"Talindu" Daria Zalewska - opinia

Dzień dobry :)


Doprawdy bardzo rzadko zdarza mi się trafiać na książki, które nie robią na mnie wrażenia. Niestety "Talindu" Darii Zalewskiej było jedną z nich. Na szczęście objętość książeczki jest niewielka, pozwoliło mi to na doczytanie jej do końca. Co mam do powiedzenia na temat "Talindu" dowiecie się z poniższej opinii. Oczywiście jest to całkowicie subiektywna ocena.





"TALINDU"
Daria Zalewska



Stron: 190
Gatunek: fantastyka
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza

Opis: Istnieje Świat, w którym roślinność kwitnie w nadnaturalny sposób, pełna jest żywych kolorów – potrafi żyć, niebo i woda posiadają wyraźne odcienie. Istnieją Stworzenia, które tylko wydają się być ludzkie. Ich oczy mają barwy dobrane do siebie i swego imienia. Wyróżnia je wzrok – widzą więcej niż zwykły człowiek. Niektórzy mówią, że to kara, a nie dar.



Ziemia skrywa mnóstwo sekretów, jest światem szaleńców chowających się w ciemności miast. Istnieje jednak trochę światła dla tych, którzy zagubili własne dusze, tocząc odwieczną walkę dobra ze złem. Gdzieś na ziemi, pełnej zwykłego życia, istnieje ktoś, kto wierzy w inne życie. Choć nieświadomy, to jednak czuje jak bardzo nie pasuje do tego miejsca.


*** *** ***


"Talindu" Darii Zalewskiej to książeczka, która skusiła mnie gatunkiem i opisem. Po fantastykę zawsze sięgam z ogromną ciekawością. Nie inaczej było w przypadku tej mini-powieści o intrygującym i praktycznie nic nie mówiącym tytule. Prosta i dość ciemna okładka także niewiele zdradza. 

*** 

Louis jest dorastającym chłopakiem. Właściwie stoi u progu dorosłości, i jak to w przypadku nastolatków, bywa szuka swojego miejsca i sensu istnienia. Ma wrażenie, że nie pasuje do świata, w którym żyje. Wyjazd na wakacje zmienia życie Louisa o sto osiemdziesiąt stopni. Chłopak poznaje świat, o którego istnieniu nie miał pojęcia (a przynajmniej tak mu się wydawało), poznaje swoją przeszłość oraz wizję przyszłości, która wcale, ale to wcale mu się nie podoba. Droga, na którą wkracza wiedzie go do Talindu, cudownej i bajecznej krainy, zagrożonej potężnym złem. 

*** 

Rozpoczynanie powieści od dialogu niekoniecznie jest dobrym pomysłem, jeśli ów dialog poprowadzony jest właśnie w taki sposób, w jaki zrobiła to autorka. Przerażająco nudne wprowadzenie w świat głównego bohatera poskutkowało odłożeniem książeczki na jakiś czas, pomimo tego iż liczy sobie niecałe 190 stron i można ją łyknąć w jedno popołudnie (tudzież przedpołudnie). 

Stwierdziłam jednak, że dam jej szansę w bardziej sprzyjających okolicznościach, bo akurat byłam świeżo po lekturze naprawdę mistrzowsko napisanej i skonstruowanej powieści, wolałam więc nieco pozwolić opaść emocjom i zrobić kolejne podejście za jakiś czas. Cóż... Na kolejne podejście "Talindu" musiało swoje odczekać. I nie będę oszukiwać nikogo: gdyby nie zobowiązania recenzenckie wobec tego tytułu i jego niewielka objętość (dająca nadzieję, że dobrnę do końca) zapewne już bym do niej nie wróciła. 

*** 

Pomysł na powieść jest całkiem dobry, choć wątki opierają się na znanych schematach. Prawdę mówiąc nie znalazłam tu nic co by mnie zaskoczyło, co by mnie zachwyciło, co by mnie w znacznym stopniu zadowoliło. I problemem nie był tu fakt, iż nie zaliczam się do czytelniczej grupy docelowej. Leży gdzieś pomiędzy budową fabuły, poprowadzeniem narracji i stylem a kreacją bohaterów. 

Najczęściej jest tak, że jeśli coś mi nie zagra z fabułą, czy sposobem prowadzenia narracji, całość ratują bohaterowie. Naturalnie działa to także w odwrotny sposób. Tutaj ani nie czułam więzi z bohaterami, ani z fabułą, a narracja momentami pozostawiała wiele do życzenia. Dziwne imiona postaci również mi tego nie ułatwiały, ponieważ najzwyczajniej w świecie mi się mieszały. Najlepiej zapamiętałam Zovi, której autorka poświęciła na początku całkiem sporo miejsca, zdołała więc zakorzenić się w moich myślach. Ogólnie bohaterowie są dość słabo dopracowani, brak im głębi, czegoś co przywiązałoby do nich czytelnika. Niezależnie od charakteru postaci czułam obojętność co do ich losów i powodzenia misji. 

*** 

Akcja nie porwała mnie zupełnie. Było nazbyt statycznie, choć niektóre momenty, aż prosiły się o więcej dramatyzmu, więcej tempa, większej dawki emocji. Nie wątpię, że autorce pisanie tej powieści sprawiło mnóstwo frajdy, że ta historia ją poniosła, niestety nie potrafiłam tego wyczuć, bądź autorka nie posiada jeszcze na tyle pisarskich umiejętności by to przekazać. 

Nie czytało się bardzo źle, bo nie mogę tego powiedzieć. I nie tyle ubolewam nad niedostatkami stylu, co nad brakiem emocji. Kiedy skończyłam, zamknęłam książkę, odłożyłam ją na półkę i niestety nie podarowałam jej ani jednej myśli, prócz tych koniecznych do napisania opinii. Mam jednak nadzieję, że autorka pracując nad warsztatem, odnajdzie w sobie pomysł na intrygującą, nowatorską fabułę, bo nie wątpię, że ów pomysł w autorce jest. 

"Talindu" Darii Zalewskiej nie spełniło moich oczekiwań pod paroma istotnymi względami. Być może dla kogoś kto dopiero zaczyna przygodę z czytaniem, nie ma tak do końca wyrobionego smaku i oczekiwań lektura ta będzie całkiem zadowalająca. 

Moja ocena 4/10 



Komentarze

  1. Szkoda, że dobry pomysł się niejako zmarnował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie: szkoda. Ale w sumie autorka jest na dobrej drodze do napisania wciągającej powieści. Jak to mówią: trening czyni mistrza.

      Usuń
  2. Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz