"Przegięliśmy. Natura ma nas dość.", czyli opinia o powieści Andrzeja Wardziaka "Przedwieczny zew"

Witajcie :)


Kobieta, która spojrzała na mnie z okładki wywołała we mnie mieszane uczucia. Taka z jednej strony straszna i wyniosła była, ale z drugiej niebywale mnie ciekawiło jaką ma historię do powiedzenia. Co wynikło z naszego spotkania dowiecie się z poniższej opinii. Ze swojego skromnego stanowiska zachęcam Was po sięgnięcia po tę pozycję.


"PRZEDWIECZNY ZEW"
Andrzej Wardziak



Stron: 512
Gatunek: fantastyka
Wydawnictwo Warbook

Opis:
Poczuła zapach zanieczyszczonego powietrza. Smak skażonej wody. I ogarnął ją gniew na widok zniszczonego Świata. Jej Świata.

Katarzyna Piskorczyk, antropolożka i alpinistka, wyrusza na wyprawę w Himalaje, gdzie odkryto starożytną jaskinię. Jej córka Lena, która zostaje w Warszawie, pewnego razu w czasie niezbyt udanej randki zauważa dziwnie zachowującego się psa. Po powrocie do domu dowiaduje się, że coś złego dzieje się ze zwierzętami na całym świecie...

"– Jest ich kilkanaście razy więcej niż ludzi, na każdego człowieka przypadają tysiące stworzeń. Łatwo je zabić? Czasem tak. Jedno. I to jak masz broń, a spróbuj gołymi rękoma (…). Miliony ludzi zginęły na całym świecie, zanim dotarło do nas, co się właściwie dzieje.

– Czyli? – Przegięliśmy. Natura ma nas dość. "

Kipiała od przepełniającej ją energii. Nie zamierzała teraz tworzyć. Teraz zamierzała zabijać. Nastał czas kłów i pazurów. Czas krwi i łez. A na świecie była zaledwie garstka osób, które mogły powstrzymać przedwieczną siłę.


***



"- Tysiące, miliony ludzi zginęły na całym świecie, zanim dotarło do nas co się właściwie dzieje.

- Czyli?

- Przegięliśmy. Natura ma nas dość." 


Zastanawiając się nad pozycjami do wyboru w pierwszej kolejności zwracam uwagę na okładkę, potem zaś czytam opis. Raczej nie zdarza mi się sprawdzać ilości stron pozycji, która zwróci moją uwagę. Choćby i 3/4 tysiąca stron przeczytam w mgnieniu oka, jeśli tylko lektura jest wciągająca. Z taką niewątpliwie miałam do czynienia przy "Przedwiecznym zewie" Andrzeja Wardziaka. 


*** 

Sam autor był dla mnie postacią dość tajemniczą. Nie znajdziecie notki biograficznej ani na okładce, ani w środku. Ponieważ opisywana historia niebywale mnie wciągnęła sprawdziłam postać Andrzeja Wardziaka na popularnym książkowym profilu i okazało się, że kilka lat wcześniej miałam przyjemność czytać jego powieść, pt. "Siódma dusza". Był to horror, napisany całkiem dobrze, jednak pomiędzy tamtą powieścią, a "Przedwiecznym zewem", w stylu i sposobie narracji, jest ogromna różnica. Różnica na plus. 

*** 

Skoro już przy stylu jestem to skupię się na nim chwilę. Właśnie sposób wypowiedzi i prowadzenia narracji oraz użytego słownictwa przykuł moją uwagę. No dobrze, wyprawa w Himalaje, na tajemniczy szczyt Gangkhar, też zrobiła swoje. Uwielbiam takie klimaty: wiecie, wyprawy badawcze, odkrycia sekretów skrywanych od tysiącleci , poczucie zagrożenia i pędząca akcja i tak dalej ;) Styl Andrzeja Wardziaka zaskoczył mnie mega pozytywnie, wręcz zachwycił, i przyszło mi do głowy porównanie go do Jamesa Rollinsa, w którego powieściach swego czasu się zaczytywałam i którego uwielbiam do tej pory. Tak! Dla mnie Andrzej Wardziak został polskim Jamesem Rollinsem. 

