WYWIAD z Joanną Wtulich - autorką "Ćmy", laureatką Pierwszego Konkursu Literackiego Wydawnictwa Inanna

 

Dzień dobry, Kochani

"Ćma" Joanny Wtulich nie tylko wygrała Pierwszy Konkurs Literacki Wydawnictwa Inanna, ale i skradła moje serce. Wymienione kilka zdań z autorką, przy okazji tematu opowiadań zaowocowało powstaniem wywiadu, który macie możliwość przeczytać :) Lubię zadawać pytania, a dlaczego tylko ja mam znać odpowiedzi? Mam nadzieję, że wywiad Was zainteresuje i przybliży postać Joanny Wtulich, a także zachęci do sięgnięcia po jej debiutancką powieść.

Zdjęcia zostały udostępnione przez autorkę :)

PRZEDSTAWIAM 
PAŃSTWU... JOANNĘ WTULICH


1. Od Pierwszego Konkursu Literackiego Inanny minęło trochę czasu po raz kolejny serdecznie gratuluję Ci wygranej.  Opowiedz jak trafiłaś na ten konkurs i dlaczego właśnie wzięła w nim udział "Ćma"?

Dziękuję, ale nadal mam takie momenty, że zastanawiam się, jakim cudem w ogóle trafiłam na ten konkurs i jeszcze zostałam jego laureatem. To było spore zaskoczenie, tym bardziej, że zakładałam, że mam niewielkie szanse. Na konkurs trafiłam przez przypadek. W tamtym czasie głównie pisałam opowiadania i w sieci szukałam konkursów na opowiadania, a gdybym nie miała w szufladzie prawie gotowego tekstu „Ćmy”, pewnie nie zdążyłabym z napisaniem czegoś konkretnie z wątkiem miłosnym. Wszystko po prostu szczęśliwie się złożyło.

2. Ewa - bohaterka Twojej książki jest postacią, którą trudno polubić. Jak się narodziła? Była skrupulatnie przemyślana i rozpisana, czy raczej pojawiła się w Twojej głowie spontanicznie, jako rodzaj objawienia?

Ewa to w zasadzie kilka kobiet w jednej. To nie było objawienie. Raczej starannie przemyślana i zaplanowana z pełną premedytacją osobowość. Dopiero kiedy dokładnie rozpisałam jej doświadczenia z dzieciństwa, zdałam sobie sprawę, że one muszą stać się częścią tej historii, że nie mogę o nich tylko wspomnieć. W pewien sposób zapewniłam jej przez to odrobinę sympatii czytelników. Ostatecznie przecież każdy współczuje tej małej, samotnej dziewczynce i o to chodziło.

3. "Ćma" nie jest łatwą lekturą, chociaż czyta się bez wątpienia bardzo szybko i przyjemnie. Czy kolejne Twoje powieści także będą zamykały się w gatunku powieści obyczajowej, czy może będziemy mogli poznać Cię także od innej strony?

Trudno mi się trzymać gatunkowych ram. Zazwyczaj piszę o tym, co mnie mocno porusza i nie zwracam uwagi na to, czy to zbrodnia, czy romans. Kolejna powieść, która ukaże się w wydawnictwie Lira jest romansem historycznym, ale nie wolnym od pewnych moich przemyśleń na temat roli kobiety w społeczeństwie, nawet w takim, gdzie ma ona bardzo niewiele, wydawałoby się, do powiedzenia.

4. Czym zajmujesz się kiedy nie piszesz?

Jestem nauczycielem w szkole podstawowej. To praca, która daje mi wiele satysfakcji jednocześnie pochłania dużo energii. Poza tym uwielbiam  podróże i mój ogród, w którym uprawiam nie tylko rośliny ozdobne, ale również warzywa i owoce. No i oczywiście czytam. Nałogowo i pasjami.

5. W jakich okolicznościach pojawiła się u Ciebie potrzeba pisania? Twórczość towarzyszyła Ci od dzieciństwa, czy przyszła nieco później?

Zawsze dużo pisałam nie tylko w związku z zawodem, który wykonuję, ale i prywatnie, dla siebie, żeby coś ze swojego życia utrwalić. Uznawałam przez wiele lat, że to się nie nadaje do publikacji. Stosunkowo niedawno zrozumiałam, że nie ważne, co ja myślę o moim pisaniu. Ważniejsze, czy ktoś zechce to czytać. Okazało się, że i owszem, są chętni. A potem jakoś to poszło. Wciąż jednak jestem na początku tej drogi i mam świadomość własnych ograniczeń, ale konsekwentnie pracuję nad warsztatem.

6. Masz swoje drobne rytuały podczas pisania? Jeśli tak to co  nimi jest ;)?

Chyba jedyny rytuał podczas pisania to cisza i spokój. Nie słucham muzyki, nie wychodzę na zewnątrz, nie mam gadżetów i maskotek ani ulubionego zwierzaka. Generalnie jestem nudna do bólu, jeśli chodzi o moment pisania i mało widowiskowa. Najczęściej roztrzepana, nieumalowana i z błędnym wzrokiem. Z atrakcji zewnętrznych najwyżej otwieram okno, żeby słyszeć ptaki i odgłosy ludzi. No i wypijam hektolitry wody. Nawet jeśli odchodzę od komputera w czasie pisania, to ja nadal piszę w głowie. Póki nie uznam, że skończyłam, ciągle żyję jakby w dwóch światach. Do tego potrzeby jest spokój i wyciszenie w życiu realnym. Inaczej historia w mojej głowie nie chce iść na przód. Więc w pewnym sensie mam taki rytuał, że muszę załatwić bieżące sprawy, żeby móc spokojnie oddać się pisaniu.

7. Jak powstają Twoje historie? Planujesz, rozpisujesz, czy raczej jest to spontaniczny akt tworzenia, z ogólnie zarysowanym planem?

Lubię mieć wszystko zaplanowane, ale też nie ograniczam się planem. Jeśli coś po drodze mi przyjdzie do głowy, zmieniam plan. Ważne, żeby dotrzeć tam, gdzie planowałam, a mniej ważne, w jaki sposób. Czekam z pisaniem i długo myślę nad szczegółami, nad przebiegiem wydarzeń, zapisuję portrety bohaterów, kolejne sceny, aż zaczynam czuć mrowienie w palcach oraz rodzaj wewnętrznego przymusu i to jest moment, w którym wiem, że już czas zacząć. Że dość planowania, pora działać.

8. Jak Twoi najbliżsi patrzą na Twoją pasję? Byli zaskoczeni, że piszesz, czy wiedzieli od początku i są Twoimi najwierniejszymi kibicami?

O pisaniu wiedziała garstka najbliższych. Nikt nie myślał, że ja mówię na poważnie o kursie pisania i że wyjdzie z tego coś więcej niż kilka wygranych konkursów na opowiadania. Podejrzewam nawet, że niektórzy skłonni byli widzieć w tym chwilową fanaberię. Pierwsze sukcesy też jakoś nieszczególnie reklamowałam, więc tym większe było zaskoczenie, że napisałam powieść. Nawet nie chwaliłam się umową wydawniczą na „Ćmę”. I chyba dlatego wiele osób było naprawdę zdziwionych, kiedy ona się ukazała. Nie wspomnę już o tym, że kiedy powiedziałam o drugiej książce, znowu wiele osób zareagowało zdziwieniem. No bo że raz się udało, to OK, ale żeby znowu i żeby to nie był koniec? To już naprawdę niesamowite.

9. Co wygrana w konkursie zmieniła w Twoim życiu?

Przede wszystkim zrozumiałam, że nieźle piszę. Na tyle nieźle, że mogę to robić cały czas. Wiele się też nauczyłam o procesie wydawniczym i rynku wydawniczym, kiedy zaczęła się praca nad książką. Jednak najbardziej jestem zadowolona z tego, że mogłam poznać pozostałe laureatki konkursu: Izę Grabdę, Olę Rak, Patrycję Żurek. Z Kingą Wyskiel jeszcze nie miałyśmy przyjemności, ale myślę, że to kwestia czasu. Sympatyczne dziewczyny, sprawne pisarsko i zaszczytem było znaleźć się w ich towarzystwie.

10. Twoje miejsce w social mediach, czyli gdzie można Cię znaleźć ? I czy można poznać tam fragmenty Twoich tekstów?

No tu jest problem. Nie przepadam za lansowaniem się. Peszy mnie to i krępuje. Wiem, że to bardzo niepopularne, co teraz powiem, ale wolę pisać lub czytać, niż wrzucać kolejne posty i zdjęcia. Praca zawodowa sprawia, że muszę umiejętnie gospodarować czasem, ale mam zobowiązania w stosunku do wydawcy, no i książka sama się nie sprzeda. Dlatego też posiadam konto na Instagramie (@jowtulich to ja) oraz na Facebooku - Joanna Wtulich Autor. Świetną robotę robi tu moja córka, która mnie wprowadza w tajniki świata social mediów. Bez niej byłaby klapa. Bo niby skąd miałabym wiedzieć, jak te wszystkie hasztagi wstawiać i inne oznaczenia? :-) Namawia mnie na Twittera, ale chyba nie dam rady na razie. Nie wrzucam swoich tekstów nigdzie, chyba że krótkie cytaty z „Ćmy” na grafikach. Szczerze powiedziawszy, nie wpadłam na to, że mogłabym wrzucić coś więcej. Kto wie, może kiedyś... Na dziś wspaniałą reklamę zrobiły mi dwa lokalne radia: Radio 7 i Radio Rekord, gdzie miałam przyjemność udzielić krótkich wywiadów. I na koniec muszę wspomnieć o takich osobach jak Ty, Kasiu, które promują w sieci takie nieznane nikomu autorki jak ja. Wielki szacun za całą tę pracę, za zapał i chęci. Dzięki takim osobom jak Ty, moje konto na FB ma  ponad 460 obserwujących, bo ja mam z tym niewiele wspólnego :-).

