"Anathema", znaczy przekleństwo - czyli kilka słów o powieści Piotra Podgórskiego

Witajcie :)

Powieść Piotra Podgórskiego, która trafiła do mnie w ramach booktouru przeczytałam w dwa dni. Nie było jednak łatwo. Dlaczego? Tego dowiecie się z mojej opinii. Zapraszam do czytania :)


"ANATHEMA"
Piotr Podgórski



Stron: 400
Gatunek: obyczajowa, z elementami paranormalnymi
Wydawnictwo WasPos

Opis:
Każdy z nas nosi w sobie przekleństwo, które jest sumą naszych zranień i złych doświadczeń. Anathema towarzyszy każdemu z nas.
Marek to dziecko niechciane i nieakceptowane przez rodziców. Historia jego dzieciństwa i dorastania z jednej strony jest gehenną, z drugiej – naznacza ją wielka miłość babci. Kiedy w końcu udaje mu się spełnić marzenia i osiągnąć sukces w Stanach Zjednoczonych – właśnie wtedy pojawia się upiór z przeszłości: ten realny i ten wyimaginowany… Los nie pozostawia Markowi wyboru: musi wrócić do źródeł i stawić czoła osobistym demonom, aby te nie wyrządziły krzywdy jego córeczce. Czy ten powrót do ojczyzny zrzuci z Marka klątwę i pomoże mu ostatecznie uporać się z koszmarami z dzieciństwa, czy jednak zetknięcie twarzą w twarz z ponurą przeszłością okaże się zbyt trudne?
Anathema to wielowymiarowa opowieść o samotności i miłości najbliższych, pełna lokalnych wierzeń i błyskotliwych refleksji o ludzkim życiu.
Anathema to droga, którą każdy z nas przechodzi samotnie, bo w naszych konfrontacjach z lękami – nikt nie może nam pomóc. Ale powieść ta może cię wesprzeć w twojej wędrówce i w walce z tym, co dla ciebie złe lub straszne.


***


"Anathema" znaczy przekleństwo 


Tytuł książki Piotra Podgórskiego oraz mroczna okładka przywodząca na myśl powieść grozy zwróciły moją uwagę już na początku. Nie udało mi się zostać recenzentką "Anathemy", ale za to mogłam ją przeczytać biorąc udział w booktourze, zorganizowanym przez Andżelikę z bloga Czytam dla przyjemności. 

"Każdy z nas nosi w sobie przekleństwo, które jest sumą naszych zranień i złych doświadczeń." 

Głównego bohatera, Marka Makowskiego, poznajemy praktycznie od dnia narodzin. Autor przedstawia nam również postaci jego rodziców. Nie jest to książka, którą czyta się łatwo. Prawdę mówiąc był taki moment już na początku, gdy chciałam ją odłożyć, przeprosić organizatorkę i samego autora, że przykro mi, nie dam rady, że moje serce nie zniesie tego ogromu cierpienia, niesprawiedliwości i podłości. Ból, który wypływał z kart powieści otulał mnie ciasnym kokonem, nie pozwalał oddychać i wyciskał łzy z oczu. 

*** 

Autor niezwykle sugestywnie, a zarazem przy użyciu prostych słów odmalowuje dzieciństwo małego Marka. Żadne dziecko nie powinno doświadczać takiego traktowania, nikogo nie powinien spotkać taki los, jaki spotkał tego małego, chudego, cichego chłopczyka. Nikt nie powinien być niekochany, tak jak niekochany był Marek. Czy z traumą jaką było jego dzieciństwo można tak po prostu żyć? Czy można być szczęśliwym człowiekiem i zbudować normalny związek? Czy taka przeszłość już zawsze będzie ciążącym przekleństwem rujnującym życie nie tylko głównej postaci, ale i ludzi, których spotyka się na swojej drodze i wchodzi z nimi w relacje? Na te pytania odpowiada Piotr Podgórski, zachęcam Was do sięgnięcia po tę pozycję i wyrobieniu sobie swojego zdania. 

