[Opowiadanie] "Projekcje zawiści" Bruno Kadyna - krótka opinia

Dzień dobry


Opowiadanie, na które chcę dzisiaj zwrócić Waszą uwagę trafiło do mnie zupełnym fuksem i ogromnie się z tego cieszę. Autora poznałam (nie osobiście, oczywiście) podczas lektury "Kocura", który trafił do mnie dzięki udziałowi w booktourze.

Chętnie czytam opowiadania, ale raczej do tej pory nie zdarzało mi się pisać o nich opinii. Raczej były to opinie antologii i cieszę się, że mogę przedstawić Wam kilka zdań o tekście Bruna Kadyny.

Opowiadanie nie posiada swojej okładki, poniższa grafika została stworzona przeze mnie, w programie Canva, wykorzystuje darmowy szablon i jest całkowicie subiektywną wizją.



"PROJEKCJE ZAWIŚCI"
Bruno Kadyna


"Projekcje zawiści" przeczytałam chwilę po tym, gdy dzięki uprzejmości autora trafiły do mojej skrzynki emailowej. Po zapoznaniu się z opinią bookstagramerki malgos.mk wiedziałam, że jest to opowiadanie idealne dla mnie.

Nie pomyliłam się w ocenie. Opowiadanie jest świetne. Tytuł sugeruje o czym przeczytamy, ale w niczym to nie przeszkadza. Stanowi drogowskaz na pewnej ścieżce, a to co na niej dostrzeżemy zależne będzie od subiektywnych odczuć, doświadczeń, przemyśleń. Brak tu zbędnych opisów, właściwie jedyne, na których skupia się autor dotyczą zachowań i reakcji. One liczą się w tym przypadku najbardziej, a nasza wyobraźnia dopełnia reszty. Stopniowane napięcie i zastanawianie się do jakiej eskalacji finalnie dojdzie nie pozwoliło mi oderwać się od lektury. Kiedy skończyłam, wpatrzyłam się w przestrzeń i pomyślałam: jakie to było dobre.

Bruno Kadyna w niezwykle przemyślany sposób dotyka jednej z naszych narodowych przywar - zawiści. Pozornie zwyczajne sytuacje, pod powierzchnią których kryje się zgnilizna. Zwyczajni ludzie, niejednokrotnie interpretujący zachowanie innych przez pryzmat swoich kompleksów. Zwyczajny człowiek - nieśmiały, uprzejmy i szczery, będący obiektem zawistnych ataków. Na ile świadomych, możemy się jedynie domyślać.

Zastanawialiście się jak pozornie błahy gest może zapoczątkować reakcję łańcuchową wydarzeń doprowadzających do tragedii? Niczym efekt motyla. Czy gdyby bohater nie poszedł na te nieszczęsne lody, albo wybrał się do innej lodziarni, to mielibyśmy całkiem inny finał... A może gdyby nie wybrał się na to spotkanie ze znajomymi?

Myślicie czasem jak niewiele niekiedy trzeba, aby w człowieku obudził się potwór? A że ten człowiek może być naszym znajomym lub bliskim? To jednocześnie fascynujące i przerażające.

Uwielbiam teksty, które zabełtają w moim wnętrzu i każą zastanowić się nad różnymi kwestiami. Tym bardziej cieszę się, że mogłam przeczytać "Projekcję zawiści". Z pewnością przemyślenia po lekturze zostaną ze mną na długo.









Komentarze