"Denar dla szczurołapa" Aleksander R. Michalak - opinia

Dzień dobry


„Denar dla szczurołapa” Aleksandra R. Michalaka naprawdę bardzo długo przeleżał na półce nim w końcu się za niego zabrałam. Zdążyły do niego dołączyć dwie kolejne części cyklu i również nabrać „ważności”. Bardzo lubię takie powieści. Z nutką historii, ciekawą zagadką i awanturniczym głównym bohaterem. Chociaż akurat z Gaborem nie mieliśmy za bardzo chemii, to ogólnie książka mocno mnie wciągnęła.

Legendę o szczurołapie z Hameln słyszałam już dawno temu, a to, w jaki sposób autor postanowił wykorzystać ten motyw w swojej powieści zadziałały kusząco.

"DENAR DLA SZCZUROŁAPA"
Aleksander R. Michalak


Cykl: Gabor Horthy (tom 1)
Stron: 432
Gatunek: kryminał, sensacja, thriller

Wydawnictwo Replika

Opis:

W Holandii młoda stypendystka pada ofiarą brutalnej zbrodni. Czy za jej śmiercią stoi chory umysł maniaka? Czy może stanowi ona głębszą zagadkę, której korzenie tkwią w odległej przeszłości?
Orientalista i awanturnik, Gabor Horthy, trafia podczas badań na zagadkowe prace XIX-wiecznego teologa, Augusta Erdmanna. Tuż przed śmiercią prof. Erdmann skupił się na legendzie o szczurołapie z Hameln. Ów muzyk, oszukany przez mieszkańców, miał w XIII wieku wyprowadzić z miasta wszystkie dzieci, które następnie przepadły bez wieści.
To zwykłe, dawne bajanie – legenda, jakich wiele – zainteresowały Erdmanna, a za nim Horthy’ego, kiedy okazało się, że postać flecisty pojawia się na kartach historii regularnie. Od setek lat, w rożnych częściach świata, jego pojawienie przynosi ze sobą zawsze klątwy i niezwykłe zjawiska. I plagę szczurów…
Idąc tym śladem, wiedziony silnym przeczuciem, Horthy podejmuje się wyjaśnienia zagadki szczurołapa. Zagląda do przepastnych archiwów w urokliwej Tybindze i rozgorączkowanej Jerozolimie, na wciąż wrzącym Bliskim Wschodzie szuka odpowiedzi w barwnym środowisku specjalistów od demonologii i historii Orientu. W chłodnym i deszczowym Oksfordzie, gdzie mieszkał Erdmann i jego uczniowie, odnajduje coś więcej niż tylko zagadki przeszłości.
Nie wie, że z czasem staje się bezwolnym narzędziem potężnej organizacji, a jego poszukiwania posłużyć mają zupełnie innym celom. Bowiem za szczurołapem czają się siły potężniejsze i mroczniejsze, niż Horthy może sobie wyobrazić.

*** *** ***


Gabor, no nie lubię cię, chłopie…

Od początku coś mi nie pasowało w Gaborze Horthym. Chociaż zabierając się za czytanie spodziewałam się, że raczej wzbudzi moją sympatię to dość szybko okazało się, że jednak nie. Wykształcony, inteligentny, nie mogący nigdzie zagrzać miejsca na dłużej, wlewający w siebie litry wina i wikłający się w szemrane zakłady, a w pakiecie pies na baby. Oto, proszę państwa, Gabor.

Nie było między nami chemii, niestety. Nie potrafiłam się ani z nim jakoś polubić, ani kibicować w pomyślnym zakończeniu sprawy, w którą się uwikłał. Podejrzewam, że wynikało to z tego, że nie za bardzo można było się z nim poznać. Owszem obserwowałam jaki jest, ale dlaczego jest taki, a nie inny? Jaka przeszłość się za tym skrywa? Autor nie pozwolił mi go poznać od tej strony, a wszelkie informacje o życiu Gabora były zbyt skąpe i umykały pośród innych. Poza tym, często odnosiłam wrażenie, że zachowuje się bardziej jak student niż ceniony specjalista i profesor (czy jaki on tam stopień naukowy sobie wypracował).

Ale… Nie przeszkadzało mi to we wciągnięciu się w wydarzenia, a nawet w śledzeniu ich z zapartym tchem.

Aleksander R. Michalak z racji swego wykształcenia i doświadczenia doskonale wie o czym pisze i da się to poczuć. Fabuła wręcz ocieka historią Bliskiego Wschodu i chociaż momentami jest trochę zbyt dużo rozwodzenia się nad pewnymi kwestiami, jako osoba nie obeznana z tematem nie czułam się przytłoczona.

Wprowadzenie do właściwych wydarzeń jest mocno rozciągnięte, co może znużyć, ale gdzieś od połowy akcja mocno przyspiesza i dzieją się rzeczy…

… często paranormalne.

To stanowiło pewne zaskoczenie, bowiem nie spodziewałam się takiego akcentu. Raczej nastawiałam się na przygodę, poszukiwanie wskazówek, odkrywanie zagadkowej przeszłości Szczurołapa z Hameln. Biorąc pod uwagę zamysł na całość taki zabieg miał sens. Finał pierwszego tomu jest dziwny, mocno paranormalny i niby wszystko ma ręce i nogi, tylko oczekiwałam jakiegoś mocniejszego tąpnięcia. A może po prostu wina leżała po stronie braku chemii z Gaborem?

Idealne połączenie to…

Styl i fabuła. O, tak! W takim duecie brak więzi z prowadzącym bohaterem schodzi na dalszy plan i nie doskwiera tak bardzo. Autor nie dość, że zna się na tym, o czym pisze i bez problemu da się w tym odczuć prawdziwą pasję, a nie tylko bardzo dobry research, to jeszcze potrafi świetnie operować słowem. Jestem oczarowana opisami i dialogami. I jestem w stanie przymknąć oko na to, że niemal wszystkie kobiety, które pojawiają się w powieści służą tylko zadowalaniu głównego bohatera. Co prawda nie jestem w stanie wybaczyć „Gaborka”, a ilekroć to koszmarne zdrobnienie pojawiało się w zdaniu zgrzytałam zębami. No, ale nie można mieć wszystkiego, prawda?

Podsumowując

„Denar dla szczurołapa” Aleksandra R. Michalaka zabiera czytelnika w wyjątkową podróż w przeszłość, a także m. in. do Oksfordu, Tybingi, czy na Bliski Wschód. Przybliża mroczną postać Szczurołapa z Hameln i przesłanie, jakie ze sobą niesie. Motywy metafizyczne dodają pewnej domieszki niezwykłości, a podążanie wraz z Gaborem Horthym mrocznymi ścieżkami ku prawdzie niesamowicie wciąga. Dopracowany i bogaty językowo styl dodatkowo wzbogaca odbiór.

Polecam!
Moja ocena 8/10

Komentarze