Witajcie
Do wszelakich publikacji traktujących o zaburzeniach i chorobach psychicznych podchodzę emocjonalnie, często wiąże się to z konfrontacją moich własnych doświadczeń z treścią czytanej pozycji. Po "Choroby duszy" Mel Lallande sięgałam z ciekawością, ale i pewną obawą. Czytanie takich książek nigdy nie przechodzi bez echa.
"Choroby duszy"Mel Lallande
Stron: 162
Gatunek: obyczajowa
Wydawnictwo WasPos
Opis:
Dla kogo?
Dla wszystkich łaknących wrażliwości i przemyśleń.
Dla tych, którzy nie oczekują scen seksualnych i akcji.
Dla jednostek wybrakowanych codziennością i odrzuconych przez społeczeństwo.
Dla tych, których wstawianie rano jest chorą udręką.
Dla jednostek, które nie znajdują zrozumienia przez bliskich.
Amanda jest jednostką wyjątkową. Ale nie dlatego że ma supermoce. To, co czyni ją wyjątkową to jej choroba – cierpi na schizofrenię. Dniami i nocami słyszy głosy. A czasami też coś widzi…
I mieszka w nietypowym miejscu – to psychiatryk. Poznaje inne dziewczyny – Melissę, która prawie umarła przez bulimię i Veronicę, którą otacza aura depresji. Każda z nich ma swoją własną historię do opowiedzenia. I jest też Cassandra, która uprzykrza wszystkim życie…
Bo dusza też choruje, opinia o "Chorobach duszy" Mel Lallande
Książki
traktujące o zaburzeniach i chorobach psychicznych przyciągają mnie do siebie
niczym magnez. Wynika to w większości zapewne z chęci skonfrontowania swoich
własnych doświadczeń z doświadczeniami innych, ale także z ciekawości. Uważam,
że o takich tematach powinno się mówić jak najwięcej.
Deja vu
Rozpoczynając
czytanie doznałam uczucia, że coś podobnego już czytałam. Chodzi mi o schemat:
psychiatryk, bohaterka trafia na oddział, poznaje innych chorych i ich
historie. Z takim schematem spotkałam się w innej książce, czytanej kilka
miesięcy wcześniej.
Główna
bohaterka - Amanda trafia na oddział psychiatryczny ponieważ cierpi na
schizofrenię. (Wiecie, ta choroba przeraża mnie chyba najbardziej ze
wszystkich. Kiedy nie wiesz czy to co widzisz i słyszysz jest prawdziwe, czy
jest wytworem umysłu.) Tam poznaje kilka dziewcząt: Veronicę, Melissę oraz
Cassandrę, a także Jacka Jacksona, cierpiącego na silną fobię społeczną
mężczyznę. Każda z bohaterek boryka się z jednym z zaburzeń: Veronica cierpi na
chorobę dwubiegunową, Melissa ma bulimię, a Cassandra... cóż długo nie wiemy co
jej dolega, ja ze swojej strony stawiałam na borderline.
Dziewczyny i ich choroby
Dziewczyny
podczas spotkań zwierzają się ze swoich doświadczeń, wymieniają uwagi dotyczące
inteligencji emocjonalnej, przyczyn ich zaburzeń, a także filozofii. Te
pogadanki - przepraszam, ale tak je odbierałam - były może i ciekawe, pełniły z
pewnością funkcję informacyjną, ale było tego moim zdaniem za dużo jak na
objętość książki i gubiły się w tym postacie bohaterek.
Poza chorobami bohaterek trudno mi
powiedzieć o nich coś więcej i szkoda, że autorka nie dopracowała dziewcząt bardziej.
Przez brak głębszego pokazania osobowości Veroniki, Melissy i Cassandry
(chociaż ta ostatnia poprzez manifestowanie wobec świata swojej wrogiej postawy
wydawała się najbardziej charakterna i charakterystyczna) miałam wrażenie, że
ich postaci są tylko pretekstem do pokazania poszczególnych zaburzeń. O
Amandzie jako o głównej bohaterce i narratorce wiemy najwięcej, obserwujemy
świat jej oczami, choć i tutaj odczuwam niedosyt. Czego mi zabrakło? Jej
spostrzeżeń, jej przemyśleń względem sytuacji w jakiej się znalazła, jej
odczuć. Wszystko czego się dowiadywałam o dziewczynach wynikało z pogadanek i
chociaż to też jakiś sposób na pokazanie cech osobowości poszczególnych
bohaterów, to jednak ta metoda do mnie nie przemawia.
Veronica cierpi na chorobę afektywną dwubiegunową,
jednakże w "Chorobach duszy" autorka skupiła się tylko na fazie
depresji, kompletnie pomijając manię. Szkoda, nawet bardzo. Przez to kompletnie
zapomina się, że mowa o ChAD, która ma również swoją drugą, nie mniej
destrukcyjną w ostrej fazie, stronę.
Głosy
Omamy
słuchowe to jeden z charakterystycznych objawów schizofrenii. Amanda również na
nie cierpi i w fabule jest to świetnie pokazane. Wtrącenia i komentarze
dotyczące bieżącej akcji uatrakcyjniają treść i niejednokrotnie sprawiły, że
uśmiechnęłam się pod nosem, bo w większości są po prostu zabawne. Sama Amanda
wspomina, że słyszy trzy rodzaje głosów (każdy o innym charakterze), niestety
nie czułam tego. Nie było widać szczególnego rozróżnienia na poszczególne
głosy.
Cassandra
Cassandra
to postać moim zdaniem najbardziej wyrazista w całej książce. Wiemy o niej
niewiele, widzimy, że jest wrogo nastawiona do wszystkich i wszystkiego, jest
niemiła, złośliwa, lubi wywoływać awantury. Tak naprawdę nie domyślałam się, że
cierpi na anoreksję póki sama nie zwierzyła się Amandzie. Tak jak wspomniałam w
jej przypadku stawiałam na borderline, jedno z zaburzeń osobowości typu
chwiejnego-emocjonalnie.
Zakończenie
jest kompletnie nieprzewidywalne. Podczas lektury nie można spodziewać się, w
którą skręci akcja i co zaplanowała autorka. Czy takie zakończenie mnie
satysfakcjonuje? I tak, i nie. Ponieważ nie chcę Wam spojlerować, nie mogę
napisać nic więcej na ten temat. Ale kupuję to zakończenie tylko częściowo.
Słowo
na zakończenie
Cieszę
się, że pojawiła się kolejna książka, która w jakiś sposób odczarowuje
zaburzenia i choroby psychiczne. Nikt z chorych i cierpiących na zaburzenia nie
ma wypisane na czole, że ma depresję, schizofrenię, ChAD czy inne.
"Niektórzy
z nas są bardzo dobrymi aktorami - wyglądają normalnie, zachowują się
normalnie, nawet potrafią ukryć się za dodatkową barierą, barierą śmiechu, i
tylko gdy się zapomną, można dostrzec w ich oczach promyk mroku."
Pomimo
pewnych moich zastrzeżeń to całkiem wartościowa pozycja. W lekki i przystępny
sposób przybliża specyfikę zaburzeń psychicznych oraz w stara się w pewnym
stopniu odpowiedzieć na pytanie o ich genezę.
Czy polecam? Naturalnie, że tak.
Moja
ocena 7/10.
Dziękuję
wydawnictwu WasPos za egzemplarz do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz