Dobry wieczór, Kochani!
Jakiś czas mnie nie było. Czytałam, pisałam, myślałam... nad "Dziewczyną z gór" Małgorzaty Wardy.
Czytaliście już? A może się nad tym zastanawiacie? Nie wahajcie się, ta książka Was nie zawiedzie :).
Zapraszam na moją subiektywną opinię o tej pozycji. Swoją drogą to moja 52 przeczytana w tym roku książka i tym samym zamyka ona pewien challenge :).
52/52/2018
„Dziewczyna
z gór”
Małgorzata Warda
Gatunek: thriller psychologiczny
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Stron: 353
Małgorzata Warda to
urodzona w 1978 roku pisarka, malarka i rzeźbiarka. Mieszka w Gdyni. Jest
laureatką kilku konkursów literackich. Zadebiutowała w 2005 roku książką pt.
„Dłonie”. Jest autorką wielu powieści, m.in. „Nikt nie widział, nikt nie
słyszał…” (2010), „Miasto z lodu” (2014), „5 sekund do Io” (2015)
Bohaterką i narratorką „Dziewczyny z gór” jest Nadia
Okołotowicz, która jako jedenastoletnia dziewczynka została porwana przez nieznanego
jej młodego mężczyznę i wywieziona na pustkowie w górach. Dookoła był tylko las, a jedynymi gośćmi
dzikie zwierzęta, głównie wilki. Oderwana od bliskich Nadia musi nauczyć się
dawać sobie radę i żyć w nowych warunkach. Odkryta prawda, kim jest porywacz
zmienia wszystko.
Sama historia „Dziewczyny…”
jest stosunkowo prosta. Zostaje porwana dziewczynka, mamy akcję z perspektywy
uprowadzonego dziecka, reakcję rodziców i ich życie po zniknięciu jedynego,
wyczekiwanego dziecka oraz działania jakie prowadziła w tamtym czasie policja. Sam
język również nie jest skomplikowany. Jednak sama historia kryje w sobie wiele
emocji, stawia Czytelnika przed dylematami moralnymi, każe przystanąć i
zastanowić się jak my sami zachowalibyśmy się w danej sytuacji.
Książkę czyta się
jednym tchem. Mnie porwała po pierwszym rozdziale i po prostu ciągnęło mnie do
niej, pomimo, że szybko domyśliłam się kim jest Jakub. Chciałam wiedzieć
dlaczego?
Głównym
wątkiem jest porwanie Nadii i jej życie u boku Jakuba – porywacza. Prócz niego
mamy również inne, poboczne, moim zdaniem nie mniej ważne, jednak nie
rozwinięte, przez co mamy szerokie pole do domysłów.
„Dziewczyna z gór” to historia o
odpowiedzialności za drugiego człowieka, za podejmowane decyzje. To opowieść o
budowaniu więzi, o zależności jednego człowieka od drugiego, o ogromnej
potrzebie miłości i czułości, o relacjach rodzinnych i budowaniu tych relacji.
Dla
mnie osobiście jest to historia o miłości.
Jakuba,
choć to bohater teoretycznie negatywny było mi po prostu bardzo żal,
współczułam mu i choć wyrządził rodzinie Nadii i jej samej straszną krzywdę
życzyłam mu jak najlepiej.
Małgorzata
Warda porusza w swojej książce kilka ważnych tematów: główną jest manipulacja,
jednak mamy tu również temat rodzin zastępczych oraz depresji, którą bardziej
wyczuwa się w opowieści Nadii o matce niż o niej dosadnie czytamy.
Chłonęłam
tę powieść zachłannie, pokochałam jej bohaterów. Kiedy skończyłam nie mogłam
przejść nad nią do porządku dziennego, nie mogłam po prostu zacząć czytać
kolejną książkę, bo „Dziewczyna z gór” wgryzła się w moją duszę i w moje serce.
Nawet pisanie tej opinii następuje dobry tydzień po skończeniu, bo wcześniej
zwyczajnie nie wiedziałam jak mam ogarnąć słowami tę burzę emocji, która szalała
w mojej duszy.
Dawno
żadna książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia.
Zdecydowanie
POLECAM.
A
kiedy już przeczytacie „Dziewczynę z gór”
odpowiedzcie sobie na pytanie zadane przez główną bohaterkę:
„Jak to możliwe, że można kochać kogoś, kto
nas tak bardzo skrzywdził?”
Zapisalam do przeczytania.
OdpowiedzUsuń