Wywiad z Katarzyną Wycisk, autorką cyklu

Kochani


Jakiś czas temu na fanpage'u Strefy Booki pojawił się wpis dotyczący pomysłu na cykl wywiadów z autorkami polskiej fantastyki. Myśl taka zaświtała mi, gdy przeprowadziłam wywiad z E. Raj, autorką "Ucznia Nekromanty".

Bo wiecie co? Wcześniej raczej sporadycznie sięgałam po fantastykę, tym bardziej polską. Kiedy zaczęłam stwierdziłam, że nasze polskie autorki w niczym nie ustępują tym zagranicznym. I trzeba o tym mówić, mówić i mówić... :) Bo mamy naprawdę świetne autorki tworzące fantastykę.

Cykl Falcon, w skład, którego wchodzą "Na ścieżce kłamstw" (I), "Na rozstaju dróg" (II) i "Na drodze do prawdy" (III) Katarzyny Wycisk zafascynował mnie ciekawą tematyką, ale przede wszystkim kreacjami bohaterów. A obserwowanie jak z każdym kolejnym tomem zmienia się i ewoluuje styl Autorki było doświadczeniem cudownym i niepowtarzalnym.

Zapraszam Was na wywiad




Pisanie to nie jedyna Twoja pasja. Jest nią również rysunek. Czy czytelnicy będą mieli kiedyś okazję zobaczyć Twoje prace jako ilustracje do Twoich książek?

Dziękuję za to pytanie. Tak się składa, że jestem w trakcie pisania czegoś nowego. Bardzo możliwe, że postawiłam sobie dość wysoką poprzeczkę, ponieważ to, co chodzi mi po głowie, nie będzie wcale łatwe do zrealizowanie. Chciałabym napisać dwutomową powieść, która zawierać będzie ilustracje i mapki własnoręcznie przeze mnie rysowane.

Skąd wziął się pomysł na Falcon? (Chodzi o ten moment, gdy pojawił się zalążek samego pomysłu, pierwsza scena, pierwsze zdanie itp)

Hm, trudno to stwierdzić. Większość moich pomysłów pojawia się zazwyczaj zaraz po przebudzeniu, więc podejrzewam, że z Falconem też tak było. Miewam bardzo osobliwe sny, ale dla kogoś, kto kocha pisać książki jest to całkiem pomocne.

Wiem, że nie piszesz spontanicznie. Musi być plan. Jak wyglądał proces powstawania trylogii?

Plan to może za dużo powiedziane. Przed pisaniem robię bardzo ogólny spis wydarzeń oraz postaci. W trakcie pisania fabuła często się u mnie zmienia, więc nigdy nie widziałam sensu w tworzeniu dokładnego planu. Dla przykładu - Falcon miał zaplanowane cztery zakończenia. Tak, aż cztery. Całe szczęście współpracuję ze wspaniałymi Beta-czytelniczkami, które pomagają mi w takich sprawach. Gdyby nie one, pewnie nadal bym siedziała przed laptopem, zastanawiając się, które zakończenie wybrać, a może napisałabym jeszcze kolejnych parę.

Jak długo powstawały poszczególne części cyklu?

Pierwsza około pół roku, druga tak samo, później na świat przyszła moja córeczka i na trzecią część potrzebowałam ponad rok.

Bohaterowie Falconu obdarzeni są niebywałymi, niejednokrotnie śmiertelnie groźnymi mocami. Skąd czerpałaś inspirację dla ich tworzenia?

Myślę, że po trochu ze wszystkiego. Inspiruję się muzyką, filmami, książkami, często także rysunkami, obrazami czy fotografiami.

Co czułaś, gdy postawiłaś ostatnią kropkę w "Na drodze do prawdy"?

Satysfakcję i zadowolenie. Cieszę się, że udało mi się zamknąć tę serię, ponieważ mogę teraz zacząć pracę nad kolejną powieścią.
Już tak mam, że w głowie siedzi mi mnóstwo pomysłów i gdybym tylko mogła, pisałabym bez przerwy, a nikt nie byłby w stanie oderwać mnie od laptopa (chyba, że podałby mi kartkę i ołówki… to tak na zmianę – pisanie, rysowanie, pisanie, rysowanie).
Wracając do Falconu, jestem bardzo ciekawa, jak czytelnicy zareagują na finał tej historii. Uwielbiam czytać obszerne wiadomości, w których ktoś pisze, co mu się podobało, co nie, co zaskoczyło itd. Aż zacieram rączki w oczekiwaniu na Wasze opinie.

Falcon został wydany w Ridero, prawdę mówiąc niewiele książek (no dobra, tylko Falcon) czytałam wydany w taki sposób. Nie miałaś obaw, że Twoja książka zginie gdzieś w ogromie wydawanych obecnie książek, takich w tradycyjnych wydawnictwach i vanity? Miałaś przemyślany plan promocyjny itp?

