"Wyklęci. Era Cieni" Agnieszka Zawadka - opinia

Dzień dobry :)


Trafiacie czasem na powieści, z którymi w rezultacie nie czujecie więzi i czytanie staje się pewnym przymusem, a nie przyjemnością. Mnie się właśnie taka przytrafiła. Niemniej jednak jest w tej powieści coś co ogromnie mi się podobało.

Zapraszam do czytania.

Wydawnictwu Inanna dziękuję za egzemplarz do recenzji.





"WYKLĘCI. ERA CIENI"

Agnieszka Zawadka



Cykl: Era Cieni (tom 1)
Stron: 402
Gatunek: fantastyka
Wydawnictwo Inanna

Opis:

Czas to niebezpieczna rzecz, zwłaszcza w niepowołanych rękach. A ręce Raven wydają się wyjątkowo problematyczne.

Wyszkolona do eliminowania zabójczych Plag nigdy nie potrafiła okiełznać własnego temperamentu. Jeden nieumyślny zakład wikła ją w niebezpieczną intrygę, a to jeszcze nie koniec złych wiadomości. Wraz z nią w aferę zamieszany jest Władca Cieni, którego zamiary pozostają dla Raven zagadką.

Wśród politycznych gier, paskudnych Plag i zawziętej cesarzowej niejeden straciłby głowę. Na całe szczęście Raven dzierży najpotężniejszą z broni – zesłanego przez gwiazdy pecha oraz własną lekkomyślność.

Brawurowo poprowadzona historia, w której znajdziecie wszystko to, co w młodzieżowej fantastyce najlepsze: wyraziste postacie, wciągające intrygi i dużo mrocznej magii! Raven z bractwa Rai i ścigający ją, tajemniczy Władca Cieni, generał Nathaniel, zmierzą się w pojedynku, w którym z ostrością ich języków mogą równać się jedynie ostrza ich mieczy.

*** *** ***


Do "Wyklętych. Era Cieni" Agnieszki Zawadki zaświeciły mi się oczy kiedy tylko zobaczyłam zapowiedź. Zapragnęłam tę powieść przeczytać w tradycyjnej formie, więc tym bardziej ucieszyłam się kiedy dzięki Wydawnictwie Inanna otrzymałam egzemplarz do recenzji. Książka dostępna jest także w wersji elektronicznej, między innymi w abonamencie Legimi.



Już na wstępie spodobało mi się, że nie ma długiego wstępu w świat i akcję. Właściwie nie ma go wcale, od razu towarzyszymy głównej bohaterce w pewnym wydarzeniu, które cieniem położy się na jej dalszej egzystencji.



Początkowo trochę gniótł mnie sposób wypowiadania się bohaterów, niby stylizowany na archaiczny, ale tak nie do końca. Trochę męczyły dialogi, szczególnie kiedy Raven udawała, że jest ironiczna i cyniczna i wymieniała uwagi z Nathanielem. Rozumiem czemu to miało służyć, ale moim zdaniem coś poszło nie tak. Teoretycznie pomiędzy tą dwójką ma być odczuwalna chemia, ale jedyne co od początku odczuwałam to znudzenie.



Nie polubiłam Raven. Strasznie mnie irytowała. Może gdyby za dużo nie mówiła (a lubiła sobie pogadać), nie myślała tyle (wkurzające bywały te wstawki o myślach dziewczyny) i nie zwalała wszystkiego na pecha, tylko wzięła uczciwie na klatę, że ma paskudny charakter i coś z tym zrobiła, byłoby nieco lepiej. Nathaniela natomiast lubiłam, o ile nie pojawiał się w konfiguracji z Raven.

Rozumiem, że to miała być główna para tej historii, ale kurczę, wcale tej chemii między nimi nie czułam, a części ich wzajemnych rozmów bezczelnie przelatywałam wzrokiem bez większego zainteresowania.



Akcja sprawnie postępuje do przodu, niestety dość liniowo i przewidywalnie, więc próżno było czekać na jakieś spektakularne zaskoczenia czy coś w tym rodzaju. Nie czułam w Raven żadnej zmiany, do której powinien dążyć bohater, ani żadnego konfliktu, który by ją napędzał. Ja wiem, że to początek, pierwszy tom i w ogóle, ale takie rzeczy powinny już się pojawić, więc w zasadzie nie było w tej postaci nic co by mnie do niej przywiązało i wzbudzało ciekawość. O wiele głębszymi postaciami wydawały mi się Alyane i Cassaris. Intrygująca była także postać Cesarzowej Naherys.

Czytałam, bo czytałam, z ulgą odliczając kolejne ubywające strony.



Ale... Zachwycające, zniewalające i wyśmienite były opisy. To jest mistrzostwo pióra. Plastyczne, pełne gry światła, wrażeń, odczuć i emocji. Moja wyobraźnia z przyjemnością czerpała z tych opisów tworząc świat wykreowany przez Agnieszkę Zawadkę.

Informacje dotyczące stworzonego przez autorkę świata dostajemy nie tylko przez opisy i rozmowy, ale i w formie dodatków umieszczonych przed każdym rozdziałem. Świetne rozwiązanie i bardzo mi się ono podobało. Uniwersum "Wyklętych" jest szczegółowo dopracowane, to świat pełen konfliktów, spisków, ukrytej magii i fantastycznych stworzeń.



Niestety coś pomiędzy mną a "Wyklętymi" nie wyszło. Nie czułam więzi z tą książką, mimo iż zachwycały mnie opisy i podobał się stworzony świat. Z pewnością miały wpływ na to nie do końca przemyślane zachowania postaci i poczucie, że w zasadzie czytam o niczym. Tzn. jasnym było do czego ta historia dąży, ale poza tym nie było dla mnie niczego więcej, nie było tego "czegoś", a pewne nielogiczności budziły irytację. Czy sięgnę po kontynuację? Na ten moment nie.



Czy polecam? Naturalnie. Opisy są bajeczne, a poza tym zawsze warto wyrobić sobie własną opinię, gdyż to, że ja nie czułam tej historii nie znaczy, że w Waszym przypadku też tak będzie.



Moja ocena 7.

Komentarze