Hej, hej!
Na wywiad z Patrycją Żurek, utalentowaną polską pisarką, zacierałam łapki już podczas czytania "Marcina". Urzekła mnie ta powieść, styl autorki, to w jaki sposób przekazuje czytelnikowi swoje historie, to w jaki sposób tworzy swoich bohaterów.
Patrycję Żurek możecie znaleźć na stronie Fb Patrycja Żurek. Pisarz.
1. Masz na swoim koncie już
sporo publikacji, to udziały w antologiach i solowe powieści. Co sprawiło, że
pomyślałaś o pokazaniu światu swoich utworów?
Jakaś wewnętrzna siła ;) To jest przymus, z którym nie można
walczyć. Poprzez pisanie się spełniam, ale chcę również, by moje powieści
zapadały głęboko w serce i głowę. Kiedy pewna osoba, Monika – pozdrawiam,
wsparła mnie i wskazała drogę, postanowiłam spróbować. I oto jestem!
2. Kiedy rozpoczęła się Twoja
przygoda z pisaniem? Tworzysz od dziecka, czy ta pasja i potrzeba pojawiła się
w późniejszym okresie Twojego życia?
Już w podstawówce napisałam książkę, która zajmowała dwa
zeszyty 32-kartkowe. Mam ją do dzisiaj i czasami wspominam tamte czasy. Pisałam
od zawsze, wcześniej także wiersze, ale proza o wiele bardziej mi pasuje.
Jednak tak naprawdę, na poważnie, zajęłam się pisaniem w 2013 roku.
3. Czym zajmujesz się poza
pisaniem?
Pracuję jako redaktor, jestem recenzentem i beta
czytelnikiem. Prowadzę dom i zajmuję się dziećmi. Jestem przyjaciółką i psią
opiekunką. Żoną. Ról w życiu mam wiele i z każdej jestem zadowolona.
4. W swojej twórczości skupiasz
się tylko i wyłącznie na tematyce obyczajowej, czy znajdujesz także miejsce na
inne gatunki?
Zdarza mi się pisać thrillery i romanse, chociaż najlepiej
się czuję w obyczajach takich jak „Marcin” – mocnych, dosadnych, brutalnych.
Szukałam swojej drogi, próbowałam i eksperymentowałam, ale teraz już jestem
pewna, że chcę tworzyć powieści trudne, ale niesamowicie ważne.
5. W "Marcinie"
dotykasz wielu bolesnych tematów. Jak zrodził się pomysł na tę powieść?
Dlaczego takie wątki?
Pomysł pojawił się, kiedy byłam w ciąży z synem. Myślałam
wtedy o tym, że niektórzy ludzie są tacy… nie chcę, by to zabrzmiało brzydko,
ale ograniczeni. Pod tym względem, że egzystują, nie oczekując od życia niczego
więcej. Po prostu tkwią, a wokół nich wszystko płynie. Widziałam takich ludzi w
miejscu, w którym się wychowałam. I gdy zaczęłam pisać, postacie same się
pojawiły. Chciały mi opowiedzieć swoją historię, a ja ich po prostu wysłuchałam.
6. Nie miałaś obaw, że
"Marcin" nie znajdzie czytelników? Nie każdy lubi sięgać po tego typu
powieści, woląc skupić się na lekkich i przyjemnych tematach.
Każda książka znajdzie czytelników. Są ludzie lubiący
romanse, ale są tacy, którzy sięgają tylko po horrory. W ogóle się tego nie
obawiałam, „Marcin” obroni się sam, jestem go pewna.
7. Jak wyglądała Twoja droga
pisarska?
Zaczęłam wydawać w 2013 w wydawnictwie internetowym
E-bookowo i bardzo sobie cenię tę współpracę. Wydałam tam cztery powieści: „Kobietki”,
„Z poczwarek w motyle” i dwa tomy „Księżycowych dni”. Pracowałam tam również
jako redaktor, uczyłam się pisać i oceniać utwory. Wspaniały czas. Niestety
zakończyłam współpracę, gdy urodziłam córkę. Następnie wygrałam konkurs
Storytel na powieść w odcinkach i tak pojawił się na rynku „Rozpad połowiczny”,
a także napisany na zamówienie serial „Serce nie słucha”. Idąc za ciosem w
Audiotece wydałam thriller „Klątwa pokoleń”. Moje dwie powieści zostały
przyjęte do wydawnictwa „Inanna” – „Marcin” oraz jeszcze jedna, której premiera
planowana jest na wrzesień. W międzyczasie wygrałam u nich konkurs na romans
„Wschodnim płomieniem”. I tak to się kręci.
8. Niedługo ukaże się kolejna
Twoja powieść, pracowałaś nad nimi jednocześnie, tzn. nad "Marcinem"
i "Wschodnim płomieniem"?
