"Próba sił" Tomasz Sablik - opinia BOOK TOUR

Dzień dobry :)


Jak Wam mija sobota? Sprzątacie, gotujecie, pieczecie? A może macie luzik i czytacie bądź piszecie?

"Próba sił" Tomasza Sablika zawitała do mnie w ramach zabawy zwanej book tour. Dziękuję raz jeszcze Sylwii Prus za możliwość udziału w zabawie i możliwość przeczytania, a Tomaszowi Sablikowi za napisanie takiej powieści. Czas spędzony przy jej lekturze był czasem bardzo przyjemnie spędzonym, chociaż urozmaicanym grymasami pełnymi frustracji. Jednak błędy w tekście potrafiły być irytujące.

Co myślę o "Próbie sił" i jakie na zrobiła na mnie wrażenie twórczość tego młodego autora zawarłam poniżej. Zapraszam do czytania :) Zapewne dopatrzycie się pewnej nieścisłości z mojej strony, chodzi o nazwisko autora. "Próba sił" została wydana pod pseudonimem T.S. Tomson, ja jednak w recenzji używam prawdziwego imienia i nazwiska autora. 




"PRÓBA SIŁ"
T.S. Tomson (Tomasz Sablik)


Stron: 360
Gatunek: literatura grozy, horror
Wydawnictwo Novae Res

Opis:

Są takie siły, o których istnieniu lepiej nie wiedzieć...

W sennym do tej pory miasteczku Tensas zaczynają dziać się niepokojące rzeczy. Zbliża się Boże Narodzenie, ale atmosfera daleka jest od świątecznego nastroju. Tajemnicze samobójstwo jednego z mieszkańców, dziwne zachowanie pastora podczas pogrzebu, widmowe postacie, które pojawiają się znikąd – wszystko to pogłębia atmosferę grozy. I jeszcze pewna latarnia, która jest niemym świadkiem wydarzeń...

Losy Katie, Stephena i ich córki splotą się z czwórką nieznajomych osób, z którymi wspólnie będą musieli się zmierzyć z siłami, o istnieniu których nie mieli pojęcia. Stawką jest życie Amy, muszą więc zrobić wszystko, by pomyślnie przejść próbę, na jaką wkrótce zostaną wystawieni...

***


"Próba sił" Tomasza Sablika (na okładce widnieje pseudonim autora - T. S. Tomson, jednak zdecydował się publikować pod swoim nazwiskiem) zwróciła moją uwagę już bardzo dawno temu. Przyznam się, że okoliczności niekoniecznie sprzyjały sięgnięciu po tę powieść, przez liczne zobowiązania brak mi było zwyczajnie czasu . Zapewne tak by było do tej pory, gdyby nie booktour , właśnie z tą powieścią zorganizowany przez Sylwię Prus. Bardzo dziękuję za możliwość udziału w zabawie. 

*** 

Tensas to małe, senne miasteczko w Luizjanie. Tam właśnie mieszka Rose Abrams oraz jej córka Katie z rodziną - mężem Stephenem i córeczką Amy. Najważniejsze osoby opowieści. W tym miejscu zaczynamy przygodę i chociaż na chwilę przenosimy do oddalonego o tysiące kilometrów Vernon, to wszystkie drogi zdają się prowadzić do Tensas. Tam wszystko się zaczyna i kończy. 

Bohaterów poznajemy całkiem sporo, każdy z nich ma do opowiedzenia swoją historię i muszę przyznać, że poznajemy je sukcesywnie, w odpowiednich momentach akcji, przez co nie odniosłam wrażenia zbytniego nadmiaru, czy chaosu. 

*** 

Już po pierwszych stronach wyczułam delikatny przedsmak budzącej się grozy. Ponieważ swego czasu czytałam sporo książek Mistrza Grozy (gdyby ktoś nie wiedział, chodzi mi o Stephena Kinga) nie mogłam nie zauważyć inspiracji Tomasza Sablika tym autorem. Dla mnie był to spory plus, chociaż obawiałam się znacznego przegadania. Kto czytał Kinga, ten wie jaką manierę miał ów pan. 

Akcja w "Próbie sił" toczy się niespiesznie, co nie każdemu fanowi gatunku może się podobać. Mnie to nie przeszkadzało i chociaż bywały momenty, podczas których zwyczajnie się wyłączałam, nie trwały długo, bo pojawiło się coś, co na powrót skupiało w pełni moją uwagę. Nie ma tu pędzącej akcji - właściwie to tu w ogóle nie ma takich zrywów. Troszkę tego żałowałam, ale z drugiej strony ta historia tak właśnie ma się toczyć i jeśli poddacie się specyficznemu nurtowi tej opowieści będziecie ustatysfakcjonowani.