Szczerze mówiąc, wydając pierwszy tom Falconu nie miałam żadnego planu promocyjnego. Wydałam głównie z myślą o bliskich i znajomych. Nie spodziewałam się, że stworzona przeze mnie historia zostanie tak dobrze odebrana. Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu, teraz zrobiłabym praktycznie wszystko inaczej.
Wydanie i promocja drugiego tomu także nie były przeze mnie dobrze przemyślane. Dopiero niedawno zaczęłam orientować się co i tak. Dołączyłam do różnych grup pisarskich i zaczęłam kontaktować się z osobami, które są bardziej doświadczone ode mnie.
Między innymi dlatego ostatni tom Falconu jest, przynajmniej w moim odczuciu, najlepszy. Miałam tutaj do pomocy wspaniałe Beta-czytelniczki oraz patronów medialnych, którzy pomogli w promocji tej właśnie części.
Jeśli chodzi o self-publishig jestem całkiem zadowolona. Z całą pewnością nie wybrałabym wydawnictw vanity, ale jestem otwarta na wydawnictwa tradycjonalne. Myślę, że po skończeniu mojej nowej powieści będę wpierw próbować szczęścia wysyłając tekst do wydawnictw tradycjonalnych, a dopiero później, jakby nie było żadnego odzewu, wzięłabym sprawy w swoje ręce i wydała sama.

Gratuluję uzyskania przez Falcon statusu bestsellera wydawnictwa Ridero.

Dziękuję bardzo. Była to dla mnie wielka niespodzianka i radość. Możliwe, że to nic takiego, ale jako początkująca pisarka byłam bardzo szczęśliwa.

Jak wygląda zwyczajny dzień Katarzyny Wycisk?

Odkąd na świat przyszła moja córeczka jest trochę chaotycznie i zwariowanie. Piszę zazwyczaj późnymi wieczorami, jak mała zaśnie. Rysowaniu, czyli mojej wielkiej pasji i pracy, poświęcam każdą wolną chwilkę. Przynajmniej raz dziennie, choćby na kilka minut, sięgam po książkę, by móc oderwać się od codzienności i wciągnąć w świat fantastyki.

Twoja przygoda z pisaniem zaczęła się od...

Piszę, odkąd tylko pamiętam. Z początku zapisywałam wszystko w zeszytach – czasami spinałam po kilka naraz (parę takich kanapkowych zeszytów-książek mam zachowanych w szufladce) Z czasem polubiłam się z klawiaturą, ale robienie notatek na brudno zostało mi do dziś.

Jak Twoi bliscy reagują na to, że jesteś pisarką?

Myślę, że są ze mnie dumni. Nawet moja babcia z dziadkiem przeczytali wszystkie części Falconu, z czego byłam niezmiernie zadowolona. Moja siostra, która nie należy do moli książkowych, także przeczytała Falcon od deski do deski i na dodatek jej się spodobał… miód na serce. Mama jest moją fanką od samiusieńkiego początku. Przeczytała praktycznie każdą historię, którą stworzyłam, za co jestem jej bardzo wdzięczna. Wszyscy moi bliscy wspierają mnie w tym, co robię i dodają pewności siebie.

Falcon zakończony... Co następne? Nad czym teraz pracujesz? Naturalnie rozumiem, że nie zdradzisz zbyt wiele, ale choć odrobinkę, na zachętę 😉

Rozgadałam się na ten temat już na wstępie, ale cóż, jak jakiś pomysł pojawi się w mojej głowie, to nie mogę przestać o nim myśleć i gadać – taka już jestem.
Nowa powieść to dystopia. Jak już wspomniałam będą mapki i ilustracje. Wymyśliłam dość zawiłą fabułę i mam nadzieję, że dam radę stworzyć z tego coś, co podbije serca moich czytelników. Będzie krew, będą flaki. Nie zabraknie tajemnic i intryg. Maleńki wątek romantyczny też się znajdzie. Na dzień dzisiejszy planuję duologię, ale kto wie, może jak mnie zbytnio poniesie wyjdą w rezultacie trzy książeczki.
Więcej nie zdradzam, ale obiecuję, że na moim fp będą pojawiać się co jakiś czas kolejne szczegóły. Może nawet podzielę się z Wami przedpremierową ilustracją.
Trzymajcie kciuki, by pisanie sprawnie poszło.

 Dziękuję za poświęcony czas i udzielone odpowiedzi.

Komentarze

  1. "Jeśli chodzi o self-publishig jestem całkiem zadowolona. Z całą pewnością nie wybrałabym wydawnictw vanity" - trochę to niepoważne stwierdzenie. Self a vanity to bardzo podobny system wydania książki. W vanity stoi wydawnictwo za autorem, w selfie można wydać wszystko, bo sam autor decyduje czy jest dobry czy nie. Taka różnica. Robienie demona z vanity, jak samemu wydało się w selfie jest żenujące.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego niepoważne stwierdzenie? Autorka nie oceniła negatywnie publikowania w vanity, po prostu udzieliła odpowiedzi, że ona by nie wybrała takiego typu wydawnictwa.

    Cóż z tego,że w vanity wydawnictwo stoi za autorem? Bolesna prawda jest taka, że w vanity i tak płaci autor (I tylko w tym wypadku masz rację, że self i vanity są podobne), a część takich wydawnictw gotowe jest wydać wszystko (bo nie za swoje pieniądze, a jeśli już to niewielkie; nie będą ryzykować strat przy nieznanych nazwiskach), nie wspomnę już, że jeśli autor sam się nie zakręci przy reklamie swojej książki to wydawnictwo tego za niego nie zrobi. Nie wnikam dlaczego masz takie podejście, tym bardziej, że Kasia Wycisk nie demonizuje tego rodzaju wydawnictw.
    Czytałam wiele książek z vanity, a ich jakość była przeróżna.

    Proponuję nie nadinterpretowywać czyjejkolwiej wypowiedzi.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz