Intrygująca "Wczorajsza róża" Darii Rajdy - opinia

Witajcie


"Wczorajsza róża" Darii Rajdy wpadła mi w oko dawno temu, wielokrotnie widziałam na stronach fejsbukowych jej charakterystyczną okładkę, czytałam zachęcające opinie chociaż nie jest to książka z gatunku.. Czasem potrzebuję odpowiedniego kopa, żeby przeczytać książkę, która czekała na to od dawna. Takim kopem był właśnie nabór recenzentów zorganizowany przez autorkę :).

Jakie były moje wrażenia z lektury przeczytacie w poniższej recenzji. Dziękuję Darii, że zdecydowała się wybrać między innymi mnie jako recenzentkę. Trzymam kciuki za jej dalszy rozwój i ciekawe pomysły.

"WCZORAJSZA RÓŻA"
Daria Rajda


cykl: Wczorajsza róża
Stron: 310
Gatunek: obyczajowa/romans
Wydawnictwo Novae Res

Opis:
Mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają, ale w przypadku Magdy i Krzyśka to wcale nie takie oczywiste. Ona – stateczna dziewczyna, która wierzy w prawdziwą miłość, szczerość i wierność; on – wytrawny podrywacz, traktujący związki z kobietami jako niezobowiązujące przygody na jedną noc. Jedyne, co ich łączy, to niechęć, jaką wzajemnie do siebie żywią. Do czasu, gdy w trakcie sobotniej imprezy zatrzaskują się razem w hotelowym pokoju i wchodzą dla żartu w pewien głupi zakład, którego konsekwencje będą poważniejsze, niż mogliby przypuszczać...

Ta jedna wspólna noc uruchomi lawinę wydarzeń, które całkowicie zmienią ich dotychczasowe życie i sprawią, że będą musieli nauczyć się tworzyć kłamstwa tak doskonałe, że niemal sami zaczną w nie wierzyć. Jak zakończy się ta pełna niedopowiedzeń i tajemnic historia? Kto okaże się zwycięzcą, a kto ofiarą? I czy w świecie pełnym fikcyjnych uczuć jest miejsce na prawdziwą miłość?




Dlaczego „Wczorajsza róża”?

„Wczorajszą różę” Darii Rajdy przeczytałam z ciekawości, zaintrygowana opisem drugiej części (może to dziwne, ale tak właśnie było) oraz pozytywnymi opiniami obu. Dodatkowym motywatorem był nabór recenzentów zorganizowany przez samą autorkę. Na ogół nie czytam takich obyczajówek i chociaż fabuła jest dość przewidywalna, to postaci głównych bohaterów, czyli Magdy i Krzyśka, są całkiem dobrze wykreowane. Ten drugi, pomimo trudnego charakteru i pewnej oschłości, zdecydowanie daje się lubić. Co do Magdy miewałam mieszane uczucia. Z jednej strony rozumiałam jej zachowanie i podejmowane decyzje, z drugiej zaś… nie do końca jej postępowanie było dla mnie zrozumiałe.

Styl jest lekki, lecz wymagający jeszcze dopracowania, wyczuwam jednak bardzo duży potencjał, więc trzymam kciuki za autorkę. Najważniejsze jest to, że książkę czytało mi się naprawdę bardzo szybko i fabuła wciągnęła mnie tak bardzo, że przeczytanie jej zajęło mi raptem dwa dni, tak bardzo byłam ciekawa, czy Magda będzie z Krzysztofem, bo pasują do siebie idealnie, iskrzy między nimi, a oni zdają się to ignorować i nie dopuszczać tej myśli do siebie. Bardzo fajny zabieg i jeśli chodzi o mnie i „Wczorajszą różę” to ewidentnie zadziałał.

Bohaterowie

Krzysztof jest bogaty, przystojny, nie lubi się angażować i ma dziwne zasady. Za maską kobieciarza skrywa się skrzywdzony mężczyzna, który mimo wszystko pragnie miłości i obecności tej drugiej połówki. Znajduje ją zupełnie niespodziewanie, ale nic nie jest proste.

Magda niedawno rozstała się wieloletnim partnerem, który porzucił ją dla innej. Jest nieszczęśliwa, zagubiona i wydaje się samotna, chociaż ma obok siebie dwójkę najlepszych przyjaciół: Karolinę i Rafała. Zdecydowanie Krzysztof nie jest w jej typie, jednak pewne wydarzenia sprawiają, że zmienia o nim zdanie.
Dokąd ich to zaprowadzi?

"Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Głupi pech, pieprzone fatum, nienormalna powtórka z rozrywki. Znowu byliśmy zamknięci. Znowu razem. Z tą różnicą, że tym razem w pracy, w miejscu, w którym było zimno i ciemno jak diabli. W miejscu, w którym nie było nawet zasięgu. I wreszcie w miejscu, w którym nikt by nas nie szukał."

Wrażenia

Spodziewałam się na końcu happy endu, na tyle otwartego, by powstała druga część. Ale wiecie co? Autorka mnie totalnie zakończyła i powiem, że pozytywnie. Patrząc na twórczość, nie tylko ze strony czytelniczki, ale i kogoś, kto lubi sobie wymyślić od czasu do czasu jakąś historyjkę, zakończenie jest bardzo dobre i sprawia, że ma się ochotę sięgnąć od razu po drugi tom. Na szczęście druga część „Róży” czekała cierpliwie na czytniku i mogłam od razu zacząć czytać (i zrobiłam to).

