A może by tak do Stanów Marcina Wrony?

Dzień dobry :)


Chciałabym kiedyś polecieć do Stanów. Takie mam małe marzenie. I wcale nie chodzi o realizację amerykańskiego snu, nic z tych rzeczy. Po prostu zachwyca mnie tamtejsza różnorodność i przyroda. Póki co muszą mi wystarczyć programy telewizyjne. Nie szukam jakoś specjalnie (no dobrze, nie szukam wcale) książek podróżniczych o tym kraju, ale ostatnio zupełnym przypadkiem, tak z kilka razy, wpadła mi w oko publikacja "Wroną po Stanach", a gdy wybierałam do recenzji jedną z książek Wydawnictwa Editio i ujrzałam właśnie "Wronę" i tak oto trafiła moje ręce dość nietypowa książka podróżnicza.





"WRONĄ PO STANACH"
Marcin Wrona oraz Maja i Janek


Stron: 320
Gatunek: literatura podróżnicza
Wydawnictwo Editio

Opis:

Marcin Wrona, amerykański korespondent telewizji TVN mieszka w Stanach Zjednoczonych od roku 2006. Jego córka Maja mieszka tam od trzeciego roku życia, syn Jaś urodził się w USA. Cała rodzina uwielbia podróżować – kiedy tylko mogą, wsiadają do samochodu lub samolotu i odwiedzają kolejne zakątki tego wielkiego, pięknego i momentami wciąż dzikiego kraju. W ten sposób, ze wszystkich stanów Ameryki, Marcinowi Wronie do odwiedzenia został już tylko Oregon… O pozostałych czterdziestu dziewięciu stanach mógłby nam opowiadać i opowiadać. Bez końca.

Jednak książka ma ramy. Ma ograniczenia. Nie pomieści w sobie całej Ameryki. Trzeba coś wybrać. Kilka regionów z „Wroniego” punktu widzenia najciekawszych. Może więc za kryterium wyboru przyjąć odpowiedź na pytanie: A gdzie chcielibyśmy zamieszkać? W ten sposób powstała opowieść o stanach i rejonach USA, które wszyscy troje – Marcin, Maja i Jaś uznali zgodnie za warte przybliżenia czytelnikowi. Od Nowego Jorku po Hawaje. Od Florydy po Kalifornię. Oto Ameryka z lotu Wrony. Ameryka z perspektywy polskiego korespondenta. I jego dzieci. Ameryka przyrodnicza, gospodarcza, polityczna. Ameryka z jej historią, współczesnością, zaletami i problemami. Ameryka kulinarna oraz… Ameryka polska, bo na kartach niniejszej książki często pojawią się Polacy lub przedstawiciele Polonii, którym Marcin Wrona oddaje głos.

*** *** ***




Marcina Wronę z Faktów i nie ukrywam, że ciekawiło mnie jak wyglądają jego Stany. Zaraz po odpakowaniu książki otworzyłam ją na chybił trafił, zanurzyłam nos między strony i mocno się zaciągnęłam, a po chwili wertowałam kartki, chłonąc wzrokiem piękne fotografie. Są cudowne i chętnie, te które najbardziej mi się spodobały bym Wam pokazała, ale rozumiecie - prawa autorskie. Marcina Wronę możecie z powodzeniem znaleźć na Facebooku, a tam również znajdziecie zdjęcia (a przynajmniej część z nich).

***

Książkę nie tworzył tylko Marcin Wrona, ale także dwójka jego dzieci - Maja i Janek. Ich opinie na temat wymienianych okolic również się tam znajdują. Nie da się ukryć, że dzieciaki są niesamowicie ważne dla autora, często o nich wspomina i, jak nadmieniłam, oddaje głos.

Nie miałam sprecyzowanych oczekiwań względem tej publikacji, nie przeszkadzał mi taki a nie inny podział, nie przeszkadzało mi, że troszkę było chaosu, odrobina tego i owego. Gawędziarska forma przekazu całkowicie mi to wynagradzała i spędziłam przyjemnie parę godzin, przy okazji dowiadując się kilku ciekawostek.

"Wroną po Stanach" to nie tylko opowieści o wyprawach wakacyjnych i przedstawianie konkretnych, ważnych dla autora miejsc. To także spotkania z ludźmi należącymi do Polonii amerykańskiej, to trochę historii Stanów, trochę kulinarnych wojaży, trochę anegdot z pracy autora. Prawdę mówiąc chętnie przeczytałabym książkę Marcina Wrony skupioną tylko i wyłącznie na jego pracy korespondenta :)

Kolejnym urozmaiceniem, oprócz zdjęć, są przepisy. Nie ma ich dużo, powiedziałabym, że bardzo mało, ale można pokusić się o ich przygotowanie i zaznanie troszkę smaku Ameryk ;). Ja z pewnością przetestuję ten na quesadillę :)

***

"Wroną po Stanach" Marcina Wrony to ciekawa pozycja , która z pewnością urozmaici Wam czas. Jest bardzo subiektywnym obrazem tego kraju, a przez to wyjątkowym.

Czy polecam?
Jeśli lubisz takie publikacje, spędzisz z tą książką przyjemnie czas.

Moja ocena 7/10

Komentarze