""Tylko martwi mogą przetrwać" i ""Tylko umarli mogą powstać" D. B. Foryś - opinia

Dzień dobry :)


Raczej nie stosuję takich łączonych opinii, tym jednak razem nie było innej opcji. Uznałam, że umieszczenie opinii o dwóch tomach cyklu o Tessie Brown D. B. Foryś będzie dobrym pomysłem. 

Fantastykę darzę miłością wielką i szczerą, wykluła się we mnie wiele lat temu, gdy jeszcze chodziłam do podstawówki, ale o dziwo uświadomiłam sobie to dopiero kilka lat temu. Gatunek urban fantasy, bo w tej właśnie konwencji utrzymany jest wspomniany cykl należy do jednych z moich ulubionych. Natomiast autorka - D. B. Foryś - pokazała mi jak pisać zarówno dynamicznie, jak i emocjonalnie, a do tego doskonale warsztatowo. 

Jakiś czas temu miałam przyjemność czytać w ramach bt "Godzinę diabła" - antologię Grupy Literackiej Ailes, w której, między innymi, znalazł się tekst o Tessie Brown. Napisany dawno temu unaocznił mi progres jaki nastąpił w pisarskim stylu tej autorki. 






"TYLKO MARTWI MOGĄ PRZETRWAĆ" (TOM 2)
"TYLKO UMARLI MOGĄ POWSTAĆ" (TOM 3)

D. B. Foryś


Cykl: Tessa Brown
Stron: tom 2 - 334 , tom 3 - 276
Gatunek: urban fantasy
Wydawnictwo Niezwykłe

Opis:

Tom 2: Miłość ma oczy anioła, śmierć – diabła. Zemsta właśnie zyskała moje!
Mam na imię Tessa i cóż… Moje życie lekko się skomplikowało… Przebywam w mieście, którego nienawidzę. Wykonuję pracę, której nie lubię, i wciąż myślę o ludziach, których już dawno powinnam wyrzucić z pamięci.
Jakby tego było mało, spotykam kogoś, kto najwyraźniej wszystko o mnie wie. Czego chce? Jest wrogiem czy sprzymierzeńcem? A może kręci się w pobliżu tylko po to, by odciągnąć moją uwagę od czegoś ważniejszego, jak na przykład te przeklęte skarabeusze, o których wciąż nic nie wiem.
Jedno jest pewne – ja nigdy nie odpuszczam.

Tom 3: Oko za oko, ząb za ząb… zdrada za zdradę.
Mam na imię Tessa i jakimś cudem wciąż pakuję się w kłopoty. Zamiast żyć z dala od mroku, spędzając czas z ukochaną osobą, po raz kolejny zamierzam stanąć twarzą w twarz ze śmiercią. Czy ktoś mnie o to prosi? Zmusza? Stawia ultimatum? Nie. Chyba spokojne życie nie leży w mojej naturze.
Watykan podnosi się ze zgliszczy, Podziemia ratują, co tylko zdołają, a po naszych wrogach nie został żaden ślad. Chociaż nie znam swojego przeznaczenia, przyszłość wygląda jak wróżenie z fusów, wydaje mi się, że kiedy ciszę wreszcie przerwą bitewne okrzyki, po ziemi, jaką znamy, zostaną tylko zgliszcza. Przeżyją tylko ci, którzy wygrają wojnę.
W końcu tylko umarli mogą powstać.


*** *** ***


Postanowiłam zrobić zbiorczą recenzję drugiego i trzeciego tomu cyklu o Tessie Brown. Pierwszy tom, czyli "Tylko żywi mogą umrzeć" spodobał mi się tak bardzo, że postanowiłam sobie zafundować własny egzemplarz (czytałam biorąc udział w booktourze). Nie mogło więc zabraknąć kontynuacji na moje półce. Za trzeci tom - "Tylko umarli mogą powstać" dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe. 

