"Opowiem ci o zbrodni" - opinia

Witajcie Kochani!
Dzisiaj przychodzę do Was z opinią przeczytanej niedawno książki pt. "Opowiem ci o zbrodni"

"Opowiem ci o zbrodni"
Praca zbiorowa, wstęp - Michał Fajbusiewicz

"Opowiem ci o zbrodni" to zbiór kilku opowiadań napisanych przez poczytnych pisarzy kryminałów: Katarzynę Bondę, Igora Brejdyganta, Wojciecha Chmielarza, małżeństwo Kuźmińskich, Martę Guzowską i Katarzynę Puzyńską. Wstęp napisał Michał Fajbusiewicz, którego również nie trzeba przedstawiać.
Nie są to jednak historie wymyślone przez samych Autorów. Te historie napisało samo życie. Każdy z Autorów wybrał sobie jedną zbrodnię, która miała miejsce w Polsce na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat.
W książce przeczytamy więc o prawdziwych zbrodniach opowiedzianych przez znanych pisarzy kryminałów, ich charakterystycznym stylem i prowadzeniem narracji.

Nie każde opowiadanie jednakowo mi się podobało (przez co ogólna ocena wypadła średnio) i nie każdego Autora znałam wcześniej. Opowiadanie to dość specyficzna forma. Nie można się rozpisywać, "lanie wody" się nie sprawdza (o ile w ogóle się sprawdza).

"Łaska" Katarzyny Bondy mnie nie urzekła. Nie czytałam jej powieści wcześniej, być może dłuższe formy pisze lepiej niż krótkie, bo moim zdaniem to opowiadanie to porażka. Było chaotyczne i napisane bez polotu.

Igor Brejdygant do tej pory był mi kompletnie nie znany. Swoją drogą jak dotąd niewielu polskich autorów kryminałów czytałam. Jego opowiadanie pt. "Sasquatch" jest płynne, spójne i wciągające. Czytało się je z prawdziwą przyjemnością.

Opowiadanie Wojciecha Chmielarza pt. "Portret kobiety nad brzegiem morza" było dla mnie dość ciekawą przygodą, ponieważ tej historii mamy nie tylko zbrodnię, ofiary, sprawcę (w tym wypadku sprawczynię), ale i postać samego pana Chmielarza.

Z Panią Martą Guzowską miałam przyjemność się poznać przy okazji "Wszyscy ludzie przez cały czas" (historia średnia, ale nadrabiała głównym bohaterem). Jej opowiadanie "Dwa kasztany w kieszeni" było po prostu nudne. Pełne powtórzeń, w pewnej chwili pomyślałam, że jeśli jeszcze raz trafię w tekście na "dziewczynę z dwoma kasztanami w kieszeni" i "mężczyznę straszego od niej o trzynaście lat" to zacznę krzyczeć. Denerwowało mnie na końcu każdej części wypisywanie imion, np. technik miał na imię Jacek, jego pomocnik miał na imię Placek, a pies wabił się Nuka (albo Dżeki). Pod koniec opowiadania zrozumiałam zabieg Autorki, ale ogólny styl tej opowieści, plus ów "zabieg" naprawdę tworzyły nieciekawą mieszankę. Cieszyłam się kiedy skończyłam je czytać i mogłam przejść do kolejnego.

"Ludzie w autobusie" Małgorzaty i Michała Kuźnińskich tak naprawdę jako jedyne głęboko mną wstrząsnęło i na dłużej zapadło w pamięć. Napisane ciekawie i płynnie z pewnością nie będzie ostatnim utworem tych państwa przeze mnie przeczytanym.

Przyznaję otwarcie nie dałam się ponieść "Motylkowi" Katarzyny Puzyńskiej, jednak jej opowiadanie pt "Morderstwo na dziesiątym piętrze" bardzo mi się podobało. Umiejętnie przedstawione postaci oraz sama historia zbrodni. Być może dam "Motylkowi" jeszcze jedną szansę?


Komentarze