"Tajemnica Mino" Andrzej Dunajski - post informacyjny

Dzień dobry, dziś opinii nie będzie, za to słów kilka dlaczego


Chyba pierwszy raz mi się zdarzyła taka sytuacja, że opinii o książce nie będzie, bo nie skończyłam czytać.

Dziękuję Wydawnictwu Zysk oraz RzeczGustu za zaufanie. Przykro mi, że spełniłam pokładanych we mnie oczekiwań, ale nie będę też nikomu mydlić oczu, że przeczytałam, że mi się podobało, że serdecznie polecam.

Książka, o której mowa to "Tajemnica Mino" Andrzeja Dunajskiego.

Zdjęcie będzie, bo zrobiłam w trakcie czytania, to co się ma zmarnować, a przy okazji zobaczycie okładkę, bo jest ładna i ciekawie skomponowana.

*** *** ***


Kiedy zapoznałam się z opisem „Tajemnicy Mino” Andrzeja Dunajskiego pomyślałam, że może mi się spodobać. Od czasu do czasu lubię czytać takie książki. To cienka książeczka (200 stron), na dodatek z dość dużym drukiem i sądziłam, że przeczytanie je to będzie „chwila moment”. No, otóż nie… I to jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Bardzo dawno nie zdarzyło mi się coś takiego.

*

Sam opis nic nie mówi, z prostego powodu – nie ma go w ogóle. Za to są dwie rekomendacje, które, przyznaję, mnie kupiły. Szczególnie wzmianka o prowokowaniu do myślenia o sobie. Zaciekawiłam się. Ucieszyłam, że to książeczka, a nie książka, zaczęłam czytać i po kilku pierwszych stronach zablokowałam się… Myślę sobie: nic to, trzeba się przełamać, już nieraz tak bywało, że początek niekoniecznie porywa, a potem jest tylko lepiej. Niestety nie przekroczyłam 50 stron lektury.

Nie dałam rady. Brałam „Tajemnicę…” do ręki, czytałam kilka zdań i odkładałam. No nie.

Najwyraźniej to nie był ten moment. Nie czułam tego co czytam. I chociaż sam styl jest ładny, chwilami poetycki. Chociaż perypetie bohatera może i skłaniają do refleksji nad sobą, światem i oczekiwaniami względem tegoż, nie potrafiłam. A kiedy pojawiła się MINO, w postaci niewidomej, ale urzekająco pięknej kobiety myślałam, że rzucę książkę w diabły. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic do urzekająco pięknych kobiet, tym bardziej niewidomych, tylko czy to musiało być takie… sztampowe? Czy bohater nie zwróciłby uwagi na MINO, gdyby była kimś innym?

*

Ogólnie całość podzielona jest na siedem dni. Ja utknęłam na drugim, więc za wiele nie mogę wam o tej książce powiedzieć. Nie mówię „Tajemnicy Mino” nie. Może kiedyś sięgnę. Nie wykluczam. Miałam mocne skojarzenia z Bogiem i być może właśnie stąd ta blokada. A takie publikacje do mnie nie trafiają. Możliwe. Nie wykluczam. Nie wiem. Wiem za to, że zamiast czerpać przyjemność z lektury, męczyłam się i frustrowałam.

Dam sobie i „Tajemnicy…” czas. Dużo czasu, jeśli będzie trzeba i spróbuję kiedyś znowu. Może mnie zawoła? A może przeleży na półce? Z pewnością dam Wam znać.

Póki co nie oceniam, odkładam na inny moment w moim życiu.

Jeśli słyszeliście o "Tajemnicy Mino" i przeczytaliście, chętnie poznam Wasze opinie.



Komentarze