Dzień dobry
"Gej w wielkim mieście" i jego kontynuacje po raz pierwszy zobaczyłam na blogu u Andżeliki z Czytam dla przyjemności. Zaciekawiły mnie, więc gdy nadarzyła się sposobność sięgnęłam po drugi tom, czyli "Chyba strzelę focha!" (akurat ten był dostępny, więc pomyślałam "czemu nie"). Jakie mam wrażenia? Czy książka mi się spodobała? Dowiecie się z poniższej opinii.
W ramach ciekawostki powiem Wam, że książki: "Gej w wielkim mieście" oraz "Chyba strzelę focha!" swoją premierę miały, odpowiednio,w roku 2011 i 2013. Wydanie, które do mnie trafiło zostało zmienione i poprawione i ukazało się pod znakiem wydawnictwa Novae Res.
"Chyba strzelę focha!"
Mikołaj Milcke
Stron: 518
Cykl: Gej w wielkim mieście (tom 2)
Gatunek: obyczajowa
Wydawnictwo Novae Res
Opis wydawcy:
Gej w wielkim mieście po krakowskich przejściach z byłym księdzem wraca do Warszawy.Ląduje w ramionach przystojnego Wiktora.Od tej chwili wszystko -z apartamentem w modnej dzielnicy włącznie -wydaje się idealne.Jest związek, miłość i stabilizacja.Myli się jednak ten, kto sądzi, że związek gejów jest wolny od zagrożeń ze strony teściowych.Do akcji wkracza bowiem Marta - z pozoru wrażliwa artystka, w rzeczywistości zapiekła homofobka, która chce zniszczyć sielankę.Także dlatego główny bohater dochodzi do wniosku, że nie chce już być gejem i wpada w ręce ludzi, którzy twierdzą, że homoseksualizm można wyleczyć.Jak grypę.
***
O
"Geju w wielkim mieście" oraz kontynuacjach słyszałam już jakiś czas,
a że lubię tematykę LGBT w literaturze sięgnęłam po drugi tom przygód...
(właśnie, kogo? Geja? No tak, bohater jest homoseksualistą, ale będąc dopiero
pod koniec książki uświadomiłam sobie, że nie znam jego imienia. Ale wiecie co?
Nie miało to dla mnie znaczenia. Każdy może go nazwać swoimi ulubionym
imieniem. A, że Wiktor już był zarezerwowany dla innej postaci, bohatera, a
jednocześnie narratora, tej historii nazywałam sobie
Mikołajem)..."Mikołaja" z ciekawością tym większą, że akcja dzieje
się w Polsce. Autor zaś przedstawia polskie realia, choć może średnio aktualne,
gdyż akcja dzieje się w latach 2004/2005, więc jakby nie było dość dawno.
Bohater
to młody, dwudziestotrzyletni student dziennikarstwa. O jego wcześniejszych
perypetiach i okolicznościach poznania obecnego partnera - Wiktora, można
przeczytać w pierwszej części, zatytułowanej " Gej w wielkim
mieście". Ponieważ nie miałam wcześniej możliwości by się z tą częścią
zapoznać nieco obawiałam się, że w "Chyba strzelę focha" mogę się nie
odnaleźć. Na szczęście moje obawy były nieuzasadnione. Autor sprawnie wplata w
bieżące wydarzenia wspomnienia dotyczące wcześniejszych przygód
"Mikołaja". Bohaterowie zaś są tak nakreśleni, iż nie dość, że
wzbudzają sympatię od początku (nie wszyscy ma się rozumieć, inni wzbudzają
antypatię od początku), to ma się wrażenie, jakby się ich znało od zawsze.
"Mikołaj"
i Wiktor tworzą dobraną parę, żyje im się razem bardzo dobrze, wręcz
idyllicznie. Jednak nic nie trwa wiecznie, idealne życie kiedyś się kończy,
prędzej czy później trzeba poznać rodziców partnera, a z tym bywa różnie.
Miejsce akcji również nie jest nam obce, nie wymaga szczegółowych opis, ważni
są tu bohaterowie i ich wzajemnie interakcje oraz emocje jakie im towarzyszą.