Poszczególne książki należy czytać w następującej po sobie kolejności. Ponieważ ukazała się już cała trylogia jest to tym wygodniejsze, że możemy od razu zabrać się za kontynuację. I wierzcie mi, szczególnie po zakończeniu pierwszego tomu, warto mieć pod ręką drugi :) 

"Tylko martwi mogą przetrwać" (tom 2) dzieją się niedługo po wydarzeniach z pierwszej części i bezpośrednio do niej nawiązują. Trwają poszukiwania czterech skarabeuszy, poza tym wynikają również dodatkowe problemy, a nad światem zawisa widmo Apokalipsy. Wydział, w którym jako wolny strzelec pracuje Tessa idzie na układ z Podziemiami, a z takiej współpracy nie może wyjść nic dobrego. Jeśli dodać do tego komplikacje natury osobistej, dotyczące Tessy i Kiliana, nie może być inaczej niż bardzo emocjonująco. 


Znałam każdy fragment tej powłoki, tego pancerza, bo jedynie to było widocznie i namacalne, ale marzyłam o czymś więcej. Pragnęłam ujrzeć w nim Kosmę, nie Kiliana. Nie demona, lecz człowieka. Nie ułudę, a "czystą brudną prawdę" która pomogłaby mi zdecydować, czy istniała dla nas nadzieja. 


Lubicie akcję? Podobała się wam w pierwszym tomie? W drugim z pewnością ją dostaniecie. Poznacie nowych bohaterów, spotkacie starych, będzie na bank intrygująco, niebezpiecznie, a widmo porażki zrobi się przerażająco realne. 

Nie wiem co mają do powiedzenia Ci, którzy poznali Tess w drugim tomie, ale osobiście niesamowicie mnie wkurzała. Jej zachowanie wobec Kiliana strasznie mnie denerwowało i momentami doprowadzało go białej gorączki. Rozumiałam jej motywy i w ogóle, dziewczyna łatwo nie miała, ale jednak... 

Właściwie gdyby nie pewien wątek, jak dla mnie, historia Tess mogłaby się zakończyć po tym tomie. Nie żebym miała dość tej bohaterki, czy wykreowanego przez D. B. Foryś świata , bądź stylu tej autorki - bo niezmiennie uwielbiam, co to to nie. Drugi tom kończy się fajerwerkiem, którego pełny obraz i następstwa będziemy mogli śledzić w trzeciej odsłonie. Jednocześnie uwielbiam i nie znoszę tego zabiegu w książkach. Nie, jeśli na kontynuację przyjdzie czekać niewiadomo jak długo. Na szczęście czytając "Tylko martwi mogą przetrwać" miałam pod ręką finałową część i niemal zaraz zaczęłam go zgłębiać. I to chyba był drobny błąd... 

*** 


W "Tylko umarli mogą powstać" ponownie śledzimy poczynania bohaterów mające na celu uratowanie świata. Tym razem jest jednak zdecydowanie dużo bardziej mrocznie, dużo bardziej dramatycznie i czytając odczuwałam mocną nutkę nieuchronności czegoś tragicznego. To uczucie towarzyszyło mi do samego końca. A zakończenie... Z jednej strony usatysfakcjonowało mnie, z drugiej wzbudziło emocje, typu: ja tak nie chcę, co to, kurczę, jest za zakończenie. Jak tak można zostawić czytelników. Z trzeciej strony zrodziło pewne nadzieje, że jest to doskonała furtka dla autorki, gdyby kiedyś chciała wrócić do wykreowanego świata, bo to jest świetna podstawa pod dość długą serię. D. B. Foryś, serio mówię/piszę, więc rozważ proszę tę drobną sugestię ;) 


Czytając miałam wrażenie, że akcja jak się rozpędziła, tak nie zwalnia, a jeśli zwalniała to minimalnie i cały czas trwałam w oczekiwaniu na kolejne tąpnięcie. Co ciekawe, czytając kompletnie nie miałam pomysłu na ewentualne potoczenie się poszczególnych wątków, na rozwiązanie sprawy z magicznymi bliźniętami, w ogóle niczego nie mogłam przewidzieć. I kocham to! Takie totalne wciągnięcie się w historię i trwanie w oczekiwaniu na rewelacje ukryte na kolejnych stronach. 