Nie. „Marcin” został napisany dużo wcześniej i czekał na
właściwy moment. „Wschodni płomień” pisałam pod konkurs.
9. Rytuały? Miewasz takie przy
pracy twórczej? Kubek, ten a nie inny? Muzyka w tle, czy może cisza? Konkretne
miejsce, a może tylko takie, byle dało się postawić laptop i wygodnie usiąść?
Nie. W sumie nie, chociaż zazwyczaj piszę przy biurku, mam
fajne miejsce w domu – tylko swoje – i tam najlepiej się tworzy. Jeśli chodzi o
muzykę to bywa różnie, zależy od tekstu. Niektóre pisze się w ciszy, inne
potrzebują muzyki, wtedy inaczej płyną. Jednak nie podchodzi to pod rytuał, nie
mam takowych.
10. Pozwalasz prowadzić się
swoim bohaterom, czy raczej jesteś zwolenniczką skrupulatnego trzymania się
stworzonego planu?
Jakiego plany? (Śmiech). Nigdy ich nie tworzę, chyba że
muszę (jak w przypadku Storytel). Pozwalam moim bohaterom na wszystko, na co
mają ochotę. I, jak podejrzewam, dobrze na tym wychodzę ;)
11. Jak zwyczajowo wygląda u
Ciebie praca nad książką? I jak długi to proces?
Hm, to zależy od tekstu. Niektóre tworzą się latami
(„Marcin” ma w sumie dziewięć lat), a „Iskierkę” napisałam w niecały miesiąc
(to nowa powieść, właśnie leżakuje przed poprawkami autorskimi). Także wiele
zależy od powieści. Ale jestem raczej z tych, co piszą szybko.
12. Kiedy nie piszesz, nie
pracujesz i znajdziesz chwile na lekturę to po jakie gatunki sięgasz
najczęściej? Która powieść zrobiła na Tobie największe wrażenie i chciałabyś
polecić?
Czytam praktycznie wszystko oprócz kryminałów, ponieważ mnie
nudzą i są przewidywalne. Ostatnio ogromne wrażenie zrobiła na mnie „Szczelina”
ze względu na strach, który wzbudziła. Ale w mojej czołówce, od wielu lat na
pierwszym miejscu, jest „Atlas Zbuntowany”. Polecę także „Małe życie”, które
rozorało mnie emocjonalnie oraz świetnie napisaną „Wielką samotność”. No i
kocham od wielu lat niezmiennie „Anię z Zielonego Wzgórza”.
13. Wiktor, jeden z bohaterów
"Marcina" ma dość specyficzne potrzeby seksualne. Dlaczego
zdecydowałaś się obarczyć jedną z postaci takim problemem?
Wiktor powstał, kiedy tak naprawdę nikt nie słyszał jeszcze
o Grey’u. Dla mnie jego potrzeby były odzwierciedleniem jego problemów
emocjonalnych. Nie umiał okazywać uczuć w inny sposób niż brutalnie raniąc. Dla
niego to była mowa uczuć. Dziwna, choć dla niego naturalna. I Marika ją
poniekąd zrozumiała.
14. Czego czytelnicy mogą się
spodziewać we "Wschodnim płomieniu"?
Czegoś zupełnie innego niż w „Marcinie”, choćby dlatego, że
to romans, mimo że pod płaszczykiem miłości przemycam coś jeszcze. Są więc
relacje między kulturowe, są osoby, które pasje stawiają wyżej niż bliskich,
jest pytanie, czy w miłości wygląd jest najważniejszy albo może inaczej: jak
ważny jest w związku wygląd zewnętrzny. To powieść zupełnie inna, ale równie
ważna, bo porusza tematy, które są interesujące. No i nie jest to schematyczny
romans, starałam się go nieco złamać ;)
15. Nad czym teraz pracujesz i
kiedy będziemy mogli przeczytać kolejną historię spod Twojego pióra?
Skończyłam „Iskierkę”, która leżakuje i czeka na poprawki. W
chwili obecnej umięśniam „Miasteczko Rosenau”, czyli opowieść o potworach,
heksie, człowieku, Lucjanie, utopcach i południcach. Aniołach i Skarbniku, a
wszystko to w pięknych okolicznościach przyrody Śląska. To taki trochę realizm
magiczny, a trochę fantastyka – ciężko określić gatunek. Słyszałam od bet, że
wyszło całkiem fajnie ;)
Dziękuję za poświęcony czas i odpowiedzi :)
Dziękuję za wywiad :* Było mi
bardzo miło!
Ciekawy wywiad przybliżający nieznaną mi dotąd autorkę. Dzięki.
OdpowiedzUsuń