Polecam Wam także przeczytać Posłowie dr Fidosa. Właściwie, gdy je przeczytałam pomyślałam, że ja już nic więcej mówić nie muszę, wszystko co kumulowało się w mojej głowie znajdowało się właśnie tam. Sam autor w podziękowaniach (tak, czytam podziękowania, posłowia i wszystkie dodatki jakie można znaleźć w książkach) pisze, że "Anathema" powstała w bardzo ciężkim dla niego okresie, a historia, którą zaczął spisywać miała pełnić rolę swego rodzaju katharsis. Da się odczuć to w emocjonalnym przekazie powieści. Nie wiem co przeżywał autor i z czym musiał się uporać, ale z pewnością jego wewnętrzne przeżycia wsiąkły w kartki, czyniąc powieść tak emocjonalną. 

*** 

Czytało się... różnie. Były momenty płynnie napisane, przez które wręcz płynęłam przez treść, ale i były fragmenty, które mówiąc brzydko "zgrzytały". Dotyczyło to zarówno opisów, jak i dialogów. Tych drugich jest naprawdę sporo, co sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko, jednakże część dialogów, moim zdaniem, wypadała nierealistycznie. Prawdę mówiąc opisy wychodziły autorowi zdecydowanie lepiej. 

Sama historia i główna oś fabularna są bardzo ciekawe i nigdy nie stracą na wartości. Tematyka patologii, alkoholizmu, przemocy fizycznej i psychicznej oraz ich następstwa, szczególnie gdy dotyczy dzieci jest bardzo ważna i potrzebna w literaturze. W "Anathemie" to właśnie z takich wątków utkana jest opowieść. Wpleciono w nią także elementy paranormalne oraz kryminalne (tak określiłabym cieniutką nitkę wątku mordercy). Ostatni wątek jest kompletnie niepotrzebny. Chyba, że autor umieścił go chcąc pokazać jak złudne jest nasze postrzeganie innych i jak bardzo możemy się co do nich pomylić? Nie wiem. Dla mnie to był właśnie ten kamyczek, który przeważył szalę i tylko się skrzywiłam z myślą: i co jeszcze. 

Podobało mi się połączenie dramatycznej historii Marka z elementem paranormalnym. To dodawało fabule nieco nierealnego wydźwięku i jakby łagodziło ostre kanty trudnej tematyki. Niemniej jednak pozostało we mnie wrażenie, że autor dodawał niektóre elementy w miarę powstawania powieści i nie były one zaplanowane od początku. I nie wiem czy nie byłoby korzystniej dla książki, gdyby autor pozostał tylko przy realizmie i skupieniu się na traumie Marka i rodzinnych relacjach. 

*** 

Końcówka "Anathemy" wydała mi się kompletnie nieprawdopodobna. To taki jakby cukierkowy happy end, i żyli długo i szczęśliwie. Nie neguję tego, że z rodzicem takim jak ojciec Marka nie można się pojednać, że nie można sobie wyjaśnić pewnych spraw, pojednać się itp. Tak samo w przypadku relacji z bratem. Jednak to w jak krótkim czasie te zmiany zostały dokonane jest dla mnie mocno nierealny. 

"Anathema" to wartościowa pozycja. O ile odrzucić z niej paranormalne wstawki, to także świetne studium psychologiczne człowieka wychowanego w patologicznej rodzinie, przywiązanego do niej pomimo traumy i złych doświadczeń. Czyta się całkiem dobrze, zaletą były dla mnie opisy. Nie czyta się łatwo, przynajmniej nie od początku, ale jest to lektura mocno wciągająca. 

Czy polecam? Tak, aczkolwiek potencjalnemu czytelnikowi radziłabym dłuższe zastanowienie się czy to jest akurat odpowiedni czas na tego typu książkę. 

Moja ocena 7/10.

Komentarze

Prześlij komentarz