Ogromnie podobały mi się przekomarzania dwójki głównych postaci. Świadczy to o tym, że autorka „czuła” swoich bohaterów. W zasadzie to były najlepiej napisane kwestie dialogowe, a przynajmniej to one najbardziej przypadły do gustu.  Wierzcie mi, niekiedy jest bardzo trudno napisać dialogi tego typu, aby były one autentyczne.

Oprócz wątku romantycznego pojawia się również wątek odrobinę sensacyjny. Zdecydowanie dodaje książce dynamizmu, wzbudza emocje i ma swój cel. Mógłby być jednak bardziej dopracowany. O wszystkim dowiadujemy się dość oględnie, trochę szkoda jak dla mnie, bo lubię akcję w książkach.
Jest w tej części kilka momentów erotycznych, ale opisanych subtelnie, bez wdawania się w fizjologiczne szczegóły, autorka skupiała się głównie na doznaniach i wrażeniach Magdy, która jest narratorką tej opowieści. Tak, takie sceny kupuję jak najbardziej.


"Ludzie wiedzą i myślą o nas dokładnie to, co sami im sobą pokazujemy."

Można śmiało powiedzieć, że ten krótki cytat w pewien sposób jest podsumowaniem "Wczorajszej róży". Krzysztof jest bohaterem, którego trudno lubić za jego sposób bycia, odpycha wszystkich od siebie, nie angażuje się, stwarza pozory kogoś kto tak naprawdę nie potrafi kochać, kto nawet nie chce kogokolwiek kochać. Dlaczego tak się dzieje? Będziecie mieli okazję przekonać się czytając książkę. 

Uwaga! Czepiam się

A skoro jestem już przy zbliżeniach, to… Muszę to napisać: Magda jest dorosła, wikła się w całkiem przypadkowy seks, chociaż przypadkowy to może złe słowo… raczej niespodziewany, bo jej partnerem jest cały czas jeden i ten sam mężczyzna (kto? Nie muszę chyba mówić 😉), ale kompletnie ignoruje sprawę zabezpieczania się. To aż się prosi o katastrofę. Czy do katastrofy dojdzie? Ja Wam nie powiem, poruszam tylko tę kwestię, bo wydaje mi się, że jak na osobę dorosłą i (zakładam) odpowiedzialną, to powinna o tym pomyśleć. A może się czepiam, bo przecież w obliczu namiętności przecież nie myśli się o takich przyziemnych rzeczach jak… wiecie jak co.

Zabrakło mi relacji Magdy z rodzicami. Być może mi umknęły, mea culpa. Jednakże, gdyby wątek relacji Magdy z rodzicami się pojawił dodałoby to głębi jej osobowości i sprawiło, że byłaby „pełniejsza”.

Skoro już jestem przy czepianiu się różności to niesamowicie denerwowało mnie pisanie, o której bohaterka wstała, czy się kładła. Nie uważam by to było potrzebne i chociaż nie uprzykrzało mi to czytania, to mimowolnie wywracałam oczami trafiając na kolejną godzinę którąś tam.

Och, i wspominanie bohaterki, że to o czym przeczytamy będzie miało wpływ na przyszłe wydarzenia… Można o tym wspomnieć raz czy dwa, ale praktycznie w każdym rozdziale? Jednak przymykam na to oko, bo autorka dopiero zaczyna swoją drogę i wiem, że druga część jest lepsza, czyli jest progres, a każdy kiedyś zaczynał.

Pamiętajcie, że to moje subiektywne wrażenia i Wy nie musicie się z nimi zgadzać. Jeśli macie inne zdanie chętnie je poznam.

Podsumowanie

Fabuła skupia się głównie na skomplikowanych relacjach Krzysztofa i Magdy, oni stanowią najbardziej dopracowany i rozbudowany duet postaci, cała reszta jest opisana dość pobieżnie, choć całkiem realistycznie. Zabrakło mi wątku rodziców Magdy. Każdy bohater ma jakichś rodziców, w przypadku tej dziewczyny odnosiłam wrażenie, że pojawiła się znikąd (nie wiemy nic o jej przeszłości, relacjach z rodzicami, jej domu rodzinnym, zupełnie jakby była postacią bez przeszłości).

Czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Historia wciągnęła mnie na tyle, że nie dość iż przeczytałam ją bardzo szybko, to zaraz sięgnęłam po kontynuację (i na ten moment powiem Wam, że koniecznie musicie ją przeczytać). Znajomość Magdy i Krzyśka obfituje w świetne kwestie dialogowe. Autorka sprytnie miesza losy swoich postaci, ciągle trzymając czytelnika w niepewności, a kończy książkę tak, że nic tylko czytać następną część.

Czy polecam? Jeśli lubicie lekkie, przyjemne i nie wymagające skupienia lektury, przy których spędzicie z miłą chęcią kilka godzin „Wczorajsza róża” jest zdecydowanie dla Was. Pamiętajcie, by od razu uzbroić się drugi tom.

Moja ocena to 7/10, ale liczę, że druga część będzie lepsza.

Komentarze