"Świąteczna mordercza gra" Alexandra Benedict - opinia

Dzień dobry :)

Gatunek, a do tego wspomnienie, że jest to powieść idealna dla miłośników twórczości Agathy Christie, wpadająca w oko okładka i ciekawy opis skusiły mnie do sięgnięcia po "Świąteczną morderczą grę" Alexandry Benedict.

Cóż... Chyba miałam za duże oczekiwania względem tego tytułu. Zapraszam do przeczytania opinii.

"ŚWIĄTECZNA MORDERCZA GRA"
Alexandra Benedict


Stron: 292 (ebook)
Gatunek: kryminał

Wydawnictwo Kobiece

Opis:

Wygrać i przeżyć może tylko jedno z nich. Wskazówek jest dużo, ale trupów jeszcze więcej…

Lily Armitage nigdy nie zamierzała wracać do Endgame. To tu dwadzieścia jeden lat temu w Boże Narodzenie zmarła jej matka. Śmierć ukochanej ciotki sprawia, że Lila musi przyjechać do rodzinnej posiadłości, aby po raz ostatni wziąć udział w rodzinnej tradycji: corocznym poszukiwaniu skarbów. Na czym polega gra? Należy rozwiązać dwanaście wskazówek, aby znaleźć dwanaście kluczy. Co jest nagrodą? Akty własności posiadłości.

Lily nie zależy na spadku. Ale ciotka złożyła jej jeszcze jedną obietnicę: wskazówki ujawnią, kto naprawdę zabił matkę Lily wiele lat temu.

Przez dwanaście dni dziewczyna musi mieszkać w Endgame House ze swoimi kuzynami. Szybko staje się jasne, że każdy z członków jej rodziny ma własne powody, by wygrać tę rozgrywkę. I nie wszyscy grają uczciwie…

Gdy burza śnieżna odcina ich od świata, gra staje się śmiertelnie niebezpieczna. Teraz każdy walczy nie o spadek, ale o przeżycie.

„Świąteczna mordercza gra” to lektura obowiązkowa dla wszystkich miłośników twórczości Agathy Christie i idealny prezent dla każdego fana kryminałów. Otul się kocem, zrób herbatę z pomarańczą i goździkami i daj się porwać tej niezwykłej powieści. Śledź wskazówki, rozwiąż zagadki i odkryj tajemnicę Endgame House.

*** *** ***

„Świąteczna mordercza gra” Alexandry Benedict to kryminał rozgrywający się w czasie świąt, w ciągu dwunastu dni, zaczynając od Wigilii. Ten, kto prawidłowo odczyta wskazówki przekazywane każdego dnia i odnajdzie właściwy klucz stanie się właścicielem posiadłości. Ponieważ to kryminał oczywiście dochodzi tam morderstwo, a do walki o spadek, dochodzi walka o przeżycie.

Jako miłośniczka twórczości Agathy Christie czuję się rozczarowana.

Właściwie to nawet przymknęłabym oko na oklepany motyw posiadłości ziemskiej, której pragną prawie wszyscy, prócz głównej bohaterki, która jest ponad to i zależy jej tylko na prawdzie, gdyby zagadka kryminalna bardziej mnie zainteresowała. Szału tutaj nie było, a autorka mam wrażenie bardziej skupiła się na tworzeniu sonetów i ukrywaniu kluczy niż wymyśleniu oryginalnej fabuły.

I doskonale rozumiem zamysł, że bieżące wydarzenia mają służyć tylko odkryciu prawdy o przeszłości, ale to, co działo się na przestrzeni tych prawie dwóch tygodni autorka potraktowała bardzo powierzchownie.

*

Nadmiar i kaliber problemów nie tylko głównej bohaterki, ale także i pozostałych sprawił, że kryminał, jakby mniej stał się kryminałem, a bardziej powieścią skupioną na psychologii, a i to też jakoś tak wybiórczo.

Trudno było mi się polubić z postaciami. Najbardziej wyrazistą i wzbudzającą emocje była Sara, która denerwowała swoim zachowaniem, a jednocześnie można było poczuć, że gdzieś tam pod tą skorupą kryje się zraniona dziewczynka, której nie kochała matka. Ale ten wątek nie został zbyt mocno rozwinięty, bo przecież wszystko skupiało się wokół Lily.

Nie do końca kupuję sposób rozwiązania tajemnicy matki Lily. Rozumiem, że ta rodzina, a przynajmniej jej część, uwielbiała zagadki i szyfry, ale kurczę, kiedy w grę wchodzi wyjaśnienie tak ważnej sprawy jak tutaj i gdy relacje głównych zainteresowanych są względnie dobre to, tak się po prostu nie robi.

Inna sprawa to zachowanie postaci w obliczu, gdy giną ludzie. No ja tam żadnego strachu, obawy, paniki nie czułam. Niby coś tam próbowali robić, ale takie to było płytkie, że do mnie nie trafiło.

Końcowe sceny nie powalają i nijak się mają do atmosfery budowanej przez całość. No nie. Nie kupuję takich słodkich zakończeń.

*

Ale żeby nie było, że tylko się czepiam. Tym co zasługuje na ogromnego plusa i co sprawiło, że czytałam do końca był STYL. Absolutnie cudowny i oryginalny, pełen niebanalnych opisów i porównań. Do tego czytało się lekko i pomijając pewne poirytowanie przyjemnie.

Wiecie, gdyby ktoś mi zareklamował tę powieść jako thriller psychologiczny, a do tego te wątki psychologiczne (nie dotyczące głównej postaci) zostały bardziej rozwinięte moja ocena byłaby zdecydowanie wyższa. Niestety styl to nie wszystko.

A miał być taki świetny kryminał.

*

Wpadająca w oko okładka, opis i czarujący styl to nie wszystko, aby powieść zapadła mi w pamięć i abym mogła ją z czystym sumieniem polecać.

Nie dostaniecie tu niczego odkrywczego, no może prócz stylu. Jeśli szukacie książki, którą można szybko przeczytać, bez zbytniego zastanawiania się nad fabułą to możecie liczyć, że ta powieść zajmie Wam popołudnie.

Moja ocena 6/10



Komentarze