"Córka słońca. Zderzenie światów" Monika Knapczyk - recenzja patronacka

Witajcie


Odliczacie już dni do Bożego Narodzenia? Kupujecie ostatnie prezenty czy zostawiacie sobie tę kwestię na ostatnią chwilę?

Dzisiaj zapraszam Was na moją pierwszą patronacką recenzję. Dowiecie się z niej co takiego sprawiło, że książka Moniki Knapczyk trafiła pod moje skrzydła, jakie zrobiła na mnie wrażenie lektura i co takiego wyjątkowego w niej zobaczyłam.

"Córka słońca. Zderzenie światów"Monika Knapczyk


cykl: Córka słońca
Stron: 337
Gatunek: fantastyka, dla młodzieży


Opis
Akcja książki rozgrywa się w alternatywnym świecie Kiramu, zamieszkanym przez humanoidalne istoty bliźniaczo podobne do nas.

Derra Amno zostaje w wieku dwunastu lat porwana przez wpływową organizację i poddana wątpliwemu pod względem etycznym eksperymentowi. Musi przystosować się do życia w zaawansowanej techno- logicznie Sangacji, należącej do potomków Ziemian, nauczyć nowego języka i przyswoić cały ogrom wiedzy. Jej opiekunami w tym kraju zostaje typowe sangackie małżeństwo, posiadające dwoje własnych dzieci.
Derra wciąż tęskni za Entorią, utraconą ojczyzną, i podejmuje kolejne próby ucieczki. W końcu znajduje w Sangacji miłość, szczęściu młodych przeszkodzi jednak tragiczny finał, któremu nikt nie był w stanie zapobiec.
W przygotowaniu są dwie kolejne części „Prawo miłości” i „Miejsce początku”.


***

Zaczarowana przez Entoriankę

Słowa, które mnie zaczarowały i wywołały ten specyficzny dreszczyk przebiegający przez kręgosłup; które zachęciły mnie do przeczytania książki o tak oryginalnej okładce, obok której normalnie przeszłabym obojętnie, były dwa: Derra Amno. Tyle wystarczyło. Przeczytanie kilku pierwszych stron i ogólny przegląd pliku zaowocowały moim zapytaniem o patronat.  I tym sposobem Derra Amno już zawsze będzie kojarzyła mi się z pierwszym w blogerskim życiu patronatem.

***

Monika Knapczyk oddaje w ręce czytelnika opowieść, z jaką chyba nie spotkałam się do tej pory, a przynajmniej nie potrafię przywołać podobnej w pamięci.  To opowieść wielowarstwowa, o uniwersalnym przekazie. Napisana językiem prostym i przystępnym, ale jednocześnie autorka tak operuje słowem pisanym, że treści w odpowiednich momentach stają się malownicze, dramatyczne, a tam gdzie jest to potrzebne, oddziałujące na emocje.

Niby coś znanego, a jednak...

Świat stworzony przez autorkę jest bardzo dobrze dopracowany, na końcu książki znajdziecie korelacje kalendarzy Sangacji i Kiramu (dwóch najważniejszych dla tej historii krain), mapkę wraz ze szczegółowym podziałem na kraje i prowincje. Dla mnie ma akurat spore znaczenie istnienie takich dodatków, do których mogę zajrzeć w trakcie czytania, chociaż w przypadku e-booka nie jest to wygodne. Szczególnie dobre jest to rozwiązanie, gdy mam do czynienia ze światem całkowicie wymyślonym przez autora.

Nie ukrywam, że tak mniej więcej do połowy książki, miałam w głowie chaos i starałam się ogarnąć pewne szczegóły. Zdaję sobie sprawę, że takie lekkie zagmatwanie może zniechęcać czytelnika, ale jak to bywa w przypadku tworzenia nowych światów, musi minąć jakiś czas, byśmy się z nim oswoili i poczuli w nim pewnie.

Derra Amno

Główną bohaterkę, małą Entoriankę, poznajemy gdy jest jeszcze dziewczynką. Chociaż jest bystra, inteligenta i wysportowana, jest istotą gorszą niż sąsiadujący z Entorią Sangacjacjanie. Rodacy Derry traktowani są jak dzikusy, jednostki mniej inteligentne i zdecydowanie gorsze.

Marszałek Raszkiewicz wymyśla sobie Operacę "Dzikus". Trudno jego pomysł nie nazwać inaczej niż fanaberią, a że jest osobą najważniejszą nikomu nie przychodzi do głowy by jego rozkazy podważać.

"Operacja „Dzikus” jest eksperymentem polegającym na próbie przystosowania barbarzyńskiego kiramskiego dziecka do życia w naszej społeczności. Dziecko to ma być dość duże, by pamiętać życie w ojczystym kraju i dobrze posługiwac5 się swoim językiem, lecz nie na tyle dorosłe, by nie dało się ukształtować go zgodnie z naszymi pragnieniami."

Derra Amno wpada w ręce Eliminatorów, czyli osób od czarnej roboty, podlegających marszałkowi. Przecinają się losy Eliminatora Aldorenta Morrisona i 12-letniej Derry. Aldorent jest drugim moim ulubionym bohaterem  tej powieści. Pomimo pełnienia funkcji Eliminatora to dobry człowiek, z sercem na właściwym miejscu i wzbudzający sympatię. W pewnym momencie jednak znika z kart i pojawia się na krótką, ale istotną chwilę. Nie, nie umiera... I całe szczęście, bo mam nadzieję poczytać  o nim w drugiej części "Córki słońca".

Prócz Derry i Aldorenta ważnymi osobami są członkowie rodziny, do której trafia dziewczynka i którzy stają się jej zastępczymi rodzicami i rodzeństwem na pięć długich lat, tyle bowiem czasu spędza w Sangacji Derra nim kończy się ta część historii.

Postać Derry jest wykreowana bardzo szczegółowo, wszakże to jej losy śledzimy, poznajemy jej obawy, pragnienia i myśli. Obserwujemy jak się zmienia, jak z dziecka staje się  dorosłą kobietą, choć mija ledwie pięć lat. Pozostali bohaterowie nakreśleni są o wiele mniej dokładnie, ale ich cechy są wystarczające by stali się wyraziści.

Świat przedstawiony

Autorka stworzyła bardzo różnorodne krainy, mające swój niepowtarzalny charakter i mieszkańców. W pierwszej części najlepiej poznajemy Entorię, krainę rodzinną Derry Amno oraz Sangację, do której trafia po porwaniu. Zaledwie na chwilę wędrujemy do Kenlacji, też nie mniej ciekawej i z przyjemnością jeszcze bym do niej zawitała.

Nie ma dwóch bardziej różnych od siebie krain, niż właśnie Entoria i Sangacja. Ta pierwsza jest zielona, pełna łąk, lasów i gór. Druga wysoko cywilizowana, technologicznie rozwinięta, gdzie ludzie mieszkają w wielkich kompleksach zwanych kolosusami, w których znajdują się mieszkania, firmy, sklepy, szkoły i wszystko to co jest do życia potrzebne.

Nie tylko warunki życia są odmienne, pomiędzy samymi mieszkańcami istnieje ogromna przepaść i różnice. Nie bez powodu pierwsza część cyklu nosi nazwę "Zderzenie światów", bowiem  jesteśmy świadkami zderzeń dwóch totalnie różniących się światów. Derra, wychowana w kontakcie z naturą nagle zostaje z tego wyrwana, wtłoczona w ramy, których początkowo nie rozumie, ale którym poddaje się, gdy dociera do niej, że nie ma szans na powrót do domu.

Emocje i wrażenia

Czytałam "Zderzenie światów" dosyć długo. Wynikało to po części z faktu, że czytanie na czytniku plików pdf męczyło moje oczy, ale i dlatego, że sama historia i nadmiar informacji dotyczących wykreowanej rzeczywistości wymuszał chwile odpoczynku. Później, czytanie ruszyło z kopyta.
Właściwie wydarzenia toczą się dosyć spokojnie. Towarzyszymy Derze, jesteśmy świadkami jej dojrzewania, zmian jakie zachodzą w jej mentalności pod wpływem wychowania i pobieranych nauk, widzimy również jak wpływa na nią nieudana próba ucieczki. Duże fragmenty powieści to opisy i relacje z życia bohaterki, sporadycznie przerywane dialogami. Kiedy Derra poznaje swoją pierwszą miłość zmianie ulega dynamika powieści.

***

Jeśli oczekujecie powieści z akcją to uprzedzam Was, że "Zderzenie światów" Wam tego nie da. Ale jeśli oczekujecie historii o wnętrzu, emocjach; historii, która skłoni Was do refleksji nad dylematami egzystencjalnymi i moralnymi to będzie to dla Was doskonała lektura.

Na przykładzie perypetii swojej bohaterki Monika Knapczyk porusza tematy dyskryminacji, nietolerancji, pierwszych miłosnych porywów serca, podejścia do religii, walki o siebie, o prawo do szczęścia, do równości, obnaża płytkość i małostkowość ludzką, ich hipokryzję, bezwzględność i brutalność. Bywały takie momenty podczas lektury, gdy miałam ochotę krzyczeć, wściekałam się na jawną niesprawiedliwość, na krzywdę jakiej doznawała Derra i to dlaczego? Bo była Entorianką? To nic, że nie tylko swoimi zasadami moralnymi, inteligencją, empatią i wewnętrzną mądrością przewyższała Sangacjan. To nie miało żadnego znaczenia. Liczyło sie tylko to, że pochodzi z konkretnego miejsca i jest reprezentantką konkretnej rasy. A teraz zastanówcie się jak często mamy z tym do czynienia w świecie nam znanym?

***

Spodobał mi się temat miłości. Tu akurat mamy do czynienia z pierwszą miłością Derry i Kimmo. Zaimponowała mi ta młodziutka, ale dojrzała bohaterka. Kimmo do pewnego stopnia również. A potem stało się coś, co wywróciło wszystko do góry nogami. Aby to w pełni zrozumieć, nie wystarczą Wam moje słowa, musicie sami poznać historię tego uczucia i ocenić zachowanie i wybory dokonane przez bohaterów.

Podsumowując

Jeśli miałabym zaklasyfikować "Córkę słońca. Zderzenie światów" to byłoby to hight fantasy, z mocnymi elementami obyczajowymi. Jest zdecydowanie skierowana do czytelnika, który zamiast akcji bardziej preferuje przyglądanie się emocjonalnej i psychologicznej sferze życia bohaterów. Styl autorki jest dopracowany i lekki, zdecydowanie potrafi ona budować momenty napięcia, a końcowe sceny po prostu wymiatają. 

Czytając opis wiadomo, że fabuła będzie się skupiała na przeżyciach jednej bohaterki i można przypuszczać, iż akcji nie będzie zbyt wiele. Początkowo spodziewałam się, że Derra będzie typem buntowniczki i jest nią, ale na jej własnych warunkach, bo to właśnie jest Derra. Wyjątkowa i niepowtarzalna. Derrę Amno pokochacie od początku i będziecie jej kibicować, wierzę w to mocno. Jest tego warta.

Ja tymczasem polecam Wam tę książkę i czekam na ciąg dalszy, bo zdradzę Wam, że autorka zakończyła w takim momencie, że nic tylko sięgnąć po kolejną część. Moja ocena 7/10.

Komentarze