Więcej tutaj też o relacji Tessy i Kiliana, po burzy jaka między nimi trwała w drugim tomie, tutaj przychodzi czas na pewną stabilizację. Naturalnie nie mogło się obyć bez czysto ludzkich, codziennych i ważnych kwestii. I wiecie co? Nie potrafiłam obrać jednej ze stron. Przemawiały do mnie zarówno argumenty Kiliana, jak i Tessy. A skoro jestem przy tej parze, to nie mogę nie dodać, że całkiem sporo tutaj scen intymnych i czytało mi się je bardzo dobrze. Zdecydowanie D. B. Foryś umie w takie rzeczy. (Jeśli chcecie poznać historię miłosną, kompletnie nie fantastyczną gatunkowo, to zachęcam do poznania "Miłosnego blefu" i "Miłosnej iluzji") 


Dlaczego nieco wyżej wspomniałam, że zaczynanie od razu trzeciej części było drobnym błędem?Spieszę wyjaśnić... Chodzi o nadmiar akcji. Wchłaniając od razu dwie części czułam jej nadmiar i prawdę mówiąc po raz pierwszy taki mi się przytrafiło. Ale też nigdy dotąd nie czytałam hurtem choćby dwóch części jednej serii. Zawsze miałam czasowy odstęp, pozwalający na ochłonięcie, przeanalizowanie. I jak drugi tom przeczytałam dość szybko, tak trzeci przerywałam, by łyknąć coś bardziej statycznego. 


Siedziałam w wannie tak długo, aż rdzawa od krwi woda zrobiła się lodowata. Coś wciąż ciągnęło mnie na dno, a ja nie miałam siły z tym walczyć. Po prostu całkiem się poddałam. Leżałam nieruchomo, wbijając wzrok przed siebie, jakbym sądziła, że widok pustej ściany przywróci mi wiarę w wygraną. 


Tym co niezmiennie podoba mi się w stylu D. B. Foryś to nie tylko lekkość w odbiorze i dynamizm scen. To także zdecydowanie humor. To między innymi on zaważył na tym, że pierwszy tom tak przypadł mi do gustu. Poza tym wszyscy istotni dla fabuły bohaterowie są charakterni i wyraziści. Pomimo niekiedy demonicznych korzeni są bardzo ludzcy, a ci teoretycznie źli mają także gorące serca i zalety. 

Pomiędzy czytaniem pierwszej i kolejnych części minął grubo ponad rok, moje czytanie stało się przez ten okres bardziej świadome i tym co muszę koniecznie podkreślić, gdy mowa o stylu tej autorki, to to, iż jest niesamowicie dopracowany i na bardzo wysokim poziomie. 


Cykl o Tess Brown jest dla każdego kto uwielbia gatunek urban fantasy, dynamizm, humor, bohaterów wzbudzających emocje, demoniczne wątki i nie tylko walkę o ratowanie wielkiego świata, ale i tych drobnych światów, z których składa się nasz życie. 

Prócz rozwiązywania zagadki i ratowania świata znajdziecie także zwyczajne życie, dylematy nieobce zwykłym ludziom. Dla mnie ten cykl nie jest o walce ze złem i obronie przed nim, jest o sile miłości (nie tylko tej romantycznej), przyjaźni, kompromisach i wyborach (czasem bolesnych i trudnych). Jest właśnie o tym, o czym lubię czytać i co do mnie trafia. Dlatego serdecznie i ze szczerego serca Wam go polecam. 

Darzę ogromnym sentymentem tę trylogię, cieszę się, że znajduje się w mojej biblioteczce, gdyż z pewnością jeszcze do niej powrócę. 

Zarówno drugi, jak i trzeci tom oceniam 8/10 


Tęskniłam za więzią, którą potrafiłam sobie wyobrazić, lecz której za nic nie umiałam stworzyć. Szukałam, pragnęłam oraz marzyłam, że kiedyś jej zaznam, niestety bezustannie znajdowała się poza zasięgiem. Nieuchwytna i nierealna do czasu, aż spotkałam Kiliana. Wówczas odkryłam miłość.(...) Uczucie tak bezgraniczne, że nie zniszczyła go nawet śmierć. Nie zamieniłabym sekundy z nim na wieczność z kimś innym.




Komentarze