Ludzie, nieludzie i "Indygo", czyli moja opinia o książce Camille Gale

Dzień dobry,


Wiedzieliście, że za obco brzmiącym nazwiskiem Camille Gale kryje się nasza rodzima autorka? Ja nie, dowiedziałam się przy okazji :). Jeśli lubicie romans osadzony w gatunku fantasy nie możecie przejść obok tej książki obojętnie. 

Zapraszam na recenzję. Autorce serdecznie dziękuję za udostępnienie mi e-booka do recenzji. 




"Indygo"Camille Gale

Stron: 336
Gatunek: fantastyka, romans
Wydawnictwo Poligraf

Opis wydawcy:
Skye, trzydziestoletnia rozwódka, wiedzie uporządkowane i nieco nudne życie agentki nieruchomości. Wszystko zmienia się, gdy w jej biurze pojawia się tajemniczy brunet Daniel, który okazuje się wilkołakiem. Pracując dla Daniela, Skye pakuje się w tarapaty, gdy na jaw wychodzi, że jest ona człowiekiem indygo odpornym na hipnozę wampirów. By ochronić dziewczynę przed ich zakusami, Daniel i jego wataha przyjmują ją pod swoją opiekę, wtedy poznaje ona trudne zależności hierarchiczne panujące w stadzie. Tymczasem odkrycie specyficznych zdolności indygo staje się dla Skye dopiero początkiem problemów, zwłaszcza gdy okazuje się, że rodzące się między nią a Danielem uczucie nie wszystkim jest na rękę…

Odpowiedni moment

Często dzieje tak, że książki, które wybieram do czytania najpierw kilkakrotnie, a niekiedy wielokrotnie, rzucają mi się w oczy okładką, bądź opisem. To drugie zdecydowanie rzadziej, bo jestem wzrokowcem i jednak to okładka w pierwszej kolejności ma znaczenie. A czasem dzieje się tak, że choć początkowo nie zakładałam przeczytania danej książki, a przynajmniej nie w najbliższej przyszłości, to jednak po nią sięgam... Z "Indygo" Camille Gale tak właśnie było.
                 Czy to była dobra decyzja? Czy branie w swoje czytelnicze łapki romansu paranormalnego, podczas, gdy nawet zwykłe romanse ciężko mi zdzierżyć było dobrym pomysłem? Czy zrobiłam tym krzywdę nie tylko sobie, ale i książce nie potrafiąc docenić jej walorów (jeśli takowe posiadała) decydując się na utwór z gatunku, który omijam szerokim łukiem?
Może nie przyznaję się do tego wprost i zaraz przy pierwszej rozmowie, ale w głębi duszy jestem romantyczką ;), a w dodatku do fantastyki mi najbliżej.

Pierwsze wrażenie

Już po pierwszych zdaniach przekonałam się, że autorka ma bardzo dobry styl pisania. Naturalny i lekki, a ponad to widać było, że historia nie jest pisana na siłę, tylko wypływa z duszy  twórczyni. Zaczynałam czytać "Indygo" siedząc w poczekalni ośrodka zdrowia i w mało komfortowych warunkach dałam się wciągnąć w tę opowieść na tyle, że w ciągu kolejnych dwóch przedpołudni skończyłam czytać całą książkę.

Wrzuć do kotła dwa dorodne wilkołaki, rudowłosego wampira, kobietę z odzysku, zamieszaj, patrz i baw się dobrze ;)

Nie da się ukryć, że pomysł na fabułę jest mocno oklepany, ale w sumie jak się tak zastanowić to wszystko już było, od autora i jego wyobraźni zależy tylko co z czego uszczknie i z czym wymiesza, a do tego doprawi swoim talentem. W "Indygo" w rolach głównych mamy więc wilkołaki. Nie jednego, ale całą watahę. Pięciu dorodnych chłopów, umięśnionych, zwierzęco przystojnych, o nieokiełznanej naturze, ale skupiamy się tylko na dwóch wilkach dominujących, czyli Danielu i Tristanie.
                Mamy też wampiry. Jest ich więcej, ale uwaga skupia się tylko na jednym. Za to jakim. Dante - uroczy, skryty, wrażliwy, delikatny, zmysłowy, a do tego rudowłosy. Nie dość, że imię ma rewelacyjne, to jeszcze kolor włosów... No dobra, przyznaję się, mam do niego słabość.
                No i Skye Evans. Narratorka tejże historii. Drobniutka blondynka, około trzydziestki, krótko po rozwodzie, prowadząca własne biuro nieruchomości. Kobieta samodzielna, zaradna i samotna, która w pewnym momencie zmienia się w kobietę w tarapatach, którą wszyscy chcą się opiekować i chronić.  A do tego ma moc/umiejętność/cechę , o której, gdyby nie poznanie nieludzi i wkroczenie do ich świata nigdy by się nie dowiedziała.
                Jak łatwo się domyślić pomiędzy Skye, Danielem, Tristanem i Dante coś jest... właśnie, coś, tylko co? Ogromnie, ale to naprawdę ogromnie podobało mi się jak autorka budowała napięcie i tworzyła emocjonalne zawirowania dla tej czwórki. I chociaż to jest docelowo romans, to przede wszystkim budowany relacjami, emocjami, czymś kruchym i ulotnym, tym  co towarzyszy czasem starciom osób, które na siebie wzajemnie oddziałują.
                Może i rola kobiety w opałach jest mało ciekawa i sztampowa, to jednak do Skye pasuje mi bardziej osobowość, którą pokazuje kilkakrotnie w książce, gdy jest zadziorna, pewna siebie, taka trochę "hej do przodu". Jednakże to pierwszy tom, nie wiem co wymyśliła dla swoich bohaterów Camilla Gale. A ponieważ dobrze wypełnionym zadaniem każdego bohatera jest ewoluować mam nadzieję na zmianę Skye.

