"Odmęty śmierci" Wojciech Wójcik - opinia

Dzień dobry


Macie ochotę na odkrywanie tajemnic skrywanych przez ponad trzydzieści lat?

Pierwsze spotkanie z twórczością Wojciecha Wójcika uważam za bardzo udane. Już wcześniej zwróciłam uwagę na jedną z jego powieści („Dziedzictwo von Schindlerów”), ale jakoś nie złożyło się byśmy się poznali.

„Odmęty śmierci” zabierają czytelnika do Warszawy czasu pandemii i przedstawiają całą plejadę postaci. Nadmiar tych postaci już od samego początku był przytłaczający, przez co bardziej skupiałam się na samych wydarzeniach niż bohaterach. Co prawda później tych bohaterów wcale nie zrobiło się mniej, ale nieco lepiej ich poznałam i przestali być nic nieznaczącą masą obcych.


"ODMĘTY ŚMIERCI"

Wojciech Wójcik


Stron: 560
Gatunek: kryminał

Wydawnictwo Zysk i S-ka

Opis: Każda rodzina ma swój wstydliwy sekret…

Krystyna Kalinowska, mieszkająca samotnie wdowa, odwiedza szpital psychiatryczny. Po powrocie do domu zostaje zamordowana. Trzydzieści lat wcześniej w tym samym miejscu miał zginąć jej mąż Julian, choć według rodzinnej legendy do grobu włożono pustą trumnę. Laura, wnuczka Krystyny, nigdy nie uwierzyłaby w tę historię, ale w testamencie babci znalazł się hojny zapis dla detektywa – specjalisty od zaginięć. Zaintrygowana, odwiedza grób dziadka Juliana i odkrywa, że babcia nigdy nie zapaliła mu choćby jednej świeczki. W tajemnicy przed rodziną pielęgnowała natomiast inny grób.

Do szpitala trafia młody informatyk. Krzyczy w nocy i przy pierwszej okazji ucieka. Psychiatra Michał Tracz odnajduje go pod oknami mieszkania Kalinowskiej. I to niejedyny problem, z którym musi się zmierzyć lekarz – zaostrza się stan innego pacjenta, który wpada w szał za każdym razem, gdy usłyszy szumiącą wodę.
Wszystkich łączy tajemnica, której korzenie sięgają tragicznego wypadku…

*** *** ***


To nie jest prosta historia. Jest wielowątkowa i skomplikowana. Bardzo długo nie wiedziałam jak te wszystkie wątki, życiorysy poszczególnych bohaterów łączą się ze sobą i jakie panują w nich wzajemne korelacje. Wojciech Wójcik skutecznie prowadzi na manowce, podsuwa fałszywe tropy i kiedy już wydaje się, że coś staje się jasne komplikuje to odkrywaniem kolejnych części układanki, aby finalnie połączyć wszystko w spójną konstrukcję. Śmierć starszej pani to pewnego rodzaju bilet do przeszłości…

*

Trudno było mi oderwać się od lektury, a kiedy nie czytałam myślałam tylko o tym, kiedy będę mogła wrócić i poznać w końcu rozwiązanie zagadki. Ta opowieść pełna jest mroku, pozorów, sekretów, szaleństwa, chciwości, determinacji i próby odkupienia win. Dodatkowo autor z dbałością o szczegóły odmalowuje tło wydarzeń, do których wracamy, a należy pamiętać, że niejednokrotnie cofamy się o trzy dziesięciolecia.

Ten kryminał urzekł mnie bogactwem emocjonalnym. Morderstwo Krystyny Kalinowskiej to preludium do czegoś głębszego i cięższego, a żeby odkryć prawdę trzeba kopać bardzo, bardzo głęboko. Autor zabiera czytelnika nie tylko w ponure miejsca, ale i w głąb ludzkich umysłów, spowitych mrokiem, naznaczonych przeszłością.

Zdecydowanie polecam!

Moja ocena 8/10

Komentarze