"Pełnia wilka" Karolina Kaczyńska-Piwko - opinia

Dzień dobry :)

"Pełnia wilka" Karoliny Kaczyńskiej-Piwko od razu przykuło mój wzrok. Zapewne niejednego czytelnika. Bardzo dziękuję Wydawnictwu WasPos za możliwość przeczytania i zrecenzowania tej pozycji. To była niecodzienna wyprawa, która zabrała mnie w mroczne odmęty nie tak dalekiej historii.
Zapraszam do czytania.


"PEŁNIA WILKA"
Karolina Kaczyńska-Piwko



Stron: 300
Gatunek: kryminał/thriller
Wydawnictwo WasPos

Opis:
"Co może się stać, jeśli zdecydujesz się zmienić swoje życie?
Pola, początkująca pisarka z Warszawy, uciekając od nieudanego małżeństwa i kolejnych romansów, trafia do drewnianej chaty w Hoczwi. Szybko okazuje się, żę w wynajętym domu doszło do zagadkowego morderstwa, którego wyjaśnieniem zajmuje się prokurator Leon Borecki. Trop prowadzi do historii sprzed lat, która dziś znów zaczyna kosić żniwo, biorąc kolejnych jeńców.
Uczucie, które zaczyna łączyć dwoje bohaterów, dojrzewa w tle bieszczadzkich tragedii, radykalnie politycznych ruchów i... słowiańskich wierzeń, których nie należy lekceważyć. W tej historii nic nie jest takie, jakim się wydaje."


***


Co takiego "Pełnia wilka" Karoliny Kaczyńskiej- Piwko miała w sobie, że zapragnęłam ją przeczytać? Fascynującą i pobudzającą wyobraźnię okładkę, tytuł oraz opis. Całą resztę dopowiedziała sobie moja fantazja i wiecie co? Poszła w kompletnie innym kierunku, niż zaprowadziła mnie autorka ;) 

"Co może się stać, jeśli zdecydujesz się zmienić swoje życie?" 

Moja odpowiedź brzmi: absolutnie wszystko. 

A co na to pytanie odpowiada autorka? Po prostu przedstawia nam historię swoich bohaterów, czyli Poli, Leona oraz Bieszczad, bo tutaj Bieszczady, są niejako osobnym bohaterem, równie ważnym (jeśli nie ważniejszym) co ludzkie postaci. 

Jak się czyta? Świetnie. Wręcz rewelacyjnie. Pierwsze zdania zachwyciły mnie bogactwem języka, punktem widzenia i użytymi metaforami. Co prawda, trochę dalej nadmiar metafor był odrobinę męczący, ale historia zrobiła się tak wciągająca i zaskakująca, że traciło to na znaczeniu. 

Z czym kojarzy się Wam określenie pełnia wilka? Mnie z fantastyką, wilkołakami itp. Uwiedziona stylem wciągałam się w opowieść, z myślą pukającą mnie w tył głowy: i gdzie te wilkołaki są? Hehe... I nie było! Nawet nie miało zamiaru być, a moja rozbuchana fantazja dopowiedziała sobie już zawczasu to i owo. Mówię Wam, w interpretowaniu na opak robię się ostatnio całkiem niezła ;) 

*** 

Pola porzuca życie w Warszawie i chce zacząć całkowicie od nowa, w Bieszczadach, które sobie ukochała i w których czuje się jak w domu. Trafia do Hoczwi, maleńkiej miejscowości niedaleko ukraińskiej granicy. Już pierwszego wieczoru dowiaduje się, że w domu, który wynajęła na dłuższy czas doszło do morderstwa. Sympatyczny, całkiem przystojny młody prokurator Leon Borecki uprzejmie ją o tym informuje, gdy przyjeżdża niespodziewanie w poszukiwaniu śladów. Niespodziewanie też zaskoczyła mnie intensywność ich znajomości, ale w sumie nie mnie oceniać zachowania Poli, kobieta charakter ma jaki ma i albo się ją polubi, albo będzie niesamowicie irytować. 

"Poranna tyrada na temat braku zobowiązań nie była przecież chwytem marketingowym. Nie chciała go osaczać, ale... no właśnie. Ale. Znów się pojawiło i tym razem pachniało cedrowym drewnem i papierosowym dymem, miało jakieś metr dziewięćdziesiąt wzrost i pewnie było w okolicach czterdziestki." 

Bohaterów, jak na tej grubości powieść jest całkiem sporo. Ponieważ to Pola, Leon oraz pewien młody człowiek są głównymi postaciami to o nich wiemy najwięcej, niemniej jednak wszystkie pojawiające się w książce osoby mają swoje zadanie do wykonania i ich rola jest skrupulatnie zaplanowana. 

Wspomniałam, że Bieszczady traktowałam jako osobnego bohatera. I one mają tu swoją rolę. Mega ważną, historyczną. A jak wiadomo historia lubi zatoczyć koło. Czytając widać, że to miejsce ma szczególne miejsce w sercu autorki. 

*** 

Zaczynając "Pełnię wilka" nie tylko miałam błędne oczekiwania względem fabuły, ale gdy dotarło do mnie o czym czytam, poczułam się... zaskoczona. W tym pozytywnym sensie. Nie spodziewałam się tak bolesnej i trudnej tematyki, jednocześnie zaś tematyka chociaż sięga kilkadziesiąt lat wstecz, jest ciągle świeża, a sprawy, o których pisze autorka ciągle są żywe w sercach i umysłach nie tylko Polaków, ale i Ukraińców. Bardzo sprawnie pod płaszczykiem śledztwa prowadzonego przez Leona Boreckiego dowiadujemy się o historii Hoczwii i Bieszczad. Przy czym autorka wplata także elementy sięgające wierzeń słowiańskich, co było niespodziewanym, dodającym tajemniczości i potęgującym grozę akcentem. 

"Miał wrażenie, że nie prowadzi już dochodzenia, a próbuje walczyć i z demonami przeszłości, i z siłami, które nie bardzo rozumie, ale musi je respektować." 

A zakończenie... Dynamiczne i dramatyczne, od razu chciałoby się sięgnąć po kontynuację. 

*** 

"Pełnia wilka" Karoliny Kaczyńskiej-Piwko to zaskakująca lektura z historią nie tyle w tle, co właśnie zataczającej koło. Bohaterowie mający swoją przeszłość, próbujący budować teraźniejszość zmagają się z krwawymi widmami przeszłości. Czyta się niezwykle płynnie, szybko i ani się spostrzeżemy zostajemy wchłonięci przez historię (nie tylko tę w znaczeniu opowieści, lecz i dawnych wydarzeń). Po przeczytaniu tej powieści wyrażenie pełnia wilka będzie miała dla Was zupełnie nowe oblicze. 

Polecam, szczególnie miłośnikom powieści z historią w tle, a także mieszanek gatunkowych. 
Moja ocena 8/10

Komentarze

  1. Mieszanka gatunkowa i historia w tle, już same w sobie gwarantują, że dużo będzie się działo.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz