Co skrywa "Instytut" K.C. Archer?

Dzień dobry :)


Powieści takie jak "Instytut" K.C . Archer zawsze wzbudzają we mnie ciekawość czym zaskoczy mnie autor/autorka. Nie mogło być więc inaczej niż tak jak się stało, czyli, że powieść ta trafiła w moje ręce. 

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to okładka. Jestem okładkową sroczką i to pierwsze na co zwracam uwagę, lecz nie jedyne co sprawia, że decyduję się coś przeczytać.

Jakie miałam wrażenia podczas lektury? Czy Teddy Cannon przypadła mi do gustu jako bohaterka? A może znalazł się tam jakiś interesujący przedstawiciel płci męskiej, który sprawił, że książka tym bardziej przypadła mi do gustu? Zapraszam na recenzję.

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania "Instytutu" dziękuję Wydawnictwu Uroboros.

"INSTYTUT"
K.C. Archer



Cykl: Instytut (tom 1)
Stron: 400
Gatunek: urban fantasy
Wydawnictwo Uroboros

Opis:

Teddy Cannon nie jest typową dwudziestokilkuletnią kobietą. Owszem, jest zaradna, bystra i pokręcona. Ale potrafi też z niesamowitą precyzją czytać ludzi. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że jest prawdziwym medium.


Kiedy seria złych decyzji prowadzi Teddy do wpadki z policją, interweniuje tajemniczy nieznajomy. Zaprasza ją do złożenia podania do instytutu dla mediów, placówki ukrytej u wybrzeży San Francisco, gdzie studenci są szkoleni niczym pracownicy Delta Force: uczelnia ta jest konkurencyjna, bezwzględna i ściśle tajna. Studenci uczą się tam telepatii, telekinezy, umiejętności śledczych i taktyki SWAT. A jeśli przetrwają szkolenie, kontynuują służbę na najwyższych szczeblach władzy, wykorzystując swoje umiejętności do ochrony Ameryki i świata.



W grupie Teddy zaprzyjaźnia się z Lucasem, buntownikiem, który siłą woli umie wzniecić ogień i ma nad nim kontrolę; Jillian, hipsterką, która umie pośredniczyć w komunikacji między zwierzętami i ludźmi; oraz Molly, hakerką, która potrafi uchwycić stan emocjonalny innych osób. Ale gdy Teddy czuje, że być może wreszcie znalazła swoje miejsce na ziemi, zaczynają się dziać dziwne rzeczy: dochodzi do włamań, giną studenci i wiele więcej. Teddy przyjmuje niebezpieczną misję, która ostatecznie sprawi, że dziewczyna zacznie kwestionować wszystko – swoich wykładowców, rodzinę, a nawet samą siebie.



***


Hipnotyzująca okładka i ciekawy opis to gwarancja, że zechcę przeczytać daną powieść. Obok "Instytutu" K.C. Archer nie mogłam przejść obojętnie i choć książka odczekała dość długi czas nim wzięłam je w czytelnicze obroty sprawiła mi całkiem sporo frajdy.

Główną bohaterką jest dwudziestokilkuletnia Teddy Cannon, dziewczyna, która nie radzi sobie w życiu ani w relacjach międzyludzkich. W dodatku cierpi na epilepsję, a przynajmniej tak zdiagnozowano dolegliwości, które jej towarzyszą. Ma jednak swój sekret: czyta ludzi, wie kiedy kłamią. Nie chroni jej to jednak przed narobieniem sobie poważnych kłopotów. Kłopotów tak poważnych, że jedynym ratunkiem wydaje się jej skorzystanie z oferty tajemniczego Clinta Corbetta, który proponuje jej czystą kartę i wstęp do Instytutu Szkoleń i Rozwoju Egzekwowania Prawa im. Whitfielda. Informuje również dziewczynę, że nie cierpi na żadną epilepsję, ale jest najprawdziwszym medium, a jej organizm w ten sposób radzi sobie z przeciążeniami umysłu. A to zaledwie wierzchołek góry lodowej… Potem robi się jeszcze bardziej interesująco.

Będąc jeszcze na początku i poznając początki Teddy w Whitfield, zawiódł mnie odrobinę powielony schemat (szkoła dla czarodziejów… tfu, tfu dla mediów; grupa popularnych uczniów i freaków), tym bardziej, że zaczęło się całkiem ciekawie, a to zaledwie niektóre. Schematy nie są złe, na czymś trzeba oprzeć fabułę, a wymyślić coś całkowicie oryginalnego jest bardzo trudno. Wszystko zależy od tego jak autor rozegra fabułę, jakich stworzy bohaterów, relacje i wątki. Z "Instytutem" mam ten problem, że czytało się sprawnie i szybko, jest napisana bardzo przyzwoicie, ale czegoś mi w nim zabrakło. Kiedy odkładałam książkę, nie czułam wewnętrznego przymusu by jak najszybciej zacząć czytać dalej. Owszem intrygowała mnie tajemnica pochodzenia Teddy, ale przyciąganie do "Instytutu" było znikome.

Teddy Cannon nie jest jedną z tych milusińskich bohaterek, które zyskują sympatię czytelnika od pierwszego zdania. Działa pod wpływem impulsu, skupia się w głównej mierze na sobie, jest ogólnie zagubiona i nie za bardzo potrafi docenić to co ma. A już najbardziej mierziło mnie, że nie umie docenić ludzi, którzy ją otaczają. Traktuje ich jako drogę do celu. To się, oczywiście zmienia, bohaterka, jak na takową przystało, przechodzi wewnętrzną przemianę, co okupione jest - niestety- krzywdą innych.

Wielka szkoda, że autorka poskąpiła nam  głębszego wglądu w przeżycia wewnętrzne bohaterki, podobnie jak w pozostałych, co czyni ich nieco płytkich. Pozostaje mi wierzyć, iż w kolejnych tomach bliżej poznamy pozostałe postaci, a także samą Teddy. Cóż… świadomość, że w tym tomie nie poznam wszystkich sekretów odrobinkę mnie zasmuciła, bo w jakiś sposób obliguje mnie to do sięgnięcia po następną część, gdy ta ujrzy wydawnicze światło dzienne.

Styl jest bardzo przyjemny, duża ilość dialogów pozwala na szybkie czytanie. Opisów nie doświadczymy tu zbyt dużo i wiele zależy od naszej wyobraźni. Co przeszkadzało mi o tyle, iż nie pozwalało wgłębić się w świat wewnętrzny Teddy. Sporo jednak dzieje się w "Instytucie", a takie prowadzenie narracji sprzyja opisom akcji.

Wątek romantyczny pojawia się, a jakże. Wpleciony cieniutką nitką w warkocz fabuły, nie jest dominujący, uzupełnia całość o łagodniejsze wątki. Nastręczające bohaterce międzyludzkich zawirowań, których rozwiązanie nie dane czytelnikowi poznać.

"Instytut" K.C. Archer to powieść skierowana w głównej mierze do młodego czytelnika. Obdarzenie bohaterów nadprzyrodzonymi mocami czyni tę pozycję interesującą. Umiejscowienie głównego miejsca akcji w tajemniczym Instytucie, wplecione w fabułę intrygi i tajemnice z przeszłości sprawiają, że można mieć silne skojarzenia z pewnym młodym czarodziejem i jego szkołą magii. Otrzymujemy jednak coś podobnego, ale skupionego na świecie rzeczywistym (pomimo zdolności mediumicznych). 

Spędziłam z powieścią K.C. Archer kilka dni, bawiłam się całkiem dobrze i z czystym sumieniem polecam tę pozycję, pod warunkiem, że nie oczekujecie efektu wow i psychologicznej głębi.

Moja ocena 7/10.

Komentarze