11. Mam nadzieję, że nie poprzestaniesz na "Ćmie" i będziemy mogli poznać kolejne Twoje projekty. Szykujesz coś dla swoich czytelników? O czym będzie historia i kiedy ją poznamy?

Jak wspomniałam, na jesieni ukaże się „Ogień i lód”, pierwsza część romansu z historią w tle, którego akcja osadzona została we Lwowie na początku XX w. Jest piękna hrabianka i nieprzystępny pułkownik, więc będzie się działo. Co będzie z pozostałymi częściami, czas i wydawca pokaże. Zaś przed Bożym Narodzeniem ukaże się antologia ze świątecznymi opowiadaniami nakładem Inanny, gdzie znajdą się poza moim tekstem m.in. opowiadania pozostałych autorek wydawnictwa.

12. Dziękuję za udostępnienie mi swojego opowiadania kryminalnego. Czytało się właściwie samo, tematyka była dla mnie niesamowicie intrygująca i chociaż wiele z fabuły dało się przewidzieć, to jednak mnie zaskoczyłaś :). Nie myślałaś nad tym, by stworzyć na jego podstawie powieść?

Dziękuję ci za te słowa. Lubię takie twisty na zakończenie i chyba wiem, o co ci chodzi. U mnie z opowiadaniami to zawsze tak było, że brakowało mi miejsca, żeby się rozpisać. Niezmiennie to powtarzam, że jak mi się skończą pomysły, to z opowiadań zacznę robić powieści. Najlepiej kryminalne, ale nie tylko.

13. Nie samym pisaniem człowiek żyje, więc zdradź nam co jeszcze prócz pisania Ci w duszy gra.

Na dziś chyba samego pisania powinno mi starczyć, ale nie byłabym sobą, gdybym nie robiła miliona innych rzeczy. Wspomniałam o podróżach. Uwielbiam je planować i kocham chodzić po górach. Jeśli znajdę chwilę czasu, namiętnie zajmuje się gotowaniem, dekorowaniem domu, odnawianiem mebli, przemeblowywaniem, szyciem i innymi tego typu rozrywkami. Poza tym uwielbiam pływanie i chodzenie z kijkami, zwłaszcza z moją przyjaciółką. Miewam zrywy jogowe, kiedy wracam do ćwiczeń, najczęściej jak mnie od siedzenia bolą cztery litery. Kiedyś były jeszcze konie, ale czasu zbrakło. Sporo tego jest, wiem, ale lubię być zajęta.

14. Znajdujesz jeszcze czas na czytanie? Jeśli tak, to jaka książka (lub książki) zrobiła na Tobie wrażenie i chciałabyś polecić.

Zauważyłam, że kiedy piszę, nie czytam, a kiedy czytam, nie piszę. Mimo wszystko czytam dużo i z przyjemnością. Robię notatki, jeśli mnie zainteresuje jakiś sposób poprowadzeni fabuły czy inne zabiegi narracyjne. Kiedyś czytałam rozrywkowo, dziś staram się robić to świadomie, ale zdarza się, że historia mnie pochłania i nie analizuję. Moje ostatnie odkrycie to Jakub Małecki. To jak patrzy na świat, przyprawia mnie o gęsią skórkę. Przypomina to precyzyjne grzebanie w najgłębszych sekretach świata. Inne odkrycie to Małgorzata Oliwia Sobczak. Pewnie mogłabym tu wymienić więcej nazwisk, ale już po tych, które padły, można się zorientować, że choć sama napisałam powieść dla kobiet, to wolę kryminały i inne historie z dreszczykiem.

15. Ulubieni pisarze lub pisarki? Polskie czy zagraniczne?

Zdecydowanie jestem rozsmakowana w polskich autorach. Dwóch autorów, których cenię, wspomniałam już wyżej. Moją mistrzynią zawsze będzie Olga Tokarczuk. Uwielbiam Kafkę. Ale czytam też  Mariusza Czubaja, Wojciecha Chmielarza, Magdę Stachulę. Można powiedzieć, że mam nieprawdopodobny rozstrzał. Po prostu jedne książki czytam dla rozrywki, a inne dla walorów artystycznych i literackich. Bywa, że sięgam też po romans. Przeczytam wszystko, byle autor miał do powiedzenia coś więcej, niż pokazanie scen wyuzdanego seksu.

