"Przeczucie" Ludka Skrzydlewska - opinia

Dzień dobry


Powieści Ludki Skrzydlewskiej wypatruję zawsze z ogromnym zniecierpliwieniem, ciekawa czy znajdzie się coś w moim guście. Tak prawdę mówiąc to jedna z nielicznych polskich autorek, których przeczytałam już kilka książek. A zaczęło się od opowiadania, pt. "Huldra" w antologii "Deszczowe sny".

Na „Przeczucie” Ludki Skrzydlewskiej miałam ochotę, gdy tylko przeczytałam opis. Jednak musiało minąć sporo czasu nim po nie sięgnęłam. Okazja nadarzyła się w czerwcu, kiedy wybierałam się w dość długą podróż i zdecydowałam się umilić sobie tą powieścią kilkugodzinną jazdę pociągiem.


"PRZECZUCIE"
Ludka Skrzydlewska


Stron: 376
Gatunek: romans z elementami kryminału

Wydawnictwo Editio Red

Opis: 

Miłość, zagadki i magia na amerykańskim Południu

Belleville w stanie Luizjana. Miejsce idealne - w pięknej okolicy, z łagodnym klimatem, zamieszkane przez sympatycznych ludzi. Wymarzone miasto do życia? Nie dla Roxanne Sherwood, dziennikarki śledczej z Nowego Jorku, nieprzyzwyczajonej do ciszy, spokoju i błogiego nieróbstwa. Roxie nigdy z własnej woli nie zdecydowałaby się przenieść do Belleville - niestety, gdy prowadziła śledztwo, naraziła się wysoko postawionym, a przy tym niebezpiecznym ludziom i teraz jest zmuszona żyć pod fałszywym nazwiskiem. Jakby tego było mało, przyszło jej zamieszkać z obcym mężczyzną.

Wesley Blake, agent FBI oddelegowany do ochrony Roxanne, także nie jest zachwycony przymusowym zesłaniem. I bardzo wyraźnie daje to dziewczynie odczuć. Wkrótce jednak dochodzi do ciągu dramatycznych wydarzeń, które sprawiają, że tych dwoje mocno zbliża się do siebie. Bo jak to zwykle bywa, idealne miasteczko okazuje się za cichą i spokojną fasadą skrywać różne, niekoniecznie przyjemne tajemnice. Luizjana to wszak kraina voodoo...
Ludka Skrzydlewska, mistrzyni romantycznych thrillerów, tym razem zabiera nas w naprawdę mroczną podróż!

*** *** ***

„Ale po drodze przejeżdżałam obok sklepu voodoo i coś mnie podkusiło, żeby się przy nim zatrzymać.

To naprawdę nie był mądry ruch, wiedziałam to, jeszcze zanim weszłam do środka.”


Tym razem Ludka Skrzydlewska zabiera czytelników na amerykańskie Południe, a dokładniej do niewielkiego miasteczka w Luizjanie. Nie ukrywam, że miejsce akcji oraz wspomniane w opisie sekrety małych sennych i zdawałoby się sielskich miasteczek, a także wywęszony wątek kryminalny były bardzo skutecznym wabikiem i książka wylądowała na półce mojej biblioteczki. I bardzo dobrze, ponieważ stała się jedną z ulubionych powieści tej autorki.

*

Krnąbrna, działająca pod wpływem impulsów główna bohaterka ma silną osobowość, a do tego sprawia niezwykle sympatyczne wrażenie. Choć czasem działania Roxie stanowiły pakowanie się w paszczę lwa z pełną premedytacją i w głównej mierze robieniu na przekór zaleceniom pewnego, przystojnego agenta mającego ją ochraniać to bardzo jej kibicowałam.

Idealnie wpleciony w fabułę wątek kryminalny był na tyle wyrazisty, że momentami zapominałam, że to romans. Owszem relacja głównej dwójki już w pierwszym rozdziale sugeruje jak dalej się rozwinie i z przyjemnością obserwowałam ich potyczki, rodząca się bliskość i niemal z rozdziału na rozdział rozpalającą się namiętność. Ale… Tak bardzo wkręciłam się w tajemnicę Belleville i kryminalne motywy, że właściwie omijałam co bardziej gorące sceny. Tak, tak… Podobała mi się relacja, chemia między nimi, ale sceny zbliżeń mnie nie interesowały, więc tylko przelatywałam po nich wzrokiem.

To mi się właśnie bardzo podoba w powieściach tej autorki: choć gatunkowo to romanse, dodatkowe, najczęściej sensacyjno-kryminalne wątki uatrakcyjniają dla mnie jej powieści i sprawiają, że z ciekawością wyczekuję informacji o kolejnych premierach, z nadzieją, że będzie to coś dla mnie.

„Przeczuciu” smaczku dodaje pewien wątek paranormalny. Jak czytamy w opisie „Luizjana to wszak kraina voodoo…” i co nieco możemy się o tej religii dowiedzieć.

*

„ - (…) Przy tobie nie potrafię racjonalnie myśleć i ciągle robię coś głupiego. I nie potrafię być…

- …profesjonalny? – dokończyłam za niego szeptem. Prychnął z rozdrażnieniem.

- Czy mogłabyś przestać to powtarzać? Za każdym razem brzmi to tak, jakbyś się ze nie nabijała…”

*

Choć w każdym rozdziale coś się dzieje i na nudę nie można narzekać, to jednak pod koniec książki robi się o wiele bardziej dynamicznie, a sama końcówka jest niemal jak w filmie sensacyjnym. Pochłaniałam finisz z wypiekami na twarzy i niepewnością, bo chociaż miałam przeczucie jak się wszystko skończy (w końcu to powieści Ludki, kto czytał ten wie) to jednak nie miałam pewności co tam autorka na ostatnich stronach przygotowała. Akcja tak bardzo mnie pochłonęła, że totalnie nie miałam świadomości siedzenia w dusznym, nagrzanym pociągu (klimatyzacja marnie działała) i wypełnionego brzęczeniem rozmów (wyjątkowo gadatliwi ludzie w przedziale się trafili). Byłam w ciemności, na bagnistych peryferiach Belleville i drżałam o losy Roxie i Blake’a.

*

Dla mnie twórczość Ludki Skrzydlewskiej jest gwarancją dobrej lektury. Dostaję to, czego oczekuję: romantyczną relację, która wywołuje przyjemny dreszczyk, kryminalne wątki, które tak lubię, czyta się szybko i przyjemnie za sprawą dobrego stylu, a sceny erotyczne są bardzo dobrze wyważone (przysięgam, że omijanie scen miało miejsce tylko w tym wypadku). Też lubisz takie powieści? W takim razie "Przeczucie" powinno Ci się spodobać.

Jednym słowem: POLECAM!

Komentarze