Zapraszam Was serdecznie na opinię o kolejnym kryminale :)
"Czerwony lód"
Małgorzata Radtke
Stron: 430
Gatunek: kryminał
Wydawnictwo WasPos
Opis wydawcy:
"Sierż. szt. Szadurski po policyjnej akcji w rezerwacie Beka otrzymuje wezwanie na miejsce zdarzenia do zakładu produkującego mrożonki w Szelewie. Podłoga na hali produkcyjnej zalana jest ludzką krwią. Brak ciała oraz nagrań z monitoringu od samego początku komplikuje śledztwo.
Po odnalezieniu ciała brygadzistki zostają utworzone trzy grupy śledcze. Szadurski pod ścisłym nadzorem naczelnika i prokuratora prowadzi sprawę, w której napotyka liczne komplikacje: nie tylko dyrekcja manipuluje dowodami i zeznaniami pracowników obecnych feralnej nocy na terenie zakładu, ale także jeden z istotnych świadków umiera.
Morderstwo brygadzistki wywiera na Szadego większy wpływ niż przypuszczał, co powoli prowadzi go na dno. Z czasem, przez niewiarygodne zeznania oraz podkładane dowody, jest zmuszony korzystać z niekonwencjonalnych metod.
Co takiego ukrywa zarząd firmy, że jest gotowy poświęcić ludzkie życia, aby prawda nigdy nie wyszła na jaw? Czy Szademu uda się znaleźć zabójcę? I co najważniejsze: ile będzie musiał poświęcić dla rozwiązania tej sprawy?
„Czerwony lód” to nie tylko powieść kryminalna z dobrym tłem i intrygującymi postaciami, ale również konkretna dawka emocji oraz akcji, w której nie brakuje pościgów czy scen walk."
Pokusy i oczekiwania
Sierżant sztabowy Marcin Szadurski i reszta
Litry krwi, ale gdzie jest trup? Czyli to i
owo o fabule...
Styl (i nie tylko) ma znaczenie
Podsumowanie
"Czerwony lód"
Małgorzata Radtke
Stron: 430
Gatunek: kryminał
Wydawnictwo WasPos
Opis wydawcy:
"Sierż. szt. Szadurski po policyjnej akcji w rezerwacie Beka otrzymuje wezwanie na miejsce zdarzenia do zakładu produkującego mrożonki w Szelewie. Podłoga na hali produkcyjnej zalana jest ludzką krwią. Brak ciała oraz nagrań z monitoringu od samego początku komplikuje śledztwo.
Po odnalezieniu ciała brygadzistki zostają utworzone trzy grupy śledcze. Szadurski pod ścisłym nadzorem naczelnika i prokuratora prowadzi sprawę, w której napotyka liczne komplikacje: nie tylko dyrekcja manipuluje dowodami i zeznaniami pracowników obecnych feralnej nocy na terenie zakładu, ale także jeden z istotnych świadków umiera.
Morderstwo brygadzistki wywiera na Szadego większy wpływ niż przypuszczał, co powoli prowadzi go na dno. Z czasem, przez niewiarygodne zeznania oraz podkładane dowody, jest zmuszony korzystać z niekonwencjonalnych metod.
Co takiego ukrywa zarząd firmy, że jest gotowy poświęcić ludzkie życia, aby prawda nigdy nie wyszła na jaw? Czy Szademu uda się znaleźć zabójcę? I co najważniejsze: ile będzie musiał poświęcić dla rozwiązania tej sprawy?
„Czerwony lód” to nie tylko powieść kryminalna z dobrym tłem i intrygującymi postaciami, ale również konkretna dawka emocji oraz akcji, w której nie brakuje pościgów czy scen walk."
Pokusy i oczekiwania
Co mnie skłoniło do sięgnięcia po
"Czerwony lód"? Po pierwsze okładka. A w zasadzie jej kolorystyka.
Gryzącym się zestawieniem kolorystycznym (niebieskiego i czerwonego) raz po raz
przyciągała moje spojrzenie. Po drugie to kryminał, te czytam zawsze chętnie,
po trzecie to debiut, a debiuty uwielbiam. Oczy i serce krzyczały
"bierz" (a raczej "zgłoś się"), jednocześnie rozum kazał
się zastanawiać: "a co jeśli za tą krzykliwą okładką nic fajnego się nie
kryje?". Na szczęście w kwestii książek nie słucham rozumu, dopisało mi
szczęście i w moje ręce trafił egzemplarz książki, z cudowną dedykacją,
pocztówką oraz zakładkami.
Sierżant sztabowy Marcin Szadurski i reszta
Sierż. szt. Marcin Szadurski, nazywany potocznie Szadym, oraz Patryk
Błoński, czyli Błona, to kolejny świetny duet policjantów, który miałam
przyjemność poznać. Szady jest bardzo dobrze wykreowany, ma zalety i wady, przez co jest bardzo realny i da się go lubić
od samego początku, poza tym nie brak mu poczucia humoru. Niestety tylko on
jest tak dobrze przedstawiony. Szkoda, że Autorka skupiła się głównie na nim,
podczas gdy jego partner potraktowany
został nieco po macosze. Mam jednak nadzieję, że w kolejnych tomach poznam go
nieco lepiej.
