"Swiftowie" Beth Lincoln - opinia

Dzień dobry :)


Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam okładkę "Swiftów" na bookstagramie od razu pomyślałam, że muszę mieć tę książkę. Wydanie okazało się zachwycające: mapa domu po wewnętrznej stronie okładki, ozdobne tytuły rozdziałów, ilustracje. Co prawda po czasie zauważyłam, że pozłacany napis na grzbiecie szybko i łatwo się ściera, ale co tam...

Z pewnością "Swiftowie" są tego typu lekturą, do której będę wracać i polecać.

"SWIFTOWIE"
Beth Lincoln


Strona: 464
Gatunek: literatura dziecięca
Wydawnictwo Znak

Opis: Idealna powieść dla fanów Rodziny Addamsów i Serii niefortunnych zdarzeń! Spooky story z prawdziwego zdarzenia! Przezabawna zagadka kryminalna przepełniona mrocznymi przygodami.

Jest piękny majowy poranek, a rodzina Swiftów właśnie uczestniczy w pogrzebie arcyciotki Schadenfreude. Wszystkiemu przygląda się krytycznym okiem… sama ciotka. Według niej pogrzeb powinien wyglądać jak ślub, tylko do góry nogami. Dlatego Swiftowie ćwiczą. Mowy pogrzebowe, procesję przez cmentarz i dźwiganie trumny.

Taaak, to nie jest zwykła rodzina. Bo w której innej każdy jej nowy członek w dniu narodzin otrzymuje imię wybrane przez matkę na chybił trafił ze Słownika Rodu? Imię pieczętuje los jego nosiciela. I ląduje od razu na tablicy nagrobnej. W końcu martwym jest się dłużej niż żywym.

Breweria Swift jest specjalistką od awantur i wybryków, znawczynią wszystkich tajemnych przejść i zakamarków i właśnie szykuje się do wielkiego zjazdu rodzinnego. Tego dnia jak co roku wszyscy Swiftowie będą poszukiwać dawno zaginionego skarbu prawuja Zdrożnego. Tym razem jednak dzieje się coś nieoczekiwanego – ktoś zrzuca ze schodów ciotkę Schadenfreude!

*** *** ***

Co byście zrobili, gdyby nadane wam po urodzeniu imię determinowało kim jesteście? Poddalibyście się losowi, czy z tym walczyli udowadniając, że imię nie określa charakteru?

„Swiftowie” Beth Lincoln kupili mnie okładką, oryginalną familią i zagadką kryminalną. Choć to powieść dla młodzieży (począwszy od tej młodszej) jako dojrzała czytelniczka również bawiłam się przy niej wyśmienicie. Rodzina Brewerii uwielbia słowa i ich znaczenie. Zamiast wielkiego pola szachowego w ogrodzie Swiftowie mają planszę do gry w scrabble. DOM skrywa w sobie tajne pomieszczenia, olbrzymią, naszpikowaną pułapkami bibliotekę, a gdzieś w czeluściach przebudowywanego przez stulecia budynku skrywa się SKARB, który prawie wszyscy usiłują odnaleźć. Łącznie z Brewerią, którą autorka uczyniła główną bohaterką.

*

Lektura zachwyca bogactwem języka i pewną oryginalnością pomysłu (bo która rodzina nadaje imiona nowonarodzonym dzieciom ze Słownika Rodu). Zaś postaci są nie mniej intrygujące niż ich imiona. Początkowo wydawało mi się, że jest ich sporo, ale kiedy wyłoniły się z całego grona te najważniejsze dużo prościej było śledzić wydarzenia. To literatura dla dzieci, ale tych, które lubią odrobinę makabry.

*

„Swiftowie” to powieść o wartości rodziny, byciu sobą i pracy zespołowej. O tym, że to nie nadane nam nazwy determinują kim naprawdę jesteśmy, lecz nasze czyny i przekonania. Bohaterowie kradną serca, choć nie wszyscy są. Za to z całą pewnością są dobrze skonstruowani i nie tak całkiem oczywiści, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Betch Lincoln pod płaszczykiem kryminalnej historii dla młodszego czytelnika przemyca życiowe prawdy i uniwersalne wartości.

Za jakiś czas mam zamiar znów odwiedzić tę nietypową rodzinę.

Polecam całym sercem.

Moja ocena 8/10



Ulubione cytaty:

  • „Życie ciotki Schadenfreude było nad wyraz uporządkowane. Od swojej śmierci oczekiwała tego samego.”
  • „Breweria wiedziała, że kłamie. A kłamstwo to podstępna istota żyjąca własnym życiem. Jakkolwiek by je ukrywać, w końcu zawsze się objawi: na twarzy, ruchu dłoni albo w przestępowaniu z nogi na nogę.”
  • „ – (…) Przecież Repulsja ma buzię jak anioł, nikogo by nie zabiła. Babeczki nigdy nie są zabójczyniami!
  • Kierując się wiedzą z kryminałów, Breweria uznała, że babeczki często okazują się zabójczyniami, a zwłaszcza kiedy ktoś mówi o nich babeczki.”
  • „Zaufanie to coś, co się albo ma, albo nie Zaufanie precyzyjnie dawkuje się małymi porcjami, filiżankami kieliszkami do jajek.”
  • „- (…) Zawsze znajdzie się ktoś, kto uważa, że zna cię lepiej niż ty. Ale szybko nauczyłam się, ze tacy ludzie są bez znaczenia. Ci, którzy cię kochają, potrafią słuchać.”

Komentarze