16. Czy podczas pisania towarzyszy Ci muzyka? Czy raczej wolisz pisać w ciszy? I jak to było podczas pisania "Ćmy"?

Cisza, cisza i jeszcze raz cisza. Uwielbiam muzykę i czasem włączam sobie raczej coś klasycznego lub muzykę filmową, bo dekoncentrują mnie słowa. Generalnie jednak wolę ciszę. Wtedy szybciej i sprawniej pracuję. Kiedy pisałam „Ćmę”, słuchałam Chopina właśnie i mojego ulubionego koncertu f-moll i stąd ten muzyczny pomysł. Kto czytał, ten wie, o czym mówię.

17. Co robisz gdy brakuje Ci inspiracji? A może wręcz przeciwnie, nigdy jeszcze się to nie zdarzyło, a Muza ciągle szepcze Ci do ucha pomysły na kolejne historie?

Jestem tym przypadkiem, który inspiracje widzi wszędzie. Dosłownie. Począwszy od filmów i książek, po ciekawe miejsca i ludzkie losy, historie zasłyszane w dzieciństwie. Mam swój notatnik,  w którym notuję takie pomysły. Nie wszystkie pewnie się nadają, niektóre się nie przydadzą, ale czasem kilka takich pomysłów składa mi się ładnie w całość i wtedy się zaczyna pisanie. Bywa, że mam taki nawał pomysłów, że nie mogę zasnąć. Na kursie w Pasji Pisania Jakub Winiarski obiecywał, że kiedy będę pisać dużo, w końcu przestaną mnie napadać pomysły. Widać piszę za mało, bo ciągle mam ich nawał.

Pustkę w głowie mam tylko wtedy, gdy muszę napisać coś na zamówienie. Daje sobie wtedy czas, przeglądam swój notes i zazwyczaj coś wymyślam.

18. Piszesz jedną opowieść, ale ciągiem, czy raczej masz rozpoczętych kilka projektów i kontynuujesz ten, który najbardziej się tego domaga?

Nie lubię zaczynać i nie doprowadzać do końca, ale bywa tak, że po prostu czuję, że jeszcze powieść nie dojrzała i tak jest z jedną przerwaną kilka miesięcy temu, tym razem kryminalną. W przerwie miałam skończyć coś lżejszego, co zaczęłam dawno temu i co nie wymagało wielkiego wysiłku. I to był błąd. Teraz to wiem.  Tak się rozkręciłam, że powstała pełna powieść, którą lada dzień pewnie wyślę do wydawców. Mam nadzieję, że wtedy wreszcie będę mogła wrócić do rozpoczętej historii kryminalnej, ale czuję, że muszę od nowa w to wejść i że nie będzie łatwo. To mnie nauczyło, żeby nie ulegać takim impulsom. Lepiej doprowadzać sprawę do końca, inaczej można się pogubić, a takie odkładanie i szukanie wymówek to po prostu sygnał, że potrzebuję przerwy i niekoniecznie muszę w niej pisać zaraz coś innego. Niestety, jestem uzależniona od pisania i trudno mi się oderwać. Wiem też, że przerwy mi nie służą. Potem od nowa muszę się mobilizować i dlatego strasznie nie lubię tego momentu, kiedy kończę historię i powinnam zacząć następną, a w głowie mam mętlik. Trochę jak teraz, ale nie poddaje się i zaczynam od planowania. Potem będzie z górki.

Dziękuję Ci za poświęcony czas i wszystkie odpowiedzi.  Życzę wielu sukcesów nie tylko tych pisarskich, ale i w innych dziedzinach życia. Niecierpliwie oczekuję na kolejne książki Twojego autorstwa.

Dziękuję Ci za zainteresowanie moją twórczością. Miło mi było Cię poznać i cieszę się, że mogłam poopowiadać o swoim pisaniu. Za to właśnie uwielbiam pisanie, że dzięki niemu mogę poznawać serdecznych, ciekawych i kreatywnych ludzi, od których nieustannie czerpię dobrą energię.

 


Komentarze

  1. Nie znam tej autorki. Ciekawy i obszerny wywiad. Cieszę się, że przybliżyłaś mi tę osobę i dzięki Tobie nie będzie już dla mnie "pustym" nazwiskiem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Na Joannę Wtulich "trafiłam" przypadkiem, ale nie żałuję tego spotkania i z pewnością sięgnę po inne jej powieści.

      Usuń

Prześlij komentarz