"Płonący Lód" - opinia

▶RECENZJA◀

"Płonący Lód. Nieczyste zagranie" t.1
Patrycja Kuczyńska, Monika Rępalska

Wydawnictwo: Novae Res
Gatunek: erotyczna, Young Adult
Stron: 456

Patrycja Kuczyńska i Monika Rępalska to debiutujące, młode pisarki. Ich pierwszą powieść "Płonący Lód" przeczytałam dzięki uczestnictwu w akcjo BookTour organizowanym przez jedną z Autorek. Ogromnie dziękuję za udział w tej przyrodzie.

O samych Autorkach wiem niewiele. Patrycja jest żoną i matką dwójki dzieci, uwielbia czytać,  a z pasji do czytania zrodziła się jej pasja do pisania. W tym roku nakładem Wydawnictwa WasPos ukaże się jej druga (tym razem samodzielna) książka pt. "Zniszczona".
Postaci Moniki Rępalskiej niestety, nie mogę Wam przybliżyć, to tajemnicza postać,  o której niewiele udało mi się znaleźć.

ON WŁADCZY.
ONA WALECZNA.
WALKA ROZPOCZĘTA.

Lexi Archibald wraz ze swoją przyjaciółką - Lizzie trafia na renomowaną londyńską uczelnię. Już pierwszego dnia los stawia jej na drodze Knoxa Blacka, uznawanego za nieformalnego przywódcę na campusie oraz  kapitana studenckiej drużyny hokejowej.
Od tamtego momentu wyjątkowo często na siebie wpadają, a pomiędzy tą dwójką dochodzi do ostrych potyczek słownych, czasem rękoczynów i zaskakujących sytuacji.

Lubię sięgać po debiuty. Są dla mnie jak pudełko z niespodzianką, z którego nie wiadomo co wyskoczy. Tym razem  w  pudełku nie było niespodzianki.
👉 Być może nie zaliczam się  do grupy docelowej "Płonącego Lodu."
👉 Być może mam za sobą zbyt wiele książek,  by coś mogło mnie tak naprawdę zaskoczyć.
👉 Być może jestem jednak bardziej wybredna niż myślałam.
👉 Być może...

Ale wiecie co?
👉Stwierdzam, że pomimo rzeczy, które nie do końca pasowały mi w tej książce ma ona potencjał. Należałoby tylko nad nią popracować.
👉Przyznaję również,  że nie mogłam określić, które fragmenty pisała jedna Autorka, a które druga. Nie wiem jak to zrobiłyście, Dziewczyny, ale to się Wam udało. Stworzyć stylistycznie jednolitą historię.
👉Rzecz ostatnia, zanim przejdę do swojej oceny i mam nadzieję,  że zrozumieją mnie nie tylko osoby, które tworzą: czułam tę historię, czułam emocje towarzyszące jej powstawaniu, ten dreszcz na plecach i uczucie (użyję tego słowa tylko raz i to wyjątkwo, bo normalnie w opiniach takiego słownictwa nie stosuję) podjarania. Tak, tak Booka też ma "swojego" Knoxa Blacka, ale o tym kiedy indziej.

Nie ukrywam, że momentami czytało mi się ciężko. Powtarzające się niemal na każdej stronie odmieniane na wiele sposobów słowa: pieprzenie, ciacho, usteczka i kutas sprawiały cierpienie moim oczom. Dialogi również pozostawiały wiele do życzenia. Niektóre SMS-y były zbędne.

Dobrym pomysłem było przedstawienie historii z punktu widzenia zarówno Lexi, jak i Knoxa. Początkowo bardzo mnie męczyło,  ale kiedy przedstawianie sytuacji stało się bardziej uzupełniające jedno drugie, niż dokładne przedstawianie tej samej sytuacji tylko z perpektywy tej drugiej strony. I tak się zaczęłam zastanawiać czy przypadkiem Autorki nie "podzieliły" się postaciami? Ale to wiedzą tylko one same 😉.

Czego mi zabrakło w tej historii?
Na pewno bardziej wyraziście nakreślonego tła. Wiemy, że uczelnia (ale jaka? Może jakaś nazwa?), wiemy, że sport (hokej... I okej. Gdzie reszta dyscyplin?). I tyle wiemy z tła. Jesteśmy na uczelni, na lodowisko,  w akademiku i opisów brak. Wyobraźnio działaj❗Możliwe, iż był to celowy zabieg, moje odczucie jest jednak takie,  nie inne.

Same postaci też wymagają dopracowania.
Lexi Archibald - nie ukrywam podobał mi się charakterek tej osóbki, pewna siebie, wrażliwa,  pyskata, odważna i troskliwa. W sytuacji zagrożenia myśląca przede wszystkim o innych.
Szkoda, że nie wiemy za bardzo skąd ta Lexi się wzieła. Nie wiemy nic o jej wcześniejszych doświadczeniach i rodzinie, a to wiele by wyjaśniło (przynajmniej mnie), bo chwilami odbierałam Lexi jako dzikuskę, która nagle znalazła się w świecie pięknych "połbogów".

Knox Black - pieprzony bóg,  jak sam siebie określa.  Przykro mi, ale nie wyzaję jego religii. Wkurzał mnie ten gość. Dopiero pod koniec, kiedy wylazło z niego to lepsze oblicze był całkiem, całkiem. Nie mogłam go rozgryźć. Wydaje mi się,  że pod względem psychologicznym ta postać jest niedopracowana, a potencjał chłopak ma.

Praktycznie reszta postaci służyła za tło dla rozgrywej pomiedzy Lexi i Knoxem walki.
Na uwagę zasługuje jednak postać Rebeki. Ja na miejscu Lexi wydrapałabym jej oczy albo zwyczajnie udusiła, już nie mówię o przyssaniu się do Knoxa, ale o jej zachowaniu tak w ogóle. Jak nagle się pojawiła, tak nagle zniknęła. Potencjał tej postaci, moim zdaniem, został zmarnowany.
Bonito wprowadził w akcję element realnego zagrożenia i niepewności.

Ponieważ to książka erotyczna, nie brakuje w niej scen seksu, ale nie powiem, żeby mnie cokolwiek w tej kwestii zdziwiło/zaskoczyło/zachwyciło. Stworzenie dobrej sceny erotyczniej nie jest proste. Jednak podobały mi się dwie: w pokoju Lexi i nad stawem. Kto przeczytał ten wie 😉, a kto jest ciekawy dowie się, gdy przeczyta książkę.

Podsumowując:
"Płonący Lód " był ciekawym doświadczeniem. Jeśli
▶ szukasz lekkiej młodzieżowej książki nie zmuszającej do myślenia,
▶ jesteś wyrozumiała/y i cierpliwa/y
▶ nie oczekujesz zbyt wyrafinowanych scen erotycznych
to być może ta książka jest dla Ciebie.
W przeciwnym razie czytasz na własną odpowiedzialność.

Wrażeniami, które są jak najbardziej subiektywne podzieliła się Wasza Booka.

Komentarze