Byłam ciekawa do czego zmierza twórca, a dokładniej intrygowało mnie na czym będzie polegać owa próba sił, bo że na starciu ze złem to było oczywiste. Autor jednak mnie zaskoczył, gdyż nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Pomysł ciekawy, a zakończenie? Powiem tak, częściowo się takiego spodziewałam, chociaż to co ujawnia nam autor było dla mnie sporym zaskoczeniem. Jednakże nie negatywnym. O nie! Lubię takie zakończenia :) 

Co się tyczy zakończenia to nawet nie przeszkadzał mi brak scen pełnych akcji, kipiących dramatyzmem, nie zapierało mi oddechu w piersi ze zdenerwowania, nie przewracałam jak w amoku kartek, byle szybciej dowiedzieć się co stało się dalej. Nie, nic z tych rzeczy, ale... Było w tej, głównej, decydującej scenie coś takiego co zapadło we mnie głęboko. Zapewne dlatego, że jestem matką. 


*** 

Podoba mi się w "Próbie sił", że Tomasz Sablik nie prowadzi czytelnika za rączkę. Nie serwuje prostych odpowiedzi, na pytania, które rodzą się podczas lektury, a czasem nawet nie podaje ich wcale. I powiem Wam, że gdy skończyłam czytać miałam niesamowitą zagwozdkę, jak to wszystko co właśnie się ujawniło mam poukładać w głowie, myśli: no, ale że jak? Że tak? A może inaczej? Czy na pewno dobrze rozumiem końcówkę? tak właściwie towarzyszą mi do tej pory. 

Z jednej strony jest to świetny zabieg, autor nie uważa czytelnika za amebę, której trzeba wszystko po kolei na końcu wytłumaczyć. On daje po prostu czytelnikowi wskazówki i pozostawia je w jego rękach. Ale z drugiej... No jednak to pójście na łatwiznę to kusząca sprawa. 

*** 

Serwowana małymi dawkami groza dodawała uroku fabule. Bardziej wyczuwalne było wyczekiwanie nieuniknionego niż sama atmosfera strachu. Zdarzyło się kilka mocnych scen. Do tej pory mam przed oczami białe pełzające czerwie... Fuj! Najgorsze robale na świecie. Nie każdy fan grozy lubi sceny tonące we krwi, flaki na wierzchu i podobne detale. Tego znajdziecie w "Próbie sił" bardzo mało. 

*** 

Nie lada problem mam z bohaterami. Na ogół to oni jako pierwsi kotwiczą w mojej pamięci. Tutaj była to przede wszystkim historia. Narrator przenosi się pomiędzy grupami głównych bohaterów, by w pewnym momencie je połączyć i w dalszej części snuć ich wspólną historię. Najbardziej zapamiętałam Stephena i Eddiego. Katie, szczególnie pod koniec, stała się dla mnie bardziej wyrazista, a ostatnie sceny z jej udziałem były świetnie skonstruowane - niezwykle realistycznie i pełne dramatyzmu. 

*** 

"Próba sił" Tomasza Sablika to bardzo dobry debiut, chociaż nie ustrzegł się bolących oczy błędów i nieścisłości. Ta historia jest warta tego by ją przeczytać, dać się zachwycić twórczością autora, jego stylem i pomysłem. A błędy jakie przydarzyły się podczas tej publikacji będą dla autora wskazówką na co, następnym razem, zwracać baczniejszą uwagę. 

Nie wyobrażam sobie, by Tomasz Sablik miał poprzestać na tej jednej opowieści. Jestem bardzo ciekawa co też skrywa jeszcze jego wyobraźnia. Ku mojej uciesze w przygotowaniu jest kolejna powieść autora, pt. "Winda" i jeśli o mnie chodzi, na pewno ją przeczytam. Poza tym okładka jest rewelacyjna ;), a premierę przewidziano na ostatni dzień 2020 roku. 

*** 

Lubisz powieści grozy? Nie przeszkadza ci, że akcja nie pędzi na łeb na szyję, tylko toczy się swoim tempem, a bohaterowie mają do opowiedzenia swoje historie? Lubisz narastające uczucie grozy? Zachęcam cię do sięgnięcia po "Próbę sił" młodego, uzdolnionego autora. 

Przeczytaj, a potem zadaj sobie pytanie jaką Ty podjąłbyś/podjęłabyś decyzję? 

Moja ocena 7/10.

Komentarze

  1. Nie rozumiem, co to na plaga ostatnimi czasy wśród polskich autorów, ukrywać się pod obco brzmiącymi pseudonimami. Strasznie mnie to denerwuje. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony rozumiem ten zabieg, ale prawdę mówiąc ten trend mi się nie podoba.

      Usuń

Prześlij komentarz