"Kawiarnia na końcu świata" - opinia

Hej, hej!

Ostatnio jestem trochę zakręcona i pokręcona i jakoś tak mam nie po drodze... W zasadzie ze wszystkim. Na szczęście to mija. Jest i recenzja. Niebawem kolejne...

Zapraszam na opinię o "Kawiarni na końcu świata" Johna Streleckiego (nie wiem czy tak się to odmienia, ale wiecie o kogo chodzi). 

▶ RECENZJA ◀

"Kawiarnia na końcu świata"
John Strelecky

Stron: 137
Gatunek: poradnik
Wydawnictwo Aktywa

Z okładki:
"W wieku trzydziestu trzech lat John doświadczył czegoś, co na zawsze zmieniło jego życie, i w przypłwie natchnienia postanowił napisać Kawiarnię na końcu świata. Nie posiadał kierunkowego wykształcenia, które mogłoby mu w tym pomóc. Niniejsza książka jest jego debiutem literackim".

Na okładkę książki po raz pierwszy natknęłam się na blogu Andżeliki z Czytam dla przyjemności, która recenzowała "Kawiarnię". Pomyślałam sobie: ok, fajnie byłoby ją przeczytać. Zaintrygował mnie tytuł, choć prawdę mówiąc treść pozostawała dla mnie tajemnicą. I zapewne bym po nią nie sięgnęła, bo... Nie czytam poradników. Nie wierzę w te wszystkie złote rady jak zostać milionerem, jak w cudowny sposób odmienić swoje życie, stać się niemożliwe szczęśliwym i tym podobne rzeczy. No nie wierzę i już. 

Może i "Kawiarnia" to poradnik, ale w ciekawym stylu, a przede wszystkim przystępnej formie (mała objętość i duża czcionka). Całość oparta jest na banalnym wątku: otóż mężczyzna (o imieniu John) sfrustrowany i zmęczony swoją pracą i życiem poza nią też, przypadkiem trafia do kawiarni... Tam spotyka kilkoro ludzi, z którymi toczy interesujące rozmowy, a wyjściem do nich są trzy zdania z menu... Intrygująco? 

Wiecie... Tytuł stworzył w mojej wyobraźni wizję bohatera, który nagle porzuca wszystko co znał i rozpoczyna całkiem nowe, zupełnie odmienne życie od tego, które wiódł wcześniej, spotyka ciekawych ludzi, odnajduje swoje miejsce na ziemi itp. Wiecie o co chodzi... Pomyliłam się nieco ☺, ale niej byłam zawiedziona. 

"Kawiarnia" zwraca uwagę na ważny temat wszechobecnego konsumpcjonizmu, gonienia za pieniądzem, bombardowania nas zewsząd reklamami oddziałującymi na nasze świadomości i podświadomości, że potrzebujemy tego, śmego i owego, aby stać się szczęśliwym, pięknym, zdrowym itd. Chociaż akurat jeśli o mnie chodzi nie kieruję się reklamami przy wyborze produktów (a przynajmniej tak mi się wydaje) to zdecydowanie mocniej zadziałało na mnie zwrócenie uwagi na uwięzienie w błednym kole wynagradzania sobie ciężkiej pracy kupowaniem różnych niekoniecznie potrzebnych rzeczy.

Ta cienka książeczka skłania nas, skłoniła mnie, do zatrzymania się, zastanowienia się nad swoim życiem, postępowaniem. Do przeanalizowania swojego życia. Do zadania sobie pewnych pytań. W zasadzie to co przeczytałam w poradniku Johna już znam, a część nawet realizuję.  

Trzeba przyznać, że utwór napisany jest lekko, czyta się bardzo przyjemnie i szybko. I jest skierowana do każdego Czytelnika. Nie ma tu dobrych rad. Nie ma gotowego planu, bo każdy z nas jest inny.  Są natomiast głębokie rozmowy, anegdoty i odrobina metafizyki. Trochę obawiałam się religijnej gadki, ale bezpodstawnie jak się okazało.

Każdy z nas sam musi chcieć odnaleźć sens swojego istnienia. Każdy z nas ma możliwość otworzenia się na coś nowego, niezwykłego, prostego, a jednocześnie wcale nie tak łatwego w wykonaniu. Dlaczego?  

Zastanawialiście się kiedyś jaki jest Wasz sens życia? Jesteście gotowi zadać sobie to pytanie i poszukać w swoim wnętrzu odpowiedzi? Jeśli tak, książka Johna może Wam nieco pomóc.
Jeśli o mnie chodzi bardzo polecam.

Moja ocena na Lubimy Czytać 8/10.

Za egzemplarz do recenzji dziekuję Wydawnictu Aktywa.


Komentarze