Świat niby tak sam, a jednak inny

Miejscem akcji "Indygo" jest niewielkie miasteczko Rykersville położone niedaleko Los Angeles. Brakowało mi większego oddania charakteru tego miejsca, klimatu, czegoś co pozwoliłoby mi bardziej się wczuć w to miejsce. Wiem, że nie na tym skupiona jest fabuła, ale byłoby to ciekawe dopełnienie.           Być może bliskość Los Angeles tłumaczy też fakt, że wszyscy wspomniani w książce bohaterowie są  piękni i przystojni, co raczej jest mało realne.  Ale jakby nie było "Indygo" to fikcja i fantazja, więc dlaczego nie?
                O wiele łatwiej jest mi się odnaleźć w rzeczywistości stworzonej przez autora, gdy realia książkowe nie odbiegają zbytnio od tych fantastycznych. W utworze C. Gale świat jest prawie taki jaki znamy. Oprócz zwykłych ludzi zamieszkują go również osobniki nazywane nieludźmi, czyli wszelakiej maści wilkołaki, wampiry, wiedźmy, mary itp. I nie ma tak, że normalni, zwyczajni, nudni ludzie bezkrytycznie przyjmują istnienie tych istot. Są zatwardziali przeciwnicy, są protesty, są sprzeciwy, a nieludzie pozostają w mniejszości i wolą unikać rozgłosu.
                Z tematyką ludzi indygo spotkałam się przy okazji książki, z zupełnie innego gatunku, więc pojawienie się go w tej książce nie było dla mnie nowością,  co nie zmienia faktu, że tytuł mnie zaintrygował i ciekawa byłam co się za nim kryje.

Relacje, emocje, napięcie, subtelność, romans

Ogromnym plusem jest brak wyuzdanych scen erotycznych z udziałem całej czwórki ;). Kochani, to nie taka literatura. W zasadzie jeśli chodzi o sceny erotyczne jest aż jedna, ale za to pięknie, spokojnie i dość krótko opisana. Jak widać nie trzeba rozpisywać się na nie wiadomo ile stron, żeby przedstawić zbliżenie. Nie znajdziecie tu żadnego zdzierania z siebie ubrań, żadnych gorących pocałunków czy namiętnych deklaracji. Skye choć zdezorientowana i nie do końca potrafiąca sprecyzować i uporządkować emocje, które odczuwa w stosunku to tych trzech chłopaków, nie jest jakąś głupią trzpiotką, która nie wie,  którego nieludzia "skosztować". Gubi się w swoich odczuciach, to prawda, ale czy można ją za to winić?
                Chociaż autorka rewelacyjnie wykreowała i zbudowała napięcie emocjonalne pomiędzy postaciami, to jednak czuję pewien niedosyt w pokazaniu bezpośrednich i codziennych relacji członków watahy. Przydałoby się kilka zabawnych scen pomiędzy chłopakami, jakieś głupie docinki, żarty, typowe zachowania w zgranej i zaprzyjaźnionej grupie. Bo chociaż wzajemne więzi były dla mnie wyczuwalne i czytelne, to jednak zabrakło mi tych paru scenek. I jak dla mnie Alfa w pewnym momencie zrobił się trochę zbyt miękki... Domyślam się, że miało to na celu pokazanie jego ludzkiego oblicza oraz tego, że on również ma uczucia. W ogóle podobało mi się, pokazanie hierarchii watahy i tego jak ogromne znaczenie ma ona dla członków stada.

Koniec gadania, czas na podsumowanie:

"Indygo" Camille Gale skierowana jest do nieco innej grupy docelowej niż ja się zaliczam, to spędziłam przy tej książce kilka przyjemnych godzin. Sprawił to zdecydowanie styl autorki i jej umiejętność grania na emocjach. Poza tym C. Gale swoim dziełem poruszyła we mnie ukrytą głęboko i sporadycznie uaktywnianą cząstkę romantyczną. Uwielbiam wszelakie istoty nadnaturalne, a także skomplikowane i nieoczywiste relacje i emocje. To było bardzo dobre połączenie, na które trafiłam w odpowiednim czasie.
                Moja ocena to 8/10.


Komentarze