Autor w wyjątkowo sprawny, lekki i sugestywny sposób kreuje postacie, nie tylko
główne, ale i poboczne. Czytając miałam wrażenie jakby wyobraźnia wyświetlała
na ekranie mojego umysłu serial. Interesujący, momentami zabawny, momentami
wzruszający, a nawet dramatyczny. Były chwile, gdy chciałam nakrzyczeć na
bohaterów, jednym czy drugim potrząsnąć, by się opamiętali, a innym (za
przeproszeniem) skopać tyłek. Bez wątpienia "Chyba strzelę focha"
wzbudził we mnie całą gamę emocji. I o to chodzi w czytanych książkach. O
emocje, które wzbudzają. Niezależnie od gatunku.
Wątki,
które bez wątpienia jako pierwsze rzucają się w oczy to przyjaźń i relacje z
"teściowymi". Przeplatają się one wzajemnie tworząc misternie
plecioną rzeczywistość głównego bohatera. Relacje przedstawione w powieści są
jak najbardziej realne i przekonujące, autor umiejętnie przedstawia mocne i
słabe strony swoich bohaterów, stawiając ich przed dylematami moralnymi i
etycznymi, a dialogi dopełniają całości. Nina, Agata, Matylda, Robert i Daria,
a także Maria stanowią dla "Mikołaja" bufor bezpieczeństwa, są jego
przyjaciółmi, wspiera ich, a także sam od nich otrzymuje wsparcie. Ogromnie
podobał mi się wątek przyjaźni w książce i tym głównie dla mnie jest ta
powieść: historią o pięknej przyjaźni.
"Przyjaciele są od rozmawiania,
doradzania, ale nie od oceniania."
Wątek
Marty, matki Wiktora, również zasługuje na uwagę i podejrzewam, że nie bez
powodu znalazł się w książce. Inni czytelnicy określają Martę jako kobietę z
piekła rodem. Coś w tym jest. Nie jest zachwycona, że jej ukochany synek,
jedynak, dziedzic fortuny związał się z facetem, kolejnym którego wypadałoby
pogonić, bo nikt nie jest idealny dla jej ukochanego Wiktorka. Pytanie, czy
kobieta również byłaby traktowana w taki sposób? Jak myślicie?
"Nie wiem, czy wierzę w zapewnienia Wiktora. On może mieć
najlepsze chęci i czuję, że ma. Ale tam jest Marta i to ona pociąga za sznurki.
Zna słabe punkty syna i wie, gdzie nacisnąć, by robił to, co chce mamusia.
Zbudowała swoją pozycję w jego życiu na długo przed tym, zanim pojawiłem się ja
czy ktokolwiek inny. I nie zamierza schodzić z piedestału. Jest za to gotowa
skazać na szafot każdego, kto zagraża jej rządom."
W
opisie przeczytałam, że: "główny bohater dochodzi do wniosku, że nie chce
już być gejem i wpada w ręce ludzi, którzy twierdzą, że homoseksualizm można
wyleczyć. Jak grypę." I to również mnie ciekawiło? Co się stało? Dlaczego?
Czy to w ogóle możliwe? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce. Mnie
one w zupełności zadowoliły.
O
jednym jeszcze chciałam wspomnieć. Zaczynając czytać kompletnie nie brałam pod
uwagę scen erotycznych, a raczej tego, że mogą znaleźć się w książce. Bo to
całkiem naturalne, że będą, prawda? I powiem Wam, że są one bardzo subtelne i w
zasadzie od działania naszej wyobraźni zależy jak te sceny będą wyglądały. Mnie
się taki zabieg ogromnie podobał.
Podsumowując
"Chyba strzelę focha!" jest świetną i lekką, choć nie pozbawioną
ważnych tematów książką. Przyjemny styl, swobodne i naturalne dialogi dodają
przyjemności czytaniu. Zdecydowanie sięgnę po kolejne części, ale będę je sobie
dawkować po troszku, niczym serial.
Moja ocena to 7/10.
Komentarze
Prześlij komentarz