*** 

Drobiazgowe opisy, w niektórych momentach mogą irytować (mnie nieco przeszkadzało), ale w większości przypadków świetnie komponowało się z przedstawianymi wydarzeniami budując przed obliczem czytelnika dynamiczne obrazy. O tak, dynamizmu nie można odmówić tej powieści. 

Rozplanowanie scen pełnych ruchu, akcji i dramatyzmu idealnie komponuje się z wolniejszymi momentami dającymi czytelnikowi chwilę na zastanowienie się. A jest się nad czym zastanawiać. "Przedwieczny zew", pomimo zwodniczo fantastycznej okładki (spokojnie, fantastyczny sznyt się tam znajduje, a jakże) skupia się na współczesnym świecie. Takim jaki zna większość ludzi: zasmrodzony dymem z fabrycznych kominów, umęczonej przyrody, zanieczyszczonego powietrza, ziemi i wody, zwierząt spychanych coraz bardziej na margines, upchniętych na fermach hodowlanych, niekiedy w skandalicznych warunkach. 

Andrzej Wardziak odmalował czarny obraz gatunku ludzkiego. I wiecie co? Ma rację. Jesteśmy jak pasożyt, wszędzie byśmy wleźli, wszystko osaczyli, zniszczyli, chcąc ciągle więcej i więcej, nie patrząc na koszty, na inne gatunki, nie patrząc nawet na swoich - egoistyczni i ekspansywni. Okej, w tym momencie generalizuję, ale rozumiem doskonale przekaz autora. "Przedwieczny zew" to powieść jak najbardziej na czasie. Napisana z rozmachem, pełna brutalnych, świetnie napisanych scen. Czytanie "Przedwiecznego zewu" było jak oglądanie filmu przygodowo-dramatyczno-fantastycznego. 


*** 

Wgłębiając się w treść da się zauważyć, że całość jest bardzo dobrze zaplanowana i spójna. Bohaterów mamy sporo, ich poczynania śledzimy z perspektywy kilku odrębnych grup, by w pewnym momencie się spotkały, a fabuła zmierzała do zaplanowanego końca. 

Katarzyna Piskorczyk jest antropolożką i alpinistką. Razem z ekipą najlepszych specjalistów na świecie wyrusza na wyprawę w Himalaje, gdzie odkryto starożytną jaskinię. Brzmi ciekawie? JEST ciekawie, a to zaledwie początek niesamowitej przygody. 

*** 

Zastanawialiście się co by się stało, gdyby przyroda kiedyś wkurzyła się na ludzkość? Ja nigdy. Jednak autor najwyraźniej tak, dając upust swoim wyobrażeniom w powieści "Przedwieczny zew". To mieszanka powieści przygodowej, ekothrillera i fantastyki. Diabelnie dobre połączenie. Jeśli lubicie mieszane gatunki, powieści, które kipią od akcji, zmuszają do refleksji, a przy tym są pożeraczami czasu dajcie szansę najnowszej powieści Andrzeja Wardziaka. 

Mnie ta powieść ogromnie zaskoczyła, a zaskakując oczarowała. Sprawiła, że czytając uśmiechałam się pod nosem, bo niektóre zdania podszyte były humorem, którego nigdy dla mnie za dużo. Dała mi do myślenia i powiem Wam, że troszkę inaczej patrzę na zwierzaki. No wiecie, nie spodziewam się, że rzucą się na mnie z pazurami, ale w sumie to nigdy nie wiadomo. Nasz świat ciągle skrywa swoje tajemnice. 

Mnie zaś pozostaje nadrobić pozostałe pozycje autora, napisane przed "Przedwiecznym zewem".

Moja opinia 8/10

Komentarze

  1. Kuszą mnie tutaj te alpinistyczne motywy. Choć fantastyki nie czytuję, jestem ogromną miłośniczką gór.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz