Witajcie po Drugiej Stronie, czyli opinia o książce "Paradoks Marionetki. Sprawa Marionetkarza"

Witajcie,


I oto stało się. Trzecia i póki co ostatnia z dotąd wydanych (ale zdecydowanie nie ostatnia) część Paradoksu Marionetki za mną. Jeśli czytaliście moje wcześniejsze wpisy i opinie o dwóch pierwszych tomach wieice, że świat stworzony przez Annę Karnicką ogromnie przypadł mi do gustu. Ta część odkrywa przed nami to, o czym zaledwie napomykali bohaterowie Paradoksu, a mianowicie Drugą Stronę. To nie Obrzeża, gdzie Druga Strona przenika się z naszą rzeczywistością. Tym razem wkraczamy w świat mroczny i przerażający, w świat, który z czasem pochłania za bardzo, by powrót był możliwy. Ale... Zapraszam na recenzję. 

Dziękuję Wydawnictwu Genius Creations za egzemplarz do recenzji.

"Paradoks Marionetki. Sprawa Marionetkarza" (tom 3)
Anna Karnicka

Stron: 300
Cykl: Paradoks Marionetki (tom 3)
Gatunek: fantastyka, dla młodzieży
Wydawnictwo Genius Creations

Opis wydawcy:

Canelle wróciła z podróży po Drugiej Stronie, powroty jednak nigdy nie są łatwe. Teraz musi przekazać wszystko, czego dowiedziała się w trakcie swojego śledztwa i odwieść Martina od popełnienia ogromnego błędu.


Jak jednak zatrzymać machinę, która została już wprawiona w ruch? Jak dotrzymać słowa, kiedy w mieście wciąż czają się spiskowcy, a Kolegium usiłuje przemocą utrzymać dominującą pozycję? Jak patrzeć w przyszłość z nadzieją, kiedy Król Demonów czeka tylko na sygnał do ataku? I co właściwie ukrywa Kobold?



Siadajcie i czytajcie. Historia chce być opowiedziana do końca…





Witajcie po Drugiej Stronie, czyli opinia o „Sprawie Marionetkarza”


Z powrotem w Kolegium

Nie ukrywam, że z ogromną przyjemnością sięgnęłam po trzeci tom przygód Martina w praskim Kolegium Iluzji i Manipulacji. Miałam też swoje oczekiwania względem tego tomu oraz przewidywania co do tego jak potoczą się losy bohaterów Anny Karnickiej. I nie wiedzieć czemu założyłam sobie, że „Sprawa Marionetkarza” jest zakończeniem serii, chociaż nigdzie nie widziałam ku temu przesłanek. Po prostu mój mózg tak sobie założył i wierzcie mi, że byłam szczerze zaskoczona kiedy stron ubywało, a historia zamiast się kończyć gmatwała się coraz bardziej. Byłam naturalnie ogromnie ucieszona, bo kolejne tomy to kolejne spotkania z bohaterami.

Trzecią część przygód Martina czytałam kilka tygodni od skończenia drugiego tomu, a podsycana tą przerwą wyobraźnia snuła domysły co takiego spotkało Canelle i czego ważnego się dowiedziała. Anna Karnicka stworzyła sugestywne, bardzo realistyczne, ale jednocześnie fantastyczne uniwersum, w którym cudownie było się ponownie znaleźć. Tym bardziej, że w tym tomie autorka zabiera nas w głąb Drugiej Strony, a podróż ta jest jeszcze bardziej przerażająca i powodująca dreszczyk, niż to co czytałam w poprzednich częściach.

Cynamonowa dziewczyna

Polubiłam Canelle, gdy tylko pojawiła się w książce i brakowało mi jej w drugim tomie. Natomiast w „Sprawie Marionetkarza” niemal cała książka była zdominowana przez jej postać. Dla mnie bardzo dobrze i myślę, że dla innych czytelników również. Mamy możliwość bliżej ją poznać, doświadczyć wraz z nią niecodziennych przygód, być świadkami jej dojrzewania, mierzenia się z przerażającymi przeciwnościami w imię… Właśnie, czego? Ja bym powiedziała, że w imię miłości...

Z perspektywy tych kilku dni, gdy skończyłam czytać, ten tom wydaje mi się bardziej mówiący o emocjach, o wzajemnych relacjach Canelle i Martina, ale także Martina i jego marionetki. Jakby nie było to Kolegium Iluzji i Manipulacji i prócz słuchania opowieści Canelle Martin uczy się i pracuje ze swoją lalką. Sam Martin w „Sprawie Marionetkarza” wydaje mi się nieco bardziej dojrzalszy, odrobinkę bardziej samodzielny. Lubię go. Bardzo go lubię i życzę chłopakowi jak najlepiej, ale ciągle pozostaje zagubiony w tym, jakby nie było ciągle, obcym dla niego świecie.I jego zachowanie w stosunku do Canelle nie jest tak całkiem w porządku, a przynajmniej nie moim zdaniem.

W głębi Drugiej Strony


„- To Druga Strona – odparła Sin. – Tu żadne miejsce nie jest dobre na piknik. Tu po zachodzie słońca nie wyściubia się nosa z bezpiecznego schronienia. Wszystkie opowieści mówią, żeby nie wędrować po zmroku.”
Anna Karnicka zabiera nas w głąb Drugiej Strony. Pokazuje świat, o którym wcześniej tylko nadmieniali bohaterowie wcześniejszych tomów. Życie tam, to nie bajka. To walka o przetrwanie, a przetrwają tylko najsilniejsi i najbardziej zdeterminowani. Poznajemy kilka strasznych miejsc, wędrujemy razem z cyrkiem Sin i Sida (i naturalnie o nich samych również czytelnik będzie miał możliwość dowiedzieć się nieco więcej). Trafiając Canelle do sierocińca i zakładu psychiatrycznego miałam ciarki na plecach, a opisane sceny przypominały te rodem z horroru. A lalki… Kochani, lalki stały się jeszcze bardziej przerażającymi istotami, bo już nie przedmiotami.

Innym, diametralnie odmiennym miejscem, i powiem szczerze nie jestem całkiem pewna, czy położonym w głębi Drugiej Strony, jest Dom Pachnący Miodem. Miejsce, które tchnie spokojem i idealnie nadaje się do rekonwalescencji, długich spacerów, nabierania sił i snucia mrocznych opowieści.

Dom Podróżnika, w którym mieszkają i rządzą lalki jest nie mniej straszny niż sierociniec, choć w mojej wyobraźni to miejsce kolorowe, trochę zwariowane, trochę zaczarowane, jak świat po Drugiej Stronie Lustra, ale o wiele groźniejsze, takie, gdzie włoski jeżą się na karku, a ty nie wiesz dlaczego i wydaje ci się, że ktoś cię ciągle obserwuje. Nie pytajcie dlaczego, tak jest i już 😊.

Incydent Oxfordzki

Gdy tylko zobaczyłam, że jeden z rozdziałów nosi taki tytuł od razu wzmogła się moja ciekawość. To jeden z wątków, który był wspominany w poprzedniej  części, związany z nową postacią w historii, czyli Koboldem i prawdę mówiąc czułam ogromny niedosyt, że nie dowiedziałam się wszystkiego od razu. A teraz? Wiem nieco więcej, wiem całkiem sporo, ale czy wszystko? Ja bym rzekła, że nie i ciągle mam nadzieję, że jeszcze więcej szczegółów dowiem się w kolejnej części (a może częściach 😉).
A skoro już jestem przy Koboldzie, to powiem Wam, że lubię go bardzo, bardziej niż Martina.

Zmanipulowana

W „Sprawie Marionetkarza” Kolegium jest jeszcze bardziej drapieżne, bezwzględne i krwiożercze. Wyczuwalny jest nastrój niepewności, poczucia zagrożenia i w pewnym stopniu grozy. Chociaż w tym tomie uzyskujemy część odpowiedzi na powstałe wcześniej pytania, pewne wątki zostają rozwinięte, to jednak do zakończenia musi minąć jeszcze trochę. W obliczu wiadomości jakie zdradza Canelle historia przybiera nieoczekiwany obrót (chociaż jedno moje podejrzenie się sprawdziło – TAK), a wszystko gmatwa się jeszcze bardziej.

Postać samego Podróżnika, czyli Mortimera Burtona, również zyskuje w tej części nieco inny wymiar. Staje się bardziej niejednoznaczny, a to co mówi, albo raczej nie mówi, i to co robi poważnie zachwiało moim wcześniejszym zdaniem o jego osobie. W tej części jeszcze częściej zaczęłam zadawać sobie pytanie jaka jest jego rola w tej opowieści?  Jaka jest rola Canelle? Noc Walpurgii zbliża się, a wraz z nią... Czy rozstrzygnięcie historii? Tego nie wiem. I sama nie wiem czego bym sobie życzyła. Z jednej strony chciałabym w końcu poznać rozwiązanie, a z drugiej wcale nie chcę rozstawać się z Martinem, Canelle, Koboldem, Greemem i resztą. Nie chcę opuszczać Obrzeży i Pragi. Mogę być wodzona za nos przez autorkę i poddam się temu z masochistyczną przyjemnością, byle tylko nie zamknąć książki z koszmarną myślą: to już naprawdę koniec.

Dość ględzenia

Przez "Sprawę Marionetkarza" przepłynęłam jeszcze sprawniej i z jeszcze większą frajdą niż przez pozostałe. Znałam bohaterów, wydarzenia i świat wykreowany przez autorkę więc o tyle było to łatwiejsze. Nie zalecam czytania cyklu "Paradoks Marionetki" nie zaczynając od pierwszego. Zgubicie się. Serio. Jednak jeśli pierwsza część przypadnie Wam do gustu, każdą kolejną wręcz pochłoniecie i będziecie prosić o więcej.

"Sprawa Marionetkarza" (jak i wcześniejsze tomy) pozbawione są nadmiernie rozbudowanych opisów, a dialogi są prowadzone sprawnie, miejscami z humorem, a przede wszystkim bardzo realistycznie. Styl Anny Karnickiej również mi odpowiada, więc czytanie tym większą sprawia mi przyjemność.

Czy polecam? To oczywiste. Jestem ogromną fanką tej serii i będę ją polecać każdemu, kto lubi podobne klimaty. Moja ocena 8/10.

Komentarze