"Gra" Marta Matulewicz - opinia

Dzień dobry

"Gra" M. Matulewicz przeleżała na półce dobrych kilka lat zanim w końcu się za nią zabrałam. Skuszona opisem, gatunkiem (thriller, w dodatku mroczny - jak można przeczytać na okładce) i przyciągającą wzrok szatą graficzną zakupiłam egzemplarz, spodziewając się zapewne wrażeń i wciągającej lektury.

Gdy teraz po nią sięgałam nie miałam wygórowanych oczekiwań. Ale czy je spełniła? Zapraszam do przeczytania paru zdań opinii.

"GRA"
Marta Matulewicz


Stron: 338
Gatunek: thriller

Wydawnictwo: selfpublishing

Opis: Anita zdecydowanie igra z losem! Wyjazd na Wyspy ma być spełnieniem marzeń o wielkiej przygodzie. Jej nowi pracodawcy sprawiają wrażenie idealnej rodziny – bogatej, miłej i szczęśliwej. Wkrótce, okazuje się jednak, że rzeczywistość jest zupełnie inna, a pod płaszczykiem serdecznych uśmiechów i uroczych komplementów kryje się wiele tajemnic. W drodze do poznania prawdy przyjdzie jej zmierzyć się z konsekwencjami swoich decyzji. Jak skończy się ta gra, w której nie wiadomo, kto tak naprawdę rozdaje karty? Przekonajcie się sami…

*** *** ***


Wierzycie w przepowiednie, wróżenie z kart i zdolności mediumiczne? Anita nie wierzyła, a wręcz uważała, że to zwykłe naciąganie. Wbrew radom medium wyjechała do pracy do Londynu i od tamtej pory jej życie nie było już takie samo.


Po „Grze” Marty Matulewicz nie oczekiwałam zbyt wiele. Miała uprzyjemnić czas, wzbudzić zaciekawienie, skupić uwagę. Wyszło tak sobie.

Autorce nie można odmówić lekkiego pióra i pomysłu na historię. Rozdzielenie narracji na kluczowych bohaterów (Claire, George'a i Anitę) wiele ułatwia, ale jednocześnie (moim zdaniem) odkrywa zbyt wiele. Ogrom tego, co dostajemy „na dzień dobry” mógł być odkrywany sukcesywnie, wraz z zagęszczaniem akcji.

*

Czy było mrocznie? Nie za bardzo. Może gdyby fabuła skupiła się tylko na Anicie i tym, co ma odkrycia w pozornie idealnej rodzinie czułabym dreszczyk emocji. A tak… wyszło średnio. Rozumiem (tak mi się przynajmniej wydaje) zamysł autorki, ale kompletnie nie chciało mi się zbyt dokładnie analizować i śledzić zachowań poszczególnych postaci. Pociągała mnie tajemnica do odkrycia, a nie problemy małżeńskie pary, u której pracowała główna bohaterka. Dodatkowo czułam się zarzucona całą masą kompletnie nieprzydatnych informacji i denerwowało mnie, że nie pozwolono Anicie samej odkrywać pewnych rzeczy tylko są jej one zdradzane już w pierwszą dobę pobytu. Jej, całkiem obcej osobie!

*

Przez sporą część treści po prostu śmignęłam, wyłapując co istotniejsze kwestie. Sekret i wątki paranormalne ciekawiły, nie wywołując szczególnego dreszczu, czy wypieków na twarzy. Przyjemnie napisane, choć nie porywające. Przewidywalne zakończenie, niemniej takie jak lubię. A po wszystkim zastanawiałam się, po co na początku pojawiła się przyjaciółka Anity, skoro nie ma dla fabuły potem żadnego, absolutnie żadnego, znaczenia, a w dodatku strzela focha, bo jej Anita nie chce słuchać.

Czy polecam? Opis sugeruje ciekawszą lekturę niż dostajemy w rzeczywistości. Jeśli nie macie nic lepszego do czytania, a do zagospodarowania parę godzinek to sięgnijcie.

Moja ocena 6/10.

Komentarze