"Motyl" - opinia

Dzień dobry Wielkanocnie 🐣🐥🐣🐤

Korzystając z czasu wolnego udało mi się napisać opinię o książce Lisy Genovy pt. "Motyl".

▶ RECENZJA ◀

"Motyl"
Lisa Genova

Stron: 417
Gatunek: obyczajowa
Wydawnictwo FILIA


Alice Howland jest profesorem Harvardu, uprawia jogging, pracuje i korzysta z życia; jest szczęśliwą i spełnioną kobietą. Kiedy zaczyna tracić pamięć początkowo winą za to obarcza przemęczenie i początki menopauzy. Jednak diagnoza jest druzgocząca: Alice cierpi na chorobę Alzhaimera o wczesnym początku, uwarunkowany genetycznie. Musi pogodzić się z tym, że niebawem straci swoją tożsamość. Zapomni kim jest, co kocha, a czego nienawidzi. Przestanie poznawać swoje dzieci. Próbuje się przed tym obronić, tworząc w komputerze specjalny folder o nazwie MOTYL.

                              🌾

"Przed rokiem naurony w jej głowie, umiejscowione niedaleko uszu, zaczęły obumierać, lecz cały proces odbywał się zbyt cicho, by mogła go usłyszeć. (...)
Niezależnie od tego czy było to molekularne morderstwo, czy też komórkowe samobójstwo, jej ciało nie było w stanie jej ostrzec, że umiera"

                             🌾

To właśnie jest najgorsze w tej chorobie. Jej podstępność i niezauważny rozwój. Jest niczym nowotwór złośliwy bez szans na wyleczenie. O tyle jednak okrutniejszy, że w miarę postępu choroby nie mamy możliwości pożegnania się z bliskimi bo zwyczajnie nie będzie się pamiętać kto jest tym bliskim. Czy ktoś kto nam pomaga jest członkiem rodziny, czy kimś obcym z personelu. 

Po "Motyla" sięgnęłam doskonale zdając sobie sprawę z jego tematyki. Styl Autorki poznałam czytając jej nie mniej interesującą "Lewą stronę życia", więc nie mogę mówić o jakimś zaskoczeniu fabułą czy formą wypowiedzi.

Konstrukcja książki oraz odpowiednio dostosowany styl w doskonały sposób oddają degradację umysłu Alice, zmiany jakie zachodzą w jej codziennym funkcjonowaniu, jak choroba stopniowo odbiera jej niezależność i istotę jej osobowości.

Patrząc na rodzinę głównej bohaterki widać różne reakcje w obliczu choroby: negację, strach, lęk i akceptację. Sama Alice początkowo nie przyjmuje do wiadomości swego stanu, nie wyobraża sobie siebie jako osoby kompletnie nie zdolnej do samodzielnego funkcjowania, nie pamiętającej ukochanych osób, nawet nie poznającej swego odbicia w lustrze.
Opracowuje plan MOTYL.

Te kilka pytań i odpowiedzi mają jej dać obraz jak bardzo choroba zniszczyła jej umysł. I tak naprawdę dla mnie tych kilka zdań pojawiających się co jakiś czas było najbardziej wymowne.

Jak w każdej czytanej książce jednych bohaterów lubię mniej, innych bardziej, w jednych się wręcz zakochuję, a inne są mi kompletnie obojętne. W "Motylu" najbardziej irytował mnie John i jego postawa. Nie mogę jednak mieć do niego pretensji, bo każdy z nas czym innym kieruje się przy podejmowaniu decyzji i chociaż momentami wewnętrznie miałam ochotę nim potrząsnąć, to nie potrafię mieć do niego żalu. 

Czytając "Motyla" zastanawiałam się jak w naszych, polskich realiach wygląda los dotkniętych tą straszną chorobą, obawiam się jednak, że nijak ma się do sytuacji przedstawionej w książce.

                               🌾

"Motyl" Lisy Genovy to udane studium choroby Alzhaimera. Przede wszystkim jednak to powieść o walce z samym sobą, o sile miłości i rodziny. To książka piękna, wzruszająca i skłaniająca do refleksji. W pewien sposób zmuszająca nas do zadania sobie pytania: jak ja bym się zachował/a gdyby dotknęło to mnie lub kogoś z mojej rodziny? 



Zdecydowanie POLECAM.





Komentarze