie nic lepszego do czytania, to się nada, ale jeśli macie na oku inne powieści nie wahajcie się przesunąć „Głuszę” w kolejce.

Moja ocena 5/10

Komentarze