Witajcie
Jaką człowiek ma wartość? Zapewne odpowiecie, że dużą, jeśli nie ogromną. A jaką wartość ma człowiek bezdomny? Zastanawialiście się kiedyś nad tym?
Powieść "Człowiek, a nie człowiek" Andrzeja Dudy zawiera nie tylko wątek bezdomności, ale wpływu innych ludzi na nasze życie. To pozycja obowiązkowa w biblioteczce każdego czytelnika lubiącego poważne, życiowe tematy.
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa WasPos mogłam wziąć tę wyjątkową pozycję pod patronackie skrzydła bloga.
"CZŁOWIEK, A NIE CZŁOWIEK"Andrzej Duda
Stron: 248
Gatunek: obyczajowa
Wydawnictwo WasPos
Opis:
Przystojny, inteligentny, dowcipny i... bezdomny. Nagle niewidzialny dla świata. Jak to się mogło stać…? Łatwiej niż ci się wydaje!
Człowiek, a nie człowiek to powieść o dramacie jednostki, olbrzymiej roli przypadku w życiu, a także o współczesnym świecie, w którym „wszystko jest znane, lecz nic nie jest rozumiane”, jak w książce pt. Miłość pisała Toni Morrison.
Markijan Sowa, pół Polak, pół Ukrainiec, zbiegiem kilku nieprzychylnych okoliczności zostaje bezdomnym i zamieszkuje na dworcu kolejowym w Gliwicach. Otacza go wielu, lecz nikt nie jest w stanie – lub nie chce – mu pomóc.
Świat biegnie swoim torem, wkraczając w ogromne procesy, które znamy już z historii, media plują papką, ludzie pędzą przed siebie na oślep, a Markijan Sowa tęskni do, najmniejszego choćby, „cienia nadziei”.
***
"Markijan Sowa. Dla Polaków - Ukrainiec. Dla Ukraińców - Polak.
Markijan Sowa: pół Polak, pół Ukrainiec.
Markijan Sowa - ani Polak, ani Ukrainiec."
Ostatnio często zdarza mi się sięgać po
książki, które swoją tematyką dotykają ludzkich problemów. Tym razem jest to
"Człowiek, a nie człowiek" Andrzeja Dudy, którego wzięłam pod swoje patronackie skrzydła.
Bohaterem
jest Markijan Sowa, który z powodu egoistycznego działania osób trzecich traci
cały dobytek i dach nad głową. Staje się bezdomnym. Dodatkowo nie sprzyja mu
mieszane pochodzenie, jest bowiem pół Ukraińcem, pół Polakiem. Markijan to
jedna z tych postaci, która wzbudza sympatię od początku. Polubiłam go,
współczułam, byłam wściekła na ludzką głupotę i samolubność, życzyłam jak
najlepiej i miałam niegasnącą nadzieję, że wydarzy się coś co odmieni jego los.
"Czy kiedyś wstydził się bardziej?
Nie. Nigdy w życiu! Czy spodziewał się, że może upaść tak nisko? (...) Szybciej
mógłby oczekiwać, że wydarzy się dowolnie absurdalna i najbardziej nierealna
rzecz świata, niż że jego życie przewróci się aż tak bardzo."
Spodziewałam
się, że cała fabuła będzie o Markijanie i zdziwiłam się nieco, gdy akcja
przeskoczyła do innych bohaterów. Zabieg ten miał ukazać postać głównego bohatera
w szerszym kontekście i udał się znakomicie. Stosownie do postaci, autor
zastosował odmienne style, a to w jaki sposób się wypowiadają uwydatnia ich
charaktery. Postacie, z krwi i kości, zajmują wyznaczone im przez autora
miejsce i komponują się z misternie utkaną siecią fabuły. Początkowo
przeniesienie akcji na innego bohatera odrobinę mnie rozczarowało. Lubiłam
Markijana, chciałam o nim czytać, a tymczasem miałam poznawać notatki służbowe
posterunkowego Rusnaka, zeznania sąsiadów, a na deser sekretny dziennik A. F.
Którzy swoją drogą średnio mnie interesowali. Ale… Jak już wspomniałam
wszystko, ale to wszystko, w tej powieści ma swoje odpowiednie miejsce i
spełnia swoje zadanie. I notatki służbowe Rusnaka, i sekretny dziennik Anity
F., i wydarzenia z kilku innych perspektyw.
"Istotne było to, że w jakiś sposób,
gdzieś w głębi zaczął przeczuwać, że po wydarzeniach tej nocy powinien być
gotowy na rzeczy ostateczne. I w zasadzie nie przerażało go to tak bardzo, jak
jeszcze niedawno mógłby oczekiwać. Teraz wie - jest to przecież rozwiązanie tak
samo dobre, jak każde inne. Przeraża go jednak, że jeśli stanie się to tej
nocy, zupełnie nikogo ten fakt nie obejdzie. Nikogo."
Choć
czytało mi się lekko i niebywale szybko, to lektura do lekkich nie należała.
Nie się szybko zapomnieć o Markijanie i przejść do porządku dziennego nad tym
co go spotkało. A wiecie, która postać wkurzyła mnie najbardziej? Postać
Małgorzaty. Tak, tak. Ta dziewczyna początkowo jawiła mi się jako
przedstawicielka jasnej strony mocy, wiązałam z nią nadzieję, na odmianę losu bohatera.
Lecz cóż… życie. Jej zachowanie stanowi pretekst do zadania sobie pytania: jak
wygląd człowieka i jego pozycja w społeczeństwie wpływa na postrzeganie go i
ferowanie wyroków w oparciu o to co mówią inni postawieni wyżej w społecznej
hierarchii? Nieprzypadkowo również wiek bohatera jest właśnie taki młody.
Jako pierwszy w oczy rzuca się wątek bezdomności. Ludzie bezdomnymi
stają się z wielu powodów. Odsuwani na bok, niechciani, niepotrzebni,
przeganiani stają się nikim w oczach społeczeństwa. Nikogo nie interesuje, że
niejednokrotnie to ludzie wykształceni, oczytani, elokwentni. Ludzie, którzy
takimi stają się także z powodu decyzji podjętych przez inne osoby. I ten
aspekt również porusza autor.
Prawdę mówiąc wcześniej nie zastanawiałam się nad tym, jak duży
wpływ mogą mieć podejmowane decyzje na życie ludzi, którzy nie tyle co mnie
otaczają na co dzień, bo to jestem w stanie w jakiś sposób zweryfikować, ale na
życie osób pojawiających w moim życiu na krótki moment. Powieść Andrzeja Dudy
uwypukla to, bodąc nie tylko w oczy, ale i w serca czytelników. Robi to przy
tym w tak dyskretny i przemyślany sposób, że czytelnik nie uświadamia sobie
tego od razu.
"Jest
bezdomnym żebrakiem. Wyrzutkiem społecznym. Marginesem. Lumpem. Już nie człowiekiem, który chwilowo znalazł się w
tarapatach, nie gościem, który lada
chwila odzyska, co jego. Nie. Był na dnie. Teraz widzi to jasno i
klarownie."
POLECAM Wam tę powieść z całego
serca. Jeśli lubicie powieści o zwykłych ludziach i ich problemach; powieści,
które dają do myślenia i zostają w sercach na długi czas to z pewnością
"Człowiek, a nie człowiek" Wam się spodoba.
Moja ocena 9/10
Komentarze
Prześlij komentarz