Hej, hej
Co jakiś czas mam ochotę sięgnąć po coś lekkiego, zabawnego; po coś co mnie rozbawi... Tym razem padło na "Pogięte bajki II. Spokój grabarza" Marcina Pełki, wydanego nakładem wydawnictwa Novae Res. Przeczytałam w jeden dzień, ale czy mnie rozbawiły? Jakie wywołały emocje? Zapraszam na opinię.
"Pogięte bajki. Spokój grabarza"Marcin Pełka
Stron: 222
Gatunek: obyczajowa, humor
Wydawnictwo Novae Res
Opis wydawcy:
Bohaterowie twojego dzieciństwa w wersji hard!
Oto dobrze znani bohaterowie bajek w mniej niewinnej, za to o wiele ciekawszej i bardziej złożonej odsłonie. Krecik-piroman, Batman z zaburzeniami erekcji, Masza z zamiłowaniem do polifarmakoterapii czy sfrustrowany, będący na skraju depresji listonosz Pat przestają być uroczymi symbolami naszego dzieciństwa. Znajdziecie tu rubaszny, chwilami czarny humor, dosadne słownictwo i sarkazm w gęsto utkanej fabule opowieści TYLKO dla dorosłych.
Oto dobrze znani bohaterowie bajek w mniej niewinnej, za to o wiele ciekawszej i bardziej złożonej odsłonie. Krecik-piroman, Batman z zaburzeniami erekcji, Masza z zamiłowaniem do polifarmakoterapii czy sfrustrowany, będący na skraju depresji listonosz Pat przestają być uroczymi symbolami naszego dzieciństwa. Znajdziecie tu rubaszny, chwilami czarny humor, dosadne słownictwo i sarkazm w gęsto utkanej fabule opowieści TYLKO dla dorosłych.
Nowa odsłona znanych bajek - tylko dla dorosłych
"Bohaterowie twojego dzieciństwa w
wersji hard" - tak czytamy na tylnej stronie okładki tej niezbyt obszernej
książeczki. To zdanie, oraz drugi człon tytułu, czyli "Spokój
grabarza" skłoniły mnie do sięgnięcia po tę pozycję. Byłam ciekawa i
zaintrygowana, co też autor wymyślił i czym mnie zaskoczy. Przygotowując się do
pisania recenzji szukałam informacji o autorze. Niestety, to tajemnicza postać
i zarówno popularny portal książkowy jak i skrzydełko okładki, gdzie na ogół
znaleźć można informacje o twórcy, nie zaspokoiły mojej ciekawości.
Dowiedziałam się tylko, że Marcin Pełka ma na swoim koncie już kilka książek.
"Pogięte bajki II" były moim
pierwszym zetknięciem się z twórczością M. Pełki i mówię uczciwie nie potrafię
jednoznacznie sprecyzować czy ostatnim, czy też może nie. Pomysł na
przedstawienie czytelnikom 18+ znanych powszechnie postaci fikcyjnych
pochodzących głównie z bajek był przedni. Nie powiem, byłam pełna ekscytacji i
miałam pewne swoje oczekiwania względem tej pozycji.
Autor zaskoczył mnie swoim spojrzeniem i
wykreowaną wizją. Czytałam jedno opowiadanie za drugim, mniej lub bardziej
zainteresowana i ciągle, historia za historią, szukałam czegoś, czego nie
potrafiłam do końca sprecyzować... Opowiadania mniej lub bardziej mi się
podobały. Styl pisania Marcina Pełki jest całkiem dobry, z lekkością włada
słowem i tworzy historie, ale zabrakło mi tego unikalnego pierwiastka o nazwie
"to coś" co porwałoby mnie podczas czytania i sprawiło, że znalazłby
się w gronie twórców, po których książki zechciałabym jeszcze sięgnąć. Czegoś
co mnie tak naprawdę w jego twórczości zachwyci.
Książka zaklasyfikowana została przez wydawcę
jako humor. Spodziewałam się po tym tytule opowieści, które wywołają uśmiech na
mojej twarzy i rozbawią. I klops! Humor był, nie mogę zaprzeczyć, dość
specyficzny jeśli spojrzeć na tę książkę całościowo. Humor czarny, ironiczny,
sarkastyczny, prześmiewczy... Niekoniecznie trafiły w mój gust przekształcenia
jakich dokonał autor. Wszystkie opowieści, czy to o Filemonie i Bonifacym, czy
Bobie Budowniczym, pokazywały mało sympatyczne oblicze świata. Brutalną,
pijańską, wulgarną, pełną głupoty twarz rzeczywistości, kilkakrotnie naszej
rodzimej.
Na korzyść autora przemawia jego zmysł
obserwacji rzeczywistości i umiejętność wplecenia swoich spostrzeżeń w
twórczość. Mocno przemówiło do mnie opowiadanie o Listonoszu Pacie zatytułowane
"Za rok, może dwa...". Przepełnione smutkiem, beznadziejną walką z
samotnością i szarą rutyną dnia codziennego.
Przeczytałam, zamknęłam książkę,
odłożyłam na półkę i zaczęłam się zastanawiać co ja mam o niej napisać, prócz
tego, że podobała mi się raczej średnio. Że nie spełniła moich oczekiwań? Tyle,
że to były tylko moje oczekiwania i mogła spełnić czyjeś inne... Chciałam
humoru, a dostałam w większości smutne bajki, m.in. o kocie Filemonie, Bobie
Budowniczym, listonoszu Pacie, Wilku i Zającu (starsi czytelniczy z pewnością
tę bajkę pamiętają), Kopciuszku, czy pszczółce Mai.
Dobry styl to nie wszystko jak widać.
Pomysł by z popularnych bajek stworzyć coś dla dorosłych świetny, tym bardziej,
że autor miał w czym wybierać. Opis z tyłu informujący, że bohaterowie "przestają być uroczymi symbolami naszego
dzieciństwa" jest bardzo trafny.
Podsumowując, Marcin Pełka dysponuje
lekkim stylem i świetnym zmysłem obserwacji, co połączył tworząc swoje
"Pogięte bajki II". Ponieważ jego wizja tych historii i wyobraźnia
pokierowały go w stronę czarnego humoru, ironii i sarkazmu spod jego pióra
wyszło coś co niekoniecznie do mnie przemówiło. Jak wspomniałam na początku
Marcin Pełka napisał jeszcze kilka innych książek, po które nie mam w planach
sięgnąć, to jednak z ciekawością i nową nadzieją przeczytam pierwszą część
"Pogiętych bajek".
Komentarze
Prześlij komentarz