"Zagubiona pszczoła" Patrycja Żurek - opinia

Dzień dobry


Patrycja Żurek zalicza się u mnie do grona autorek, których twórczość jest gwarancją dobrej, zapadającej w pamięć i duszę lektury. Najbardziej lubię historie takie jak "Ptaki" czy "Serce lasu", które poruszają ważne i bolesne tematy, a zarazem są pięknymi historiami o miłości, choć tak do końca szczęśliwe zakończenie nie jest do przewidzenia.

"Zagubiona pszczoła", której mam ogromny zaszczyt patronować, dołączyła do tej grupy i tym goręcej zachęcam do sięgnięcia po tę powieść.

Książkę przeczytałam dzięki współpracy barterowej. Dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Dragon za zaufanie i powierzenie pod moje blogerskie skrzydła tego tytułu.

"ZAGUBIONA PSZCZOŁA"
Patrycja Żurek


Stron: 320
Gatunek: literatura obyczajowa, romans

Wydawnictwo Dragon

Opis: Maciejka od niedawna mieszka w Mioduli, gdzie pracuje w miejscowym pensjonacie. Niewiele mówi o swojej przeszłości i trzyma wszystkich na dystans. Nikt nie wie, skąd się pojawiła i jakie tajemnice zostawiła za sobą.

Jacenty właśnie przeszedł na emeryturę i przeprowadza się z żoną na wieś. Wybór pada na Miodulę, gdzie mężczyzna odnajduje ukojenie w prowadzeniu pasieki. Któregoś dnia dochodzi do tragedii. Katarzyna, żona Jacentego, zostaje użądlona przez pszczołę. Kobieta zapada w śpiączkę.

W dniu wypadku u Jacentego pojawia się Maciejka. Nieśmiała dziewczyna obi na nim piorunujące wrażenie. Od tego dnia mężczyzna stara się spędzać z nią coraz więcej czasu. Między tą dwójką zagubionych dusz zaczyna pojawiać się uczucie… Jednak przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć. Na światło dzienne wychodzą tajemnice obojga zakochanych, które mogą zaważyć ich relacji…

Czy Jacenty poradzi sobie z sytuacją rodzinną?
Przed kim Maciejka nieustannie ucieka?
Czy tych dwoje ma szansę na szczęście i miłość?

*** *** ***

"Ona była dużo młodsza i  chyba niedoświadczona, on w małżeństwie, może nie nieszczęśliwym, ale już wypalonym do cna. Czy to miało prawo się udać?"

Dla mnie ta historia stanowiła specyficzny patchwork, zszyty z kawałków pachnących miodem i naelektryzowanym powietrzem po letniej burzy; rodzącej się miłości – nieśmiałej, magicznej i czystej, braku porozumienia – dobitnie rzutującego na relacje; oczekiwań i rozczarowań, ale też przemocy. Znajdziecie tu między innymi zarówno radość i miłość, jak i niepewność, zaskoczenie, ból, nieporozumienie, czy rozczarowanie.

Taką właśnie Patrycję Żurek lubię najbardziej. Jest smutno i ciemno, a jednocześnie pomiędzy tym mrokiem pojawia się coś pięknego, jasnego i budzącego nadzieję.

Choć bolała mnie obserwowana przemoc, manipulacja, wykorzystanie naiwności, nadmierny wpływ niewłaściwie interpretowanej religii, to przede wszystkim „Zagubiona pszczoła” przemawiała do mnie jej jaśniejszą stroną. Kojarzy mi się z ulami, bzyczeniem pszczół, złotem miodu, bajeczną wręcz chatką Jacentego oraz delikatnością i rodzącym się porozumieniem i miłością.

*

Jak zawsze w przypadku twórczości Patrycji Żurek każde słowo jest odpowiednio wyważone. Nie znajdziecie tu rozbudowanych opisów, niepotrzebnych dialogów i zbaczania ze ścieżek. Powieść, jak na ilość zawartych w niej emocji i mikro historii poszczególnych postaci jest dość krótka i chyba po raz pierwszy chciałam nieco bardziej rozbudowanej fabuły.

Jeśli lubicie wątek romantyczny z przeszkodami będziecie usatysfakcjonowani, a  duża  różnica wieku stanowi pewne urozmaicenie, ale nie ma na niego zbytniego nacisku Owszem, nie da się zapomnieć o tej różnicy, ale też nie generuje ona większych przeszkód i nie jest motywem przewodnim historii. Choć przyznaję, jedna scena zmroziła mnie w pewnym stopniu. Niemniej, momenty gdy towarzyszyłam Jacentemu i Maciejce są moimi ulubionymi, bo delikatnie trącają romantyczną strunę mojej duszy.

Autorka odkrywa wszystkie karty stopniowo, niejednokrotnie ukazując drugą stronę natury wykreowanych postaci. Stawali się przez to jeszcze bardziej rzeczywiści i niejednoznaczni. Kibicowałam Jacentemu i Maciejce, ale jednocześnie, w tyle głowy, kołatało mi się pytanie: jak ja bym postąpiła na miejscu Jacentego. Truchlałam też, bo to przecież historia Patrycji Żurek, w której nic nie jest przesądzone, póki nie doczyta się do ostatniego słowa.

*

To powieść o rodzinnych relacjach na linii rodzic-dziecko i mąż-żona, zaczynania życia na nowo, realizacji marzeń, akceptacji, nieoczekiwanej miłości, rozliczeń z przeszłością i radzeniu sobie z traumami. Poruszony zostaje tu również temat fanatyzmu religijnego i mówiąc szczerze nieco się go obawiałam. Niepotrzebnie, gdyż P. Żurek doskonale go poprowadziła.

Doskonale wiem jak skomplikowane mogą być relacje ojca z synem, jak niejednokrotnie to chodzenie po polu minowym i jak bolesne jest patrzenie na brak wzajemnego porozumienia, a często nawet chęci by je podjąć. Dlatego relacja Jacentego i Konrada trafiła do mnie równie mocno, co wzajemna fascynacja sobą Maciejki i Jacentego.

Jeśli macie ochotę poznać trochę życia pszczół, zamieszkać w chacie pachnącej miodem, pospacerować po ogrodzie wypełnionym ich byczeniem, odkryć parę tajemnic i poznać rzeczywistość od tej brzydszej strony zapraszam do Mioduli.

„Zagubioną pszczołę” polecam całym sercem

Moja ocena 8/10

Ulubione cytaty:

"(...) miał wrażenie, że ten dzień, czerwcowy, burzowy i ciepły, stał się w jego życiu przełomowym. Nie miał pojęcia dokąd go to zaprowadzi, co znaczą te zmiany, ale czuł podekscytowanie na samą myśl, że się zaczęły."

"Zazdrościła tym owadom, że miały tak liczną, pełną ciepła rodzinę. Jacenty zdawał się to rozumieć, pewnie dlatego tak cenił sobie te zwierzęta. Był także jak one skryty, miał w sobie zadrę, coś, co nie pozwalało mu oddychać."

"Całe cholerne życie kierował się tym, co słuszne, co wypada, chociaż przecież nie wiedział, kto ustala te pieprzone zasady. Choć raz miał ochotę postąpić tak, jak czuł."


Komentarze