"Dziennik kata" John Ellis - recenzja

Witajcie


Książka, z którą do Was dzisiaj przychodzę jest może nietypowa w okresie świątecznym, kojarzącym się głównie z radością, prezentami i czasem spędzonym z najbliższymi. Jak wspomniałam już na stronie fp nie czytam tego na co jest akurat moda, czy co wypada czytać w danym czasie, ale sięgam po te pozycje, na które przychodzi mi ochota (albo kolejka 😉).

Dziękuję wydawnictwu Aktywa za możliwość zrecenzowania niniejszej pozycji.

"Dziennik kata"
John Ellis


Seria: Rozmowy z Katem
Stron: 288
Gatunek: literatura faktu
Wydawnictwa Aktywa

Opis:
Jak zachowywali się zabójcy w ostatnich godzinach i w ostatnich chwilach swojego życia, stojąc na szubienicy? Nikt nie znał odpowiedzi na to pytanie lepiej niż John Ellis, pełniący przez niemal ćwierć wieku obowiązki pierwszego kata Wielkiej Brytanii. Z jego relacji czytelnik dowiaduje się, jak omdlewającą Edith Thompson niesiono na szubienicę, jak doktor Crippen z uśmiechem maszerował na spotkanie stryczka, i jak William Palmer walczył zaciekle o życie w celi śmierci. I dlaczego młodociany Jack Griffiths popędził naprzeciw śmierci. Jedni ginęli jak bohaterowie, inni zaś jak tchórze... Kat John Ellis wykonał wyroki na dwustu trzech osobach i spisał kronikę ostatnich gestów wielu spośród tych, którzy przeszli przez jego ręce na finałowej prostej swej podróży ku wieczności.

Książka jest drugim tytułem z serii "Rozmowy z Katem":
Spowiedź polskiego kata - Jerzy Andrzejczak, 2018
Dziennik kata - John Ellis, 2019
Doświadczenia kata - James Berry
Był sobie wesoły kat - Alan Shadrake
Dziennik mistrza katowskiego Franza Schmidta


***


John Ellis niemal przez ćwierć wieku pełnił obowiązki pierwszego kata Wielkiej Brytanii, pełnił tę funkcję w latach 1901 - 1924. Książka zatytułowana "Dziennik kata" stanowi jego relację ze swojej pracy. Nie jest formą pamiętnika, lecz opowieści gawędziarskiej, w której J. Ellis wspomina jedne z najciekawszych wykonanych egzekucji, lub takich, które szczególnie zapadły mu w pamięć.

***

Kilka miesięcy wcześniej miałam przyjemność czytać książkę pt. "Doświadczenia kata" Jamesa Berry'ego, również kata jednak pełniącego swe obowiązki wcześniej. Dzięki wcześniejszej lekturze "Doświadczeń kata" J. Berry'ego wiedziałam jak wielkie znaczenie ma odpowiednia długość sznura i czym może skończyć się złe jego dobranie w stosunku do wagi i budowy skazańca.

"Zawsze czułem, że żadna istota ludzka nie może zapłacić za swoją zbrodnię ceny większej niż poświęcenie życia. W moim przekonaniu humanitaryzm nakazywał, by oszczędzać nieszczęśnikom tyle zbytecznego bólu, ile było możliwe."

Tym co łączy obu tych dżentelmenów to rzetelne i fachowe podejście do wykonywanych obowiązków, zapewnienie skazanym jak najszybszej i bezbolesnej śmierci.

"Tymczasem, choć nigdy nie wstydziłem się tego, że jestem katem, nie pragnąłem też osobistych hołdów za to, że kogoś powiesiłem. Zawsze uważałem siebie za skromne narzędzie prawa."

Zdecydowanie zawód kata nie jest dla każdego, a ludzie go wykonujący wcale nie charakteryzują się brakiem wrażliwości i nie cieszy ich pozbawianie życia, jak wielu ludzi mogłoby sądzić.

"Jako kat nie uważam, żebym miał serce twardsze niż przysięgli, którzy orzekali o winie oskarżonego za popełnienie morderstwa; niż sędzia, który wydaje wyrok śmierci; i niż szeryfowie i więzienni urzędnicy drobiazgowo organizujący egzekucje. Wszyscy jesteśmy trybikami tego samego brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości."

Kiedy wzięłam "Dziennik kata" do ręki przeczytałam go dosyć szybko. Początkowo poznajemy motywy jakie kierowały panem Ellisem do podjęcia takiej, a nie innej pracy, jego początki jako asystenta głównego kata. Zdjęcia umieszczone w publikacji przedstawiają, niektórych ze skazańców, na których wyrok wykonał autor. Przyznam się, że uwielbiam takie dodatki, tym bardziej, że prezentowane fotografie wykonano w czasach, które już definitywnie odeszły. Sam autor również posługuje się językiem dla nas już nieco archaicznym, lecz wcale nie trudnym do czytania.

***

John Ellis opisuje nie tylko zbrodnie popełnione przez skazańców, na których wykonywał egzekucję, ale i ich zachowanie w tych ostatnich, decydujących chwilach, gdy szli w stronę szubienicy; gdy stali już na podeście, a na ich głowy nakładano biały kaptur. To zadziwiające jak buńczuczni i brutalni przestępcy zachowywali się, gdy nadeszła ich ostatnia godzina.

Tym co mną najbardziej wstrząsnęło nie były opisywane zbrodnie, ale sama końcówka książki i epilog. W obliczu tego, czego się dowiedziałam o panu Ellisie to jak został potraktowany po śmierci uważam za ogromną niesprawiedliwość. Jednak w tamtych czasach psychologia nie była na takim poziomie, na jakim jest obecnie, więc zapewne niewielu dopatrywało się w stanie umysłu Johna Ellisa "owocu" niemal ćwierćwiekowej posługi katowskiej.

***

"Dziennik kata" Johna Ellisa to świadectwo człowieka, który przez wiele lat z oddaniem i przekonaniem wykonywał swoje niełatwe rzemiosło, a szybka i bezbolesna śmierć skazanego była dla niego priorytetem. Wykonywał ten zawód tak długo jak tylko mógł, co i tak odbyło się kosztem jego zdrowia. To ciekawa pozycja i warta przeczytania, szczególnie dla miłośników tematyki.

Moja ocena 8/10.

Komentarze