Wygląd Szadego
poznawałam po trochu, tyle ile chciał w danym momencie o sobie powiedzieć.
Zawsze wyobrażam sobie postaci czytanych książek, robię to automatycznie, a gdy
na początku brak mi opisu bohaterów, to moja wyobraźnia szaleje i zdarza się,
że pomiędzy moją wizją, a wizją autora pojawia się rozdźwięk. Tutaj tak właśnie
było, ale nie przeszkadzało mi to w cieszeniu się lekturą.
Kryminalne
śledztwo, w które zostałam rzucona niemalże od razu, owocuje pojawieniem się
całego grona postaci. Wywołali u mnie niezły chaos i długo w trakcie czytania
gubiłam się kto jest kim. Zwyczajnie było ich za dużo na raz i często łapałam
się na tym, że nie wiem kim jest np. Zielińska (czy ktoś inny, nazwisko wybrane
przypadkowo).
Litry krwi, ale gdzie jest trup? Czyli to i
owo o fabule...
Nie ma ciała, nie ma sprawy... To jeden z moich ulubionych wątków, czy
to w książkach, czy serialach. Zagadka kryminalna wymyślona przez Autorkę jest
intrygująca: oto okazuje się, że na hali dużej firmy produkującej mrożonki
znaleziono krew, a jej ilość świadczy o tym, że ranna osoba nie mogła przeżyć.
A trupa nigdzie nie ma... Ale nie tylko dlatego było ciekawie. Wiecie jak
powstają mrożonki? Ja nie wiedziałam, ale po lekturze "Czerwonego lodu"
dziesięć razy częściej zastanowię się zanim włożę paczuszkę zupy jarzynowej do
koszyka w supermarkecie.
Innym ciekawym
wątkiem było samo narzędzie zbrodni. Nie zdradzę Wam co nim było, ale w pewnym
momencie pomyślałam sobie, że może być ciekawie... że zrobi się trochę dziwnie,
odrobinę metafizycznie (taa... uroki posiadania bujnej wyobraźni), ale nic z
tych rzeczy. Żałuję odrobinę, bo osobiście lubię mieszanki gatunkowe, ale poniekąd
rozumiem tylko nadmienienie i krótkie wyjaśnienie pochodzenia narzędzia
zbrodni.
Nie mogę się nie
doczepić do wątku obyczajowego. Podczas, gdy związek z Alicją jeszcze mnie
satysfakcjonował, chociaż kompletnie nie rozumiałam jej postępowania i
myślenia, to wątek rodziców zwyczajnie mnie rozczarował. Chciałabym więcej szczegółów i nie pogniewałabym się na większe
rozwinięcie tego wątku. Domyślam się, że w kolejnych częściach mogę dowiedzieć
się więcej, ale nie zmienia to faktu, że czułam spory niedosyt.
Ogromnie się
cieszę, że Autorka zwróciła uwagę na to czym w dzisiejszych czasach żywią się
media. Wiem, to brzydkie określenie, ale tak właśnie jest. Wystarczy włączyć
pierwsze lepsze wiadomości. Pod tym względem popieram Szadego.
"(...) Nie dawali ludziom żyć,
zarabiali na cudzym nieszczęściu. Czy ludzkość kiedyś zmieni priorytety? Czemu
nikt nie czyta o kotkach uratowanych z drzew?"
Sama pracuję w
zagranicznej firmie produkcyjnej i po poznaniu Pihona, chociaż fikcyjny,
doceniam obecny charakter swojego miejsca pracy. W "Czerwonym lodzie"
zagraniczny koncern to zło wcielone, wszechobecna zawiść, restrykcje, mobing...
Iluż ludzi zmuszonych jest z powodów finansowych do pracy w podobnych
miejscach?
Akcja posuwa się
do przodu w idealnym tempie; nie miałam czasu się znudzić, ani nie miałam
poczucia, że wydarzenia następują po sobie zbyt szybko. Zwroty jakie
zaserwowała mi Autorka i emocje z tym związane były zaskakujące, a w jednym
wypadku wręcz oszałamiające i wzruszające.
Styl (i nie tylko) ma znaczenie
W miarę duża czcionka, zastosowana interlinia w połączeniu z lekkim piórem
Małgorzaty Radtke i wciągającą opowieścią sprawiły, że czytanie było prawdziwą
przyjemnością. Stosunkowo krótkie rozdziały połykałam jeden za drugim i ani się
spostrzegłam miałam za sobą sporą część powieści. Dlatego tak je lubię, bo
dzięki temu czyta mi się dużo szybciej.
Podsumowanie
Jeśli lubicie sympatyczne duety policjantów śledczych, intrygującą
sprawę do rozwiązania, zwroty akcji i sceny rodem z filmu sensacyjnego, krótkie
rozdziały to zachęcam Was do sięgnięcia po "Czerwony lód". Bardzo
udany debiut Małgorzaty Radtke.
Komentarze
Prześlij komentarz