"Negatyw szczęścia. Fine" Ludka Skrzydlewska - opinia

Dzień dobry!


Dzisiaj mam dla Was opinię o drugiej części "Negatywu szczęścia", czyli tomu zatytułowanemu "Fine" Ludki Skrzydlewskiej. Minęło trochę czasu odkąd przeczytałam pierwszy i może to był błąd. Nie wiem. A może nic by to nie zmieniło w mojej opinii? Trudno dociekać. 

W każdym razie nie moja opinia nie zmienia faktu, że uwielbiam Ludkę Skrzydlewską i jej powieści. Czekam na kolejne, licząc po cichu, że któraś dorówna mojemu ukochanemu "Po godzinach" ;)

Dziękuję Wydawnictwu Editio Red za egzemplarz do recenzji.




"NEGATYW SZCZĘŚCIA. FINE"
Ludka Skrzydlewska


Cykl: Negatyw szczęścia (tom 2)
Stron: 366
Gatunek: obyczajowa, romans
Wydawnictwo Editio Red

Opis:

Historia o modzie i miłości ze szczyptą sensacji... I z co najmniej dwiema szczyptami humoru!
Miłość. Moda. Intrygi.

Nieoczekiwanie życiem zawodowym Sashy po raz kolejny wstrząsnęły silne turbulencje. Dziewczynę zwolniono z mediolańskiego domu mody Di Volpe pod zarzutem przekazywania konkurencji poufnych danych. Niestety, dowody świadczą na niekorzyść Sashy: właściciel konkurencyjnego domu mody, Andre Debreu, od lat przyjaźni się z matką pechowej pani fotograf, a e-mail z przeciekiem został wysłany z jej komputera.

Wygląda na to, że ktoś celowo kieruje podejrzenia na młodą Polkę. Rozżalona fałszywymi oskarżeniami Sasha postanawia na własną rękę poszukać prawdziwego szpiega. Krąg podejrzanych jest całkiem spory. I nie można z niego wykluczyć matki Sashy, którą wydaje się łączyć z Andre coś więcej niż tylko nić sympatii.

W winę dziewczyny nie wierzy Alessandro, syn właścicielki Di Volpe. Relacje między nim a Sashą, niegdyś dalekie od przyjaznych, nabierają gorącego charakteru...




*** *** ***

"Negatyw szczęścia. Fine" to bezpośrednia kontynuacja "Negatywu szczęścia. Inizio" i najlepiej czytać je zaraz po sobie. W zasadzie jeśli chodzi o recenzję powinno się je także recenzować razem, bo jednak jest to jedna książka podzielona na dwa tomy, ze względu na zbyt dużą objętość, no ale... Jak się nie da, to trzeba tak ;)

Uwielbiam Ludkę Skrzydlewską. Świadczy o tym choćby fakt, że przeczytałam jej wszystkie powieści, jakie ukazały się drukiem (na Wattpadzie pewnie też bym czytała, gdyby nie chroniczny brak czasu), podczas gdy inne autorki, choć bardzo lubię muszą swoje w kolejce odczekać. Tym co mnie niezmiennie zachwyca w twórczości tej autorki to swoboda z jaką prowadzi swoją historię i jak kreuje bohaterów, chociaż w przypadku "Negatywu..." coś jakby... nie pykło. 

*** 

W "Fine" od razu wpadamy w rzeczywistość Saszy, tuż po tym co ją spotkało w poprzednim tomie. Ponieważ czytałam kontynuację jakiś czas po "Inizio" nie miałam absolutnie żadnego problemu by na nowo wskoczyć w mediolański świat modowych intryg i rodzącej się miłości. 

Lekkość stylu, naturalne dialogi, wyczuwalne napięcie pomiędzy dwójką głównych bohaterów sprawiły, że czytanie było przyjemnością. Nie mogę powiedzieć, żebym przepłynęła przez całą powieść, do pewnego momentu pochłaniałam strony, chcąc się dowiedzieć komu tak zależy na oczernieniu Saszy i nabrużdżeniu jej w karierze, jednak potem ciekawość ze mnie uleciała i było... no ciężko było. Tym bardziej, że rozwiązanie zagadki nastąpiło dość szybko (za szybko moim zdaniem). Później zostało mi tylko śledzić fabułę i perypetie Alessandra i Saszy. A ponieważ to moja trzecia książka tej autorki, wiedziałam mniej więcej czego się spodziewać. 

Nie zrozumcie mnie źle, w stylu i fabule Ludki Skrzydlewskiej wszystko było jak najbardziej okej, zwyczajnie było dla mnie za spokojnie. Zdecydowanie bardziej wolę bardziej dynamiczne, podszyte kryminalnym wątkiem powieści Ludki, co oznacza tylko tyle, że "Po godzinach" ciągle jest moim top one tej autorki. 

*** 

Dla mnie tym razem było niestety za długo i odrobinę za nudno. Pierwszą cześć czytało mi się zupełnie inaczej. Poznawałam się z bohaterami, z nową rzeczywistością Saszy, ze specyficznym światem, do którego trafiła. Pojawiło się napięcie pomiędzy główną bohaterką, a młodym Di Volpe (przewidywałam jak się skończy, ale nigdy nic nie wiadomo co takiego dla swoich bohaterów przygotowała autorka i jakie kłody im nawrzuca pod nogi), a potem pojawiła się intryga, która podsycała we mnie ciekawość. Kontynuacja nie sprostała moim oczekiwaniom. Być może gdyby zawrzeć całość w jednym tomie (co wiązałoby się z usunięciem niektórych wątków) moje wrażenie byłoby inne. 

*** 

"Negatyw szczęścia" jest bardzo dobrze napisaną powieścią romantyczną, umieszczoną w mediolańskim świecie mody, z motywem hate/love i intrygą szpiegowską wplecioną w fabułę. Ponieważ ogromnym talentem Ludki Skrzydlewskiej jest kreacja bohaterów, także i tutaj nie braknie ciekawych, realistycznych postaci, które Was wkurzą, zaskoczą, rozbawią, niektóre pokochacie, inne znienawidzicie. 

Jeżeli lubicie dłuugie, pełne emocji powieści o miłości, z podróżami do innego kraju (poprzedzone doskonałym researchem), gdzie bohaterowie nie mają łatwo już na starcie, a przy tym niezwykle dopracowane powinniście poznać twórczość Ludki Skrzydlewskiej, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. Jeśli macie za sobą dwie wcześniejsze powieści, zachęcam do przeczytania "Negatywu szczęścia" i od razu lepiej zaopatrzyć się w obie części. 

Moja ocena 7/10

Komentarze

  1. W miarę czytania recenzji jej książek na blogach, jestem coraz bardziej ciekawa twórczości tej autorki... Może kiedyś dam się przekonać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może przyjdzie ten moment, gdy zaspokoisz ciekawość. Daj wówczas znać jak przebiegło Wasze pierwsze spotkanie ;)

      Usuń